Donald Trump igra z ogniem. Stawką jest wiarygodność banków centralnych

Ignacy MorawskiIgnacy MorawskiMarek ChądzyńskiMarek Chądzyński
opublikowano: 2025-07-20 20:00
zaktualizowano: 2025-07-20 09:00

Gdyby prezydent USA rzeczywiście zdołał pozbawić Jerome’a Powella funkcji prezesa Fedu przed końcem kadencji, stanowiłoby to niebezpieczny precedens. Nie tylko podważyłoby zaufanie do amerykańskiej gospodarki, ale zagroziło dogmatowi niezależności władz monetarnych na całym świecie.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Zasada niezależności banków centralnych nie jest tak stara, jak mogłoby się wydawać. To relatywnie nowy koncept w historii światowej gospodarki, który rozpowszechnił się dopiero w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku. "Wielu ekonomistów, z którymi rozmawiam, jest zaskoczonych, kiedy się dowiadują, że doktryna niezależności banków centralnych nie była wcale powszechnie akceptowana jeszcze w latach sześćdziesiątych" - napisał Alan Blinder, znany ekonomista i były członek zarządu Fedu, w swojej książce "A Monetary and Fiscal History of the United States: 1961-2021".

Wcześniej pieniądz miał swoje realne oparcie – najpierw w złocie, później w dolarze powiązanym ze złotem. Wszystko zmieniło się w 1971 r., gdy prezydent USA Richard Nixon podjął decyzję o zawieszeniu wymienialności dolara na złoto. Świat przeszedł tym samym na system pieniądza fiducjarnego, który nie ma oparcia w żadnych realnych aktywach. Jeszcze przez jakiś czas po tym wydarzeniu niektórzy ekonomiści wierzyli, że kotwicę dla wartości pieniądza da się zapewnić poprzez ustalenie na sztywno wzrostu podaży pieniądza, ale to zostało szybko uznane za zbyt trudne i mało praktyczne w implementacji.

W tej sytuacji niezależność banków centralnych stała się nową kotwicą stabilności monetarnej. Przyznanie im jednoznacznego mandatu utrzymania stabilności cen oraz zapewnienie niezależności od cyklu politycznego miało zagwarantować, że stabilność cen nie padnie ofiarą innych celów polityki gospodarczej.

Dlaczego niezależność ma znaczenie

To właśnie niezależność banku centralnego stała się główną gwarancją wartości emitowanego przez niego pieniądza. Dzięki niezależności bank buduje wiarygodność, mającą fundamentalne znaczenie i pełniącą funkcję instrumentu w polityce monetarnej. Wiarygodny bank centralny nie musi podejmować twardych decyzji, wystarczy że je zasygnalizuje, by uzyskać efekt rynkowy.

Niezależność banków centralnych jest kluczowa dla poczucia bezpieczeństwa rynku. Rządy pochodzące z demokratycznych wyborów mają naturalną skłonność do działań w perspektywie cyklu wyborczego – zwiększają wydatki, obniżają podatki wybranym grupom, realizują kosztowne programy społeczne, wyznaczając sobie przeróżne cele polityczne. We wszystkich tych decyzjach inflacja może zejść na dalszy plan dzięki wyodrębnieniu instytucji, która ma tylko jeden cel - ma wzmocnić wartość pieniądza. Jeśli bank centralny jest niezależny, to rynek ma pewność, że będzie realizował mandat, do którego został powołany - a więc dbał o stabilność cen.

Ta separacja celów i niezależność od władzy wykonawczej ma kluczowe znaczenie dla zaufania rynków. Jeśli bank centralny poddałby się presji politycznej, kotwica zaufania do pieniądza zostałaby zerwana, a rynek straciłby punkt odniesienia. Przynajmniej w teorii.

