Kilka dni temu Dorota Rabczewska, pseudonim Doda, i jej od niedawna były mąż Emil S. usłyszeli zarzuty działania na szkodę inwestorów filmowej spółki Ent One Investment (EOI). Teraz syndyk tej upadłej firmy uzyskał w sądzie zabezpieczenie, zgodnie z którym Kino Świat (KŚ), dystrybutor święcącego triumfy w kinach filmu „Dziewczyny z Dubaju”, wszystkie wpływy ma przekazywać do EOI, a nie do innej firmy celebrytów — maltańskiej Ent One Studios (EOS).
— Postanowienie sądu jest kluczowe dla możliwości zaspokojenia przynajmniej części wierzytelności inwestorów prywatnych, czyli osób, które sfinansowały powstanie „Dziewczyn z Dubaju” — mówi Marek Malecha, syndyk EOI.
Sąd dał mu dwa tygodnie na przygotowanie pozwu o stwierdzenie nieważności umowy licencyjnej, którą w lipcu 2021 r. maltański EOS (a w jego imieniu Emil S.) podpisał z KŚ.

EOS to firma, którą para celebrytów powołała jesienią 2019 r. Jak ujawniliśmy w „PB” — EOI, kontrolowana jeszcze przez Emila S. i Dorotę Rabczewską (dziś piosenkarka nie ma już z polską spółką nic wspólnego), przelała do EOS wszystkie swoje pieniądze, czyli około 12,3 mln zł. Stało się to na podstawie umowy o koprodukcji dotyczącej „Dziewczyn z Dubaju” i planowanego „Gromu”. Równocześnie EOS przejęła większościowe udziały w zyskach osiąganych z tych filmów, a także prawa do nakręconych wcześniej innych produkcji EOI.
I to właśnie na umowę o koprodukcji chce powołać się Marek Malecha w pozwie przeciwko EOS i KŚ. Zgodnie z nią bowiem EOI mogło przenieść prawa autorskie do „Dziewczyn z Dubaju” na EOS dopiero po powstaniu kopii wzorcowej filmu (tzw. master copy), a ta powstała już po ogłoszeniu upadłości EOI, więc mógł to zrobić jedynie syndyk.
Jak decyzję sądu komentują Doda i Emil S., czyli dyrektorzy i wspólnicy EOS? Z producentem filmowym nie udało nam się skontaktować. Piosenkarka, która wcześniej mówiła, że boi się, iż po premierze „Dziewczyn z Dubaju” Emil S. „ucieknie z pieniędzmi”, przyjmuje decyzję sądu z zadowoleniem.
— Nigdy nie miałam dostępu do rachunku bankowego EOS, w przeciwieństwie do mojego byłego męża. Dlatego cieszę, że wpływy z „Dziewczyn z Dubaju” wpłyną tam, gdzie powinny, czyli do nieopłaconych członków ekipy filmowej i niezaspokojonych inwestorów EOI — mówi Dorota Rabczewska.
Dodaje, że od około miesiąca robiła wszystko, by tak właśnie się stało.
Chodzi o to, że Doda, jako dyrektorka maltańskiej EOS, wypracowała z Markiem Malechą treść porozumienia, jakie chcieli podpisać z KŚ. Przewidywało ono, że wpływy z dystrybucji „Dziewczyn z Dubaju” będą przekazywane na konto syndyka EOI, a nie rachunek bankowy EOS, do którego dostęp ma Emil S. Z informacji „PB” wynika, że KŚ nie złożyło jednak w tej sprawie żadnej konkretnej deklaracji. Od ponad miesiąca firma nie odpowiadała też na żadne pytania „PB”.
Obecnie wydaje się, że dystrybutor nie ma wyjścia i będzie musiał zastosować się do decyzji sądu. Szczególnie że nakazał on KŚ nie tylko kierować wszystkie pieniądze do EOI, ale też zagroził, że jeśli dystrybutor tego nie zrobi, to będzie musiał płacić syndykowi 10 tys. zł za każdy dzień naruszenia obowiązku.
Tymczasem w pierwszy weekend wyświetlania „Dziewczyny z Dubaju” obejrzało w kinach aż 279 tys. widzów, co jest rekordem polskiego filmu w 2021 r. Tak dobre otwarcie powinno cieszyć prywatnych inwestorów EOI, którzy wyłożyli pieniądze na jego produkcję. Wpływy z filmu to bowiem dla nich jedyna szansa na odzyskanie przynajmniej części wierzytelności. W toku postępowania upadłościowego okazało się, że EOI jest wydmuszką, nieposiadającą żadnego majątku, a jest winna ponad 220 osobom co najmniej 30 mln zł, a być może nawet 45 mln zł (o takiej kwocie długów Emila S. w stosunku do inwestorów mówiła publicznie Dorota Rabczewska).
Tak czy inaczej, pewne jest, że wszystkiego inwestorzy nie odzyskają. Dlaczego i co stało się z ich pieniędzmi? To właśnie wyjaśnia prokuratura. Na razie przedstawiła Emilowi S. aż 45 zarzutów, wśród których znalazły się też dotyczące „przywłaszczenia mienia w łącznej wysokości około 8,5 mln zł na szkodę 44 pokrzywdzonych inwestorów, którzy finansowali produkcje filmowe”. Z nieoficjalnych informacji „PB” wynika, że chodzi o wątek śledztwa dotyczący niepełnego rozliczenia się przez EOI z inwestorami poprzednich filmów.
Doda i jej były mąż usłyszeli też zarzuty udaremniania zaspokojenia wierzycieli EOI. Piosenkarka podejrzana jest o udzielenie pomocy w usunięciu zagrożonych zajęciem składników majątkowych EOI poprzez utworzenie EOS. W przypadku Emila S. chodzi również o przeniesienie na maltańską firmę ponad 12 mln zł, praw autorskich oraz udziałów w zyskach z filmów.
Po przedstawieniu zarzutów celebryci zostali objęci wolnościowymi środkami zapobiegawczymi — poręczeniem majątkowym, dozorem policyjnym i zakazem opuszczania kraju. W przypadku Emila S. analogiczny zakaz wydał też właśnie sąd upadłościowy. To oraz grzywna w wysokości 15 tys. zł (z opcją zamiany na areszt w przypadku jej niewpłacenia) to kara za brak współpracy prezesa i właściciela EOI z syndykiem spółki. To nie koniec złych wiadomości dla Emila S. Sąd drugiej instancji oddalił jego zażalenia na ogłoszenie upadłości EOI, co oznacza, że filmowa spółka już prawomocnie jest bankrutem.