Eurolot obiecuje zysk już w tym roku

opublikowano: 2012-03-01 00:00

Z ośmioma Bombardierami w tym roku linia łatwo przewiezie 100 tys. własnych pasażerów. Dokąd? Jeszcze nie wie.

Potwierdziły się wtorkowe informacje „Pulsu Biznesu”. WZA Eurolotu, spółki skarbu państwa, właściciela 62,1 proc. udziałów, zgodziło się na zakup ośmiu Bombardierów Q400. W ciągu kilku dni zostanie podpisana umowa. Kwota transakcji nie została ujawniona. Jest bliska 400-500 mln zł.

— Trzy pierwsze maszyny przylecą do nas w kwietniu, jedna w maju, następna w czerwcu, a potem po jednej w lipcu i sierpniu. W przyszłym roku możemy skorzystać z opcji i kupić jeszcze 12 Bombardierów. Zależy to m.in. od rozmów z LOT, dla którego wykonujemy część operacji [Eurolot przewiózł 1 mln pasażerów LOT — red.] — mówi Mariusz Dąbrowski, prezes Eurolotu.

Bombardiery Q400 mają osiągi zbliżone do samolotów odrzutowych, latają 670 km/h, o 200 km/h szybciej od używanych dziś ATR. Mają 1500 km zasięgu, więc z polskich portów mogą latać po całej Europie. 80 proc. linii zrzeszonych w Star Alliance, które mają samoloty turbośmigłowe, korzysta z maszyn tej marki.

Mglista przyszłość

Większa i odnowiona flota to szansa na nowe trasy własne Eurolotu. Oprócz oferowanych przelotów z Gdańska do Krakowa, Warszawy i Gdańska do Popradu, Poznania do Krakowa, Wrocławia do Gdańska i Szczecina do Krakowa, linia zapowiada uruchomienie połączeń z Wrocławia i Krakowa do Lwowa.

— Więcej informacji podamy wkrótce — mówi Mariusz Dąbrowski. W tym roku firma przewiezie na własnych trasach 100 tys. pasażerów, dwukrotnie więcej niż w ubiegłym. Eurolot nie podaje wyników za 2011 r., ale miał stratę. — W 2011 r. byliśmy start- -upem. Wyniki nie zaskoczyły. W tym roku planujemy zysk, w czym bardzo nam pomogą nowe samoloty. W ostatnich trzech tygodniach sprzedaż bardzo wzrosła — mówi prezes.

Duży czy mały

Eurolotowi rośnie konkurencja. Od kwietnia loty zaczyna OLT Express, który oferuje połączenia między dziewięcioma polskimi miastami. Ta linia lata Airbusami A320 (180 miejsc) i A319 (156 miejsc) oraz ATR72 i ATR42.

— Tam, gdzie jest szansa na duży popyt, większy samolotjest lepszy, bo można zaoferować tańsze bilety. Eksperyment OLT Express jest racjonalny. Ale nie zawsze znajdzie się duży popyt. Może się okazać, że na trasie z Gdańska do Popradu Bombardier jest lepszy, choć to zupełnie nowy samolot, nieznany w Polsce i wprowadzenie go oznacza dodatkowe koszty — komentuje Tomasz Dziedzic z Instytutu Turystyki.

Prezes Eurolotu przyznał, że w wakacje samoloty na trasie Kraków—Gdańsk miały 100 proc. wypełnienia, a średnio było to ponad 70 proc. Na innych trasach było „trochę słabiej”. Eurolot zamknął trasę z Rzeszowa do Szczecina. [MAG]