Trump atakuje Powella

Prezydent Donald Trump od dawna krytykuje Fed za utrzymywanie stóp procentowych bez zmian. Nazywa tę politykę głupotą, a samego Jerome'a Powella obrzuca inwektywami. Teraz doszedł nowy element tej krytyki – zarzuty dotyczące sposobu prowadzenia remontu budynków Fedu w Waszyngtonie. Według prezydenta mogło tam dojść do nieprawidłowości, co sugeruje, że Biały Dom szuka haków na szefa banku centralnego.

Amerykańskie media podały, powołując się na swoje źródła, że prezydent rozmawiał z republikańskimi kongresmenami o możliwości odwołania Powella przed upływem kadencji. Choć prezydent później zdementował te doniesienia, to takiego ruchu do końca nie można wykluczyć. Bo co prawda Donald Trump uznał odwołanie szefa Rezerwy Federalnej za mało prawdopodobne, ale jednocześnie przypomniał, że teoretycznie mogłoby to nastąpić z powodu zarzutów o oszustwo.

Scenariusz, który wydawał się niemożliwy

Dotychczas scenariusz odwołania szefa Fedu wydawał się nieprawdopodobny. Niezależność prezesa banku centralnego jest traktowana w Stanach Zjednoczonych na równi z niezależnością sędziów Sądu Najwyższego – jako jedna ze świętości amerykańskiego systemu politycznego.

Jednak Trump już wielokrotnie udowodnił, że gotów jest naruszyć różne ustalone konwencje. Jest rewolucjonistą, który próbuje zniszczyć pewien ustalony ład. Na razie robi podchody wokół Fedu, wywierając presję i sprawdzając, jak blisko może podejść do tej czerwonej linii.

Eksperci z Peterson Institute of International Economics wyliczyli, że ewentualne koszty zniszczenia niezależności Fedu byłyby większe niż koszty wojny celnej. W analizie z września 2024 r. oszacowali, że koszt wprowadzenia 10-procentowej stawki celnej wynosiłby w ciągu czterech lat 280 mld USD, a koszt zniesienia niezależności Fedu 304 mld USD. W świecie amerykańskich ekspertów panuje szeroki konsensus, że niezależność banku centralnego jest istotna dla stabilności i pomyślności gospodarki.

Groźny precedens dla świata

Jeśli Trump zdecydowałby się na usunięcie Powella, stałoby się to groźnym precedensem dla całej światowej gospodarki. W kraju, który jest wzorem dla innych demokracji, gdzie fundamenty instytucji do tej pory wydawały się trwałe i nienaruszalne, taki ruch oznaczałby, że można odwołać każdego prezesa banku centralnego na świecie.

Konflikt wokół Fedu wpisuje się w szerszy trend obserwowany w ostatnich latach. Po dziesięcioleciach odpolityczniania różnych instytucji publicznych obserwujemy teraz przeciwny ruch – coraz więcej polityki wraca do administracji. To naturalna reakcja na serię kryzysów: wielki kryzys finansowy, kryzys w strefie euro, pandemię, wojnę w Ukrainie. W sytuacji częstych wstrząsów trudniej działać według ustabilizowanych reguł, a rządy szukają metod umożliwiających im szybkie reagowanie z pomijaniem procedur.

Rozstrzygnięcie sporu między Trumpem a Fedem zdefiniuje pewien styl prowadzenia polityki na najbliższe lata. Jeśli niezależność banku centralnego zostanie naruszona w Stanach Zjednoczonych, może to zachwiać fundamentami współczesnego systemu monetarnego na całym świecie. Wiarygodność, budowana przez dziesięciolecia, może zostać zniszczona jedną decyzją.

Świat będzie musiał znaleźć nową kotwicę monetarną, czyli coś, co przekona ludność, że rząd dysponujący swobodą kreacji pieniądza może jednocześnie zadbać o jego stabilną wartość. Konflikt Trumpa z Powellem pokaże, na ile relatywnie młoda idea niezależności banków centralnych zdołała zapuścić korzenie.

Presja wywierana przez Donalda Trumpa na szefa Fed Jerome Powella i zagrożenia dla zasady niezależności banków centralnych to jeden z tematów najnowszego odcinka podcastu PB Bilans.