Duńczycy nie chcą do Eurolandu...

Birnbaum Małgorzata
opublikowano: 2000-09-26 00:00

Duńczycy nie chcą do Eurolandu...

...podobnie mogą zdecydować Szwedzi oraz Brytyjczycy

Wiele wskazuje na to, że w czwartkowym referendum Duńczycy uznają, że nie chcą wejść do unii walutowej. Ich decyzja nie tylko może spowodować dalszy spadek kursu wspólnej waluty, ale zaważyć na losach całej strefy.

Wyniki sondaży wskazują, że Duńczycy nie zmienili zdania i wciąż są przeciwnikami wprowadzenia euro. Według badań agencji Gallup, Megafon i IFO, oponentów jest odpowiednio 46, 50 i 45 proc., a zwolenników 42, 42 i 41 proc. Tylko w sondażach Vilstrupa sytuacja była odwrotna. Niechęć do wspólnej waluty może doprowadzić do opóźnienia, a nawet niepowodzenia planów poszerzenia unii monetarnej o Szwecję i Wielką Brytanię, w których podobne referenda też się odbędą. Trudno się dziwić, że Duńczycy nie palą się do zamiany korony na euro. Ich kraj odnotowuje nadwyżki na rachunku bieżącym i w budżecie, zatrudnienie jest rekordowo wysokie, a handel z krajami strefy euro — ożywiony. Rekordowo niski kurs euro na pewno nie zachęca do wprowadzenia wspólnej waluty.

Kij i marchewka

Centrolewicowy rząd Danii próbuje przekonać obywateli do zagłosowania w referendum na „tak”. Przystąpienie do unii monetarnej miałoby stworzyć do 20 tys. miejsc pracy więcej, co stanowi prawie 1 proc. posad na 2,7-mln rynku. Ponadto o 2 proc. wzrosłaby siła nabywcza mieszkańców. Z wyliczeń rządu wynika, że Dania zdobyłaby dodatkowe 10 mld DKK (5,2 mld zł) na wydatki socjalne i zaoszczędziłaby tyle samo na spłacie oprocentowania długu zagranicznego. W razie nieprzystąpienia do unii walutowej rząd przewiduje, że przepadnie 6 tys. miejsc pracy, wzrosną opłaty hipoteczne, a do kasy państwowej wpłynie 5 mld DKK (2,6 mld zł) mniej. Pojawiły się obawy, że jeśli Dania pozostanie poza strefą euro, zagrożona będzie korona. Wahania waluty mogłyby spowodować konieczność podniesienia o blisko 2 proc. stóp procentowych. To z kolei zmusiłoby rząd do obcięcia o 3 mld DKK (1,56 mld zł) wydatków lub do podniesienia podatków o 5 mld DKK.

— Nie siejemy paniki. Chcemy tylko pokazać, że głosowanie na „nie” nie ujdzie nam na sucho — mówi Marianne Jelved, minister gospodarki w Danii.

Przeciwnicy przystąpienia do unii walutowej uważają, że rządowi analitycy koloryzują dane, aby zdobyć poparcie. Duńczycy obawiają się, że po przystąpieniu do unii monetarnej ich stopa życiowa obniży się do poziomu innych krajów strefy euro. Obywatele nie chcą też, żeby ich gospodarką sterowano spoza kraju.

Nowa zimna wojna

Odmowa Danii może być bardziej dotkliwa dla krajów unii monetarnej niż dla niej samej. W 1992 roku ten kraj już raz głosował przeciw propozycjom układu z Maastricht. Osiem lat temu rezultat referendum groził zniweczeniem całego projektu unii walutowej. Choć tym razem to przeciwnicy unii są w mniejszości, konsekwencje odmownej decyzji mogą być poważniejsze niż dalsze osłabienie euro. Jeśli Dania powie „nie”, wzrośnie prawdopodobieństwo, że podobnego zdania będą Szwecja i Wielka Brytania, w których referenda dopiero mają się odbyć. W rezultacie może powstać nowy podział w Europie: na kraje strefy euro i te spoza niej, co byłoby ironią losu w okresie, gdy poszerzenie UE niweluje przepaść między krajami bloku Europy Wschodniej i Zachodniej.