Enei udało się sprzedać akcje za 2 mld złotych

Agnieszka Berger
opublikowano: 2008-11-05 00:00

Inwestorzy raczej nie zarobią kokosów na debiucie Enei. Mają za to szansę na duży zysk, gdy skarb sprzeda pakiet kontrolny.

Drobni nabywcy i fundusze dostaną 23 proc. dyskonta

Inwestorzy raczej nie zarobią kokosów na debiucie Enei. Mają za to szansę na duży zysk, gdy skarb sprzeda pakiet kontrolny.

Poznańska grupa energetyczna Enea wygrała z kryzysem. Mimo dekoniunktury i powszechnej niechęci inwestorów do zakupów udało jej się uplasować na rynku dużą ofertę. Z giełdowej emisji akcji do kasy spółki wpłynie około 2 mld zł. To o niespełna 30 proc. mniej, niż pierwotnie zakładała Enea. Na podstawie book-buildingu firma zdecydowała się na mniejsze podwyższenie kapitału. Dzięki temu osiągnęła akceptowalną strukturę oferty, której lwia część trafi w ręce jedynego zainteresowanego inwestora branżowego — szwedzkiego Vattenfalla.

— Złożyliśmy w Komisji Nadzoru Finansowego aneks do prospektu, w którym wprowadziliśmy konieczne zmiany — mówi Arkadiusz Zdulski, dyrektor ds. strategii rozwoju Enei.

Większe dyskonto

Poprawki dotyczą nie tylko struktury oferty, ale też skali dyskonta, jakie uzyskają na zakup akcji inwestorzy finansowi i detaliczni. Pierwotnie miało ono wynieść 10 proc. Potem spółka podwyższyła zachętę do 20 proc. Ostateczny poziom dyskonta wyniesie 23 proc. Wynika to z faktu, że Vattenfall zaoferował cenę nieco wyższą od minimalnej przewidzianej dla inwestorów branżowych. Za jedną akcję zapłaci 20,14 zł, a nie 19,25 zł. Ceny w pozostałych transzach pozostaną na poziomie planowanego minimum, czyli 15,40 zł za akcję. Dzięki temu spółka zapewni sobie spełniający oczekiwane minimum poziom płynności papierów.

We wszystkich transzach nastąpi redukcja zapisów. Według informacji "Pulsu Biznesu", w przypadku Vattenfalla będzie ona spora, bo inwestor zadeklarował chęć zakupu około 25 proc. walorów spółki, a dostanie tylko około 19 proc. Jednak w puli akcji, przeznaczonej dla detalu i inwestorów finansowych redukcja będzie minimalna.

— To oznacza, że na debiucie Enei raczej nie da się zarobić, bo wszyscy kupili mniej więcej tyle, ile chcieli. Chętni do sprzedaży na pierwszej sesji z pewnością się znajdą, więc można się spodziewać powtórki z debiutu Tarnowa — mówi analityk jednego z dużych banków inwestycyjnych.

Oferta dla cierpliwych

Kluczem do sukcesu dla tych, którzy zdecydowali się na udział w ofercie publicznej Enei, nie będzie więc pośpiech, bo szans na szybki zysk raczej nie widać. Za to cierpliwość może zostać nagrodzona. Inwestorzy mają widoki nawet na 32 proc. zysku, jeśli sprzedadzą akcje w wezwaniu ogłoszonym przez przyszłego inwestora strategicznego Enei. Taki scenariusz powinien się spełnić, jeżeli Ministerstwo Skarbu Państwa (MSP) zrealizuje swoje wcześniejsze zapowiedzi. Wynika z nich, że kontrolny pakiet akcji poznańskiej spółki zostanie sprzedany w 2009 r. Inwestor, który wynegocjuje warunki zakupu ze skarbem, będzie musiał kupić w wezwaniu również pozostałe akcje.

Jak ustalił "Puls Biznesu", na podjęcie ryzyka związanego z realizacją obietnic MSP zdecydowali się prawie wyłącznie krajowi inwestorzy. W transzy dla instytucji finansowych deklarację zakupu złożył tylko jeden inwestor zagraniczny. Pozostali to głównie krajowe fundusze inwestycyjne, a nie, jak spekulował rynek, OFE.

— Oznacza to, że kli- mat inwestycyjny na polskim rynku nie jest taki zły — kwituje Paweł Mortas, prezes Enei.

Organizator

Puls Biznesu

Autor rankingu

Coface

Partner strategiczny

Alior

Partnerzy

GPW Orlen Targi Kielce