Prognozy analityków co do tegorocznej dynamiki PKB w strefie euro przestały rosnąć, a obliczany przez Citigroup indeks niespodzianek makroekonomicznych dla globalnej gospodarki spadł w kwietniu poniżej zera (oznacza to, że dane są gorsze od oczekiwań). Jednak zdaniem Michała Oleszkiewicza, zarządzającego funduszem Franklin Elastycznego Dochodu w Templeton Asset Management TFI, wyraźnego hamowania gospodarek nie należy się spodziewać. Europejscy inwestorzy obawiają się wojny handlowej oraz niekorzystnego wpływu siły euro na gospodarkę, jednak nie doceniają faktu, że wzrost gospodarczy w Stanach Zjednoczonych wciąż jest solidny, a to powinno wspierać koniunkturę globalną.

— Po długim okresie świetnych danych jest naturalne, że gospodarkom może być ciężko dalej poprawiać wyniki. W całym bieżącym roku wzrost w strefie euro może osłabnąć, jednak to spowolnienie nie powinno być znaczące — przewiduje Michał Oleszkiewicz.
Zdaniem specjalisty, w takich warunkach zarobić nie dadzą oparte na stałym oprocentowaniu obligacje skarbowe krajów rozwiniętych. Notowane od lutego zniżki rentowności 10-letnich papierów Niemiec i amerykańskich to tylko korekta w ich tendencji wzrostowej. W perspektywie 12 miesięcy na tych rynkach powinna utrzymywać się słaba koniunktura, a przemawia za tym prawdopodobna kontynuacja normalizacji polityki Fedu i EBC (Fed podnosi stopy, a EBC zamierza zakończyć program skupu aktywów).
— Fed zakłada, że w długim terminie stopy procentowe będą wynosić około 3 proc., tym samym, przy uwzględnieniu wymaganej przez inwestorów premii za ryzyko, rentowność papierów 10-letnich rządu Stanów Zjednoczonych powinna wyraźnie przekroczyć notowany obecnie poziom 2,84 proc. — przewiduje Michał Oleszkiewicz. Perspektywy zwyżek rentowności na rynkach bazowych to obecnie główne niebezpieczeństwo dla polskich obligacji skarbowych o stałym dochodzie. Sprzyja im jednak część uwarunkowań wewnętrznych. Wysoka ściągalność podatków powinna się utrzymać, więc wyniki budżetu powinny nadal być dobre, a przy słabnących obawach o siłę polskich instytucji powinno to zmniejszać ryzyko kredytowe Polski. Wprawdzie w ostatnich miesiącach rynek stracił nadzieje na tegoroczne podwyżki stóp RPP, jednak inflacja powinna odbijać, wspierając oczekiwania, że do zaostrzenia polityki prędzej czy później dojdzie.
— Polski dług wydaje się wciąż dość atrakcyjny na tle innych rynków regionu. O ile trudno jest zarabiać w Polsce, kiedy na rynkach bazowych obligacji trwa wyprzedaż, o tyle w okresach braku dominującej tendencji za granicą ceny polskich papierów
powinny zwyżkować — ocenia zarządzający. Jednocześnie, zdaniem specjalisty, pole do lekkiego umocnienia powinien mieć złoty, który fundamentalnie wciąż jest nieco niedowartościowany, mimo stabilnego i zdrowego wzrostu gospodarczego. Na tle konwencjonalnych obligacji, które oparte są na stałym oprocentowaniu, błyszczeć natomiast powinny papiery o zmiennym oprocentowaniu oraz indeksowane do inflacji. Te typy obligacji powinny korzystać nie tylko na poprawie wiarygodności Polski, ale także na utrzymującym się wzroście gospodarczym oraz umacniającej się inflacji. Okazji inwestycyjnych warto szukać też na rynkach globalnych, jednak nie w krajach rozwiniętych, ale rozwijających się, ze szczególnym uwzględnieniem Azji oraz Ameryki Łacińskiej.
— Rynki wschodzące często oferują wyższą rentowność w porównaniu z Polską. Możliwości jest sporo, jednak trzeba stosować selektywne podejście — radzi Michał Oleszkiewicz. O okazje trudniej jest tymczasem w przypadku obligacji korporacyjnych, przynajmniej jeśli chodzi o Stary Kontynent. Polski rynek jest mało płynny, a na rynkach europejskich premia za ryzyko w porównaniu z obligacjami skarbowymi jest zbyt niska. W tej sytuacji obligacje korporacyjne bardziej mogą przyczynić się do dywersyfikacji portfela i tym samym obniżenia ryzyka niż do znaczącego podwyższenia stóp zwrotu, przyznaje zarządzający Templeton TFI.