Zdaniem ekonomistów, plany resortu edukacji dotyczące obniżenia cen podręczników to ingerencja w wolny rynek oraz powrót do odgórnie sterowanej polityki oświatowej.
Na czwartkowej konferencji prasowej prezydent Centrum im. Adama Smitha, Robert Gwiazdowski, podkreślił, że nie można w sposób dowolny manipulować mechanizmami popytu, podaży i ceny na rynku wydawniczym. "Można wydrukować podręczniki różnej jakości, ale z punktu widzenia procesu edukacji ma to ogromne znaczenie" - dodał.
Obniżenie cen podręczników od nowego roku szkolnego zapowiadało Ministerstwo Edukacji i Nauki. Początkowo resort zapowiadał, że książki będą tańsze o 50 proc. Obecnie przedstawiciele wydawców i resortu edukacji rozmawiają o obniżeniu kosztów zakupu podręczników w ramach specjalnie powołanej komisji ds. podręczników.
Wiceprezes Instytutu nad Gospodarką Rynkową (IBnGR) Bohdan Wyżnikiewicz powiedział, że pomysł administracyjnego regulowania cen podręczników szkolnych przez rząd jest niebezpieczny. "Ci, którzy będą w stanie wyprodukować książkę za 8 zł przy ustalonej administracyjnie cenie na poziomie 15 zł, będą mogli podnosić tę cenę" - powiedział.
Dodał, że przy "siłowym obniżeniu kosztów jakość podręczników się pogorszy".
Za jakością podręczników opowiedział się także dydaktyk, profesor Uniwersytetu Gdańskiego Bolesław Niemierko. Dodał, że jakości trzeba podporządkować nawet kwestie ekonomiczne.
Jak powiedział przewodniczący Sekcji Wydawców Edukacyjnych Polskiej Izby Książki, dr Piotr Marciszuk, zapowiadane obniżenie cen detalicznych nowych podręczników jest nierealne, ponieważ koszty ich produkcji nie będą obniżone w najbliższym czasie. "W tym roku cena papieru wzrosła o 10 proc., wzrasta w związku z tym koszt druku, a tym samym cena podręcznika" - dodał.
"Zależy nam na utrzymaniu wolnego rynku. Chcemy uporządkować rynek dystrybucji, by uprzywilejowane były przede wszystkim podmioty księgarskie. Myślimy o zbiorowych zamówieniach ze szkół, by dyrektor miał prawo wyboru podmiotu gospodarczego, u którego będzie zamawiał książki" - powiedział. Dodał, że rabaty powinny trafiać bezpośrednio do uczniów w wyniku zbiorowych zamówień.
"Rynek książek używanych przekracza 50 proc. całości rynku. Z powodu dużej liczby pośredników chcemy, by rynek wtórny został zagospodarowany przez szkoły, by sprzedaż podręczników używanych była zorganizowana przez dyrektorów szkół. To obniżyłoby koszty zakupu dla połowy konsumentów tego rynku" - powiedział.
Sekcja Wydawców Edukacyjnych Polskiej Izby Książki zrzesza 53 wydawnictwa, z czego ok. 20 kieruje swoją ofertę głównie do szkół. Do największych w grupie należą m.in. WSiP i Wydawnictwa Szkolne PWN.