Spółka energetyczna może kupić Stocznię Gdańską. Czy razem z PGNiG oraz portem zbudują grupę, która powalczy o gazoport?
Od kilkunastu dni nieoficjalnie wymieniano coraz nowych, polskich inwestorów dla Stoczni Gdańskiej. Mówiono o Polskiej Żegludze Morskiej, która jednak nie chciała poddać się politycznej presji. Mówiono o Bumarze, który najwyraźniej poszedł drogą PŻM. Mówiono też o gdańskiej firmie Energa, jednak Andrzej Jaworski, p.o. prezesa Stoczni Gdańskiej, w rozmowie z „PB” na temat tego kandydata retorycznie pytał: „a cóż ma Energa wspólnego ze stocznią”? A jednak Energa złożyła ofertę zakupu.
Branżowy na wylocie
— Prowadziłem wówczas rozmowy z dwoma kandydatami. Energa złożyła bardzo atrakcyjną propozycję, akceptowaną przez pracowników — mówi Andrzej Jaworski.
Przyznaje, że drugim kandydatem był PGNiG, choć przedstawiciele tej firmy twierdzili, że o ewentualnym zaangażowaniu się w stocznię nic nie wiedzą. Andrzej Jaworski nie rezygnuje jednak z aliansu stoczni i PGNiG.
— Trzeba zbudować konsorcjum, w którym znalazłyby się stocznia, obie firmy energetyczne i port. Konsorcjum byłoby partnerem do budowy gazoportu na Wybrzeżu. Stocznia mogłaby budować gazowce — dodaje Andrzej Jaworski.
Jest przekonany, że stocznia sobie poradzi, choć nie ma żadnego w tej materii doświadczenia. O gdański zakład stara się też Aker, jeden ze światowych gigantów branży.
— Propozycję Akera trudno nawet nazwać ofertą. Jest mało konkretna — bagatelizuje Andrzej Jaworski.
A jak sprawę widzi Energa?
— Uważamy, że to korzystna propozycja i wyraziliśmy wstępne zainteresowanie zakupem 100 proc. akcji Stoczni Gdańskiej. W piątek o naszych planach będzie rozmawiać rada nadzorcza. Jeśli je zaaprobuje, w poniedziałek złożymy w Ministerstwie Skarbu Państwa (MSP) wniosek o zwołanie walnego w tej sprawie — zapowiada Waldemar Bartelik, prezes Energi.
Po co dystrybutorowi prądu stocznia? Szef Energi przekonuje, że jego koncern zamierza na tej inwestycji dobrze zarobić.
— Będziemy inwestorem krótkoterminowym. Po dwóch latach, po doprowadzeniu stoczni do pełnej sprawności biznesowej, zamierzamy sprzedać akcje z dobrą marżą. Mamy okazję kupić je po korzystnej cenie — mówi Waldemar Bartelik.
Dodaje, że na razie trwa wycena, ale spodziewa się, że cena zostanie ustalona na poziomie zbliżonym do nominalnej wartości akcji, która wynosi 80 mln zł.
— Około 15 mln zł chcemy pokryć w drodze konwersji długu, jaki ma wobec nas Stocznia Gdynia. Resztę zapłacimy gotówką. Naszym warunkiem jest przeznaczenie przez Stocznię Gdańską 25 mln zł na odkupienie trzech pochylni od spółki Synergia 99. Spółka będzie dysponowała taką sumą, jeżeli Stocznia Gdynia przeznaczy część wpływów ze sprzedaży akcji na spłatę długu wobec Stoczni Gdańskiej — wyjaśnia Waldemar Bartelik.
Tu nie ma polityki
Dodaje, że zamiarem Energi jest reaktywowanie produkcji polskich statków. Waldemar Bartelik zapewnia, że za zainteresowaniem jego spółki zakupem Stoczni Gdańskiej nie kryje się żadna polityczna inspiracja.
— To decyzja czysto biznesowa. Stać nas na to, bo w ubiegłym roku zarobiliśmy na czysto około 200 mln zł — mówi.
Poza wydatkiem na zakup akcji dystrybutor nie zamierza angażować w stocznię pieniędzy.
— Chcemy doprowadzić do samofinansowania się produkcji —wyjaśnia prezes.
Na czym więc ma polegać zbawienna rola Energi jako inwestora?
— Stoczni potrzebny jest dobry właściciel, który będzie sprawował nadzór, wyznaczał strategię i egzekwował — uważa.