FIRMY LEKCEWAŻĄ KOMPUTERYZACJĘ SYSTEMÓW JAKOŚCI
Wymagania norm wymuszają stosowanie softwareŐu
KWESTIA WIARYGODNOŚCI: Stosowanie komputerowych narzędzi jakościowych podnosi wiarygodność firmy w oczach auditorów zewnętrznych. Ułatwiają one dostęp do dokumentacji i przyspieszają informowanie o stanie jakości w firmie — twierdzi Andrzej Niemiec, dyrektor firmy PRIM. fot. Małgorzata Pstrągowska
Już ponad 3 tys. firm w Polsce posiada certyfikowane systemy zarządzania jakością. Nie wiadomo jednak dokładnie, ile spośród nich wspomaga je programami komputerowymi. Jedno jest pewne: nie ma ich zbyt wiele.
Europejskie standardy ISO 9000 wymagają m.in. pełnej informacji o stanie, sprawności i właściwościach metrologicznych każdego narzędzia pomiarowego użytkowanego w przedsiębiorstwie. Czas dostępu do takich wiadomości musi być krótki. Nie gwarantuje tego system ewidencji oparty na kartotekach i różnego rodzaju kartach informacyjnych, znajdujących się w różnych miejscach w firmie. Stąd właśnie wynika konieczność użycia systemów komputerowych. Norma ISO 9001 definiuje ponad 130 wymagań związanych z zarządzaniem jakością. W praktyce sprowadza się to do nadzorowania realizacji kilkuset zadań, wynikających z procedur zakładowych w komórkach organizacyjnych firmy.
— Dobry program umożliwia szybkie i spójne planowanie jakości w skali całego zakładu na podstawie auditów. Jest to możliwe dzięki informatyzacji auditów wewnętrznych, według zasad inżynierii jakości. W ten sposób znacznie można skrócić np. czas wdrażania normy, przez co rzecz jasna spadają koszty tego procesu — mówi Andrzej Niemiec, dyrektor spółki PRIM.
Wciąż za mało
W naszym kraju już ponad 3 tys. firm posiada certyfikowane systemy zarządzania jakością (SZJ). Nie wiadomo jednak, jak dużo spośród nich wykorzystuje do ich wspomagania programy komputerowe. Zdania są podzielone i w zasadzie każdy rozmówca odpowiadając na to pytanie podaje inną liczbę. Andrzej Ryś, współwłaściciel spółki TQM-SOFT twierdzi, że odsetek polskich firm korzystających z softwareŐowych narzędzi zarządzania jakością jest niewielki. Jego zdaniem, jest to nie więcej niż 1 proc. polskich przedsiębiorstw, spośród tych, które mają ISO. Z kolei Wojciech Mikulski, dyrektor handlowy KOMAKO SOFTWARE HOUSE uważa, że liczba ta sięga 20-30 proc.
— Trudno powiedzieć, jak jest rzeczywiście, bo nikt nie prowadził jeszcze tego typu badań. Ale myślę, że bezpieczna liczba to jakieś 10 proc. polskich firm z certyfikatem jakości — podsumowuje Hanna Kowalska-Kruszewska, specjalista ds. sprzedaży i marketingu w spółce Tkomp.
Bez względu jednak na zróżnicowane poglądy dotyczące liczby firm, które korzystają z jakościowego softwareŐu, w jednym wszyscy są zgodni: oprogramowania wspomagającego SZJ jest w naszych przedsiębiorstwach wciąż za mało.
Coraz chętniej
— Polacy coraz chętniej sięgają po programy, które pomagają koordynować SZJ. Czują, że w firmie potrzebne jest kompleksowe podejście do zarządzania. Wiedzą też, że zarządzanie jakością powinno być elementem całego systemu informatycznego firmy. Do wdrożenia takiego systemu potrzebna jest jednak całościowa strategia informatyzacji firmy. Jednak wiele polskich przedsiębiorstw nie ma jeszcze spójnego systemu informatycznego, który obejmowałby wszystkie działy — uważa Wojciech Mikulski.
Jego zdaniem, kupno i zainteresowanie jakościowymi programami w Polsce często blokowane jest oczekiwaniem na decyzje zarządu o wdrożeniu zintegrowanego systemu zarządzania firmą.
— W Polsce istnieje duża świadomość i potrzeba komputerowego wspomagania SZJ, szczególnie wśród kierownictwa i pracowników działów jakości firm oraz poszczególnych zatrudnionych obarczanych coraz to szerszym zakresem obowiązków. Wprowadzenie systemu zapewnienia jakości wiąże się z rozwojem swoistego rodzaju biurokracji systemowej, której trudno podołać. Niestety samo zdobycie certyfikatu jest dużym kosztem. Firma wydaje duże sumy na szkolenia, konsultacje, audity i do tego dochodzi jeszcze jakiś system komputerowy — relacjonuje Hanna Kowalska-Kruszewska.
Dodaje, że w polskich realiach ten właśnie aspekt okazuje się największą barierą do zakupu tego typu rozwiązań. Często dopiero bezpośrