Jak donosi agencja Bloomberg, obcięcie zaangażowania w aktywa z rynków wschodzących o jedną trzecią inwestorom zalecił bank Goldman Sachs. Jego zdaniem akcje, obligacje i waluty tej grupy krajów czeka dziesięć lat znacząco gorszego zachowania w porównaniu z aktywami krajów rozwiniętych. JP Morgan Chase przewiduje, że obligacje rządów krajów rozwiniętych dadzą w tym roku zarobić jedynie jedną czwartą tego, co przeciętnie w ostatnich dziecięciu latach.
Tymczasem Morgan Stanley przewiduje dalsze osłabienie walut tak znaczących krajów jak Brazylia, Turcja i Rosja, po tym jak w ubiegłym roku przeceniły się do dolara od 7 do 17 proc. Jak uzasadniają specjaliści banku, wiele z krajów emerging markets, które imponowały dotąd dynamiką wzrostu gospodarczego, stanie się maruderami, w miarę postępowania procesu wygaszania skupu aktywów przez Fed.
- Jeszcze do niedawna świat był tak zahipnotyzowany rynkami wschodzącymi, że nie rozróżniano dobrych od złych. Teraz jednak koszt kapitału zacznie się normalizować, a to oznacza, że oliwa wypłynie na wierzch – oceniał w rozmowie z Bloombergiem Stephen Jen z firmy inwestycyjnej SLJ Macro Partners, który trafnie przewidział ubiegłoroczna wyprzedaż aktywów z rynków wschodzących.
Od początku tego roku indeks akcji MSCI Emerging Markets stracił 3,2 proc. Analogiczny wskaźnik dla giełd gospodarek dojrzałych jest na 1,3 proc. minusie.
