Branża fitness jest jedną z najmocniej dotkniętych przez pandemię – kluby były miesiącami w pełni zamknięte. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców oszacował jej straty w 2020 r. na 3-4 mld zł. Mimo to eFitness – dostawca technologii do zarządzania obiektami sportowymi – wyszedł z kryzysu obronną ręką. Przychody spadły mu o 8,8 proc. r/r do 10,3 mln zł, ale wypracował 0,4 mln zł zysku netto i operacyjnego (1,4 mln zł rok wcześniej).
– W ciągu trzech kwartałów 2021 r. wypracowaliśmy przychody rzędu 8 mln zł, to dla nas bardzo dobry wynik. Przez blisko dwuletni okres pandemii uzyskujemy dodatni wynik finansowy, a nie jest to standardem wśród konkurentów. Kluczowe jest dla nas utrzymanie dochodowości biznesu mimo nakładów na rozwój rzędu kilku milionów złotych rocznie – komentuje Łukasz Balicki, prezes eFitnessu.

Giełdowy debiut na horyzoncie
Spółka planuje złożyć w I kw. 2022 r. wniosek o wprowadzenie do obrotu na NewConnect, by zwiększyć rozpoznawalność i transparentność.
– Mamy już inwestorów w akcjonariacie i nie wykluczamy pozyskiwania kapitału z emisji akcji – informuje Łukasz Balicki.
Czwórka założycieli, w tym on, ma ok. 40 proc. udziałów. Reszta należy do ponad 20 aniołów biznesu, którzy zainwestowali w firmę na wczesnym etapie kilka milionów złotych m.in. na pozyskanie strategicznych partnerów i zagraniczną ekspansję.
Klienci mali i duzi
Założony w 2009 r. eFitness podkreśla, że od początku chciał wyróżniać się innowacyjnością, więc od razu postawił na model SaaS (oprogramowanie jako usługa). Konkurencja ze strony firm instalujących systemy bezpośrednio u klienta była duża.
– Kluczowe było dla nas powstanie w 2014 r. koncepcji w pełni zautomatyzowanych klubów fitness. Zaczęliśmy więc zapewniać kompleksową obsługę – od płatności, rozliczeń i stanu magazynu przez kontrolę dostępu do strefy ćwiczeń po analitykę biznesową – a zaczynaliśmy od systemu do rezerwacji wizyt – mówi szef eFitnessu.
Klientami spółki są z jednej strony np. jednoosobowe szkoły jogi, których właściciele potrzebują wsparcia w zarządzaniu biznesem, a z drugiej duże, przynajmniej częściowo zautomatyzowane sieci – m.in. Just Gym i Total Fitness oraz islandzki Reebok Fitness. W punktach tej ostatniej wykorzystuje identyfikację biometryczną, w tym wejście po zeskanowaniu tęczówki oka. Łącznie obsługuje 607 klubów należących do 417 firm.
Tyle rezerwacji na zajęcia sportowe zrobili użytkownicy za pośrednictwem systemu eFitnessu w 2020 r…
…a tyle wejść do klubów.
Apetyt na Europę
eFitness działa w 14 krajach, a zagraniczną ekspansję rozpoczął w 2012 r. od Holandii. Koncentruje się na Unii Europejskiej, ale obsługuje też kluby w Rosji i Kazachstanie.
– Zagraniczna działalność przyniosła 19,2 proc. przychodów w ciągu trzech kwartałów 2021 r., zamierzamy zwiększać jej udział. Zarabiamy nie tylko na abonamencie, ale też na sprzedaży fizycznych urządzeń kontroli dostępu do strefy ćwiczeń oraz wdrożeniach – informuje Łukasz Balicki.
Spółka skoncentruje się przez trzy lata na ekspansji w Europie Środkowej i Wschodniej oraz Skandynawii. Zapowiada, że w 2022 r. pozyska dzięki nowemu partnerowi 100 obiektów.
– Zdobycie kontraktów o takiej skali to praca nawet na lata. Chcielibyśmy zdobywać co roku jednego lub dwóch takich partnerów i skokowo zwiększać skalę biznesu. W Polsce jesteśmy jednym z liderów oferujących system do obsługi obiektów sportowych. Taką samą pozycję chcemy zdobyć na pozostałych kluczowych rynkach – mówi Łukasz Balicki.
Firma opiera rozwój na skracaniu potrzebnych roboczogodzin swoich klientów do prowadzenia siłowni. Pracuje m.in. nad tym, by jej system podpowiadał, z którą grupą użytkowników należy się skontaktować, bo prawdopodobnie niedługo zrezygnują z karnetu.
– To proces ciągły, jak w koncernach samochodowych – mamy pewne mechanizmy, ale z każdym rokiem jesteśmy w stanie je udoskonalać – wyjaśnia prezes eFitnessu.

eFitness jest jednym z większych dostawców oprogramowania do zarządzania klubami fitness, obok PerfectGym oraz – z nieco mniejszym udziałem – GymManager. Digitalizacja klubu to już poniekąd obowiązek. Może dotyczyć zarówno obsługi klientów, jak i optymalizacji i automatyzacji procesów pomagających w ich utrzymaniu – w wielu przypadkach jest to kluczowe dla przychodów sektora.
W ostatnich latach zainteresowanie wdrożeniem oprogramowania wzrosło szczególnie w małych obiektach. Pozyskiwanie nowych klubowiczów i utrzymanie obecnych – kluczowe do zwiększania sprzedaży – jest mocno utrudnione bez odpowiedniej automatyzacji. Niespełna 20 proc. polskiego rynku stanowią kluby sieciowe. Reszta należy do lokalnych, niedużych sieci oraz indywidualnych inwestorów mających małe lub średnie obiekty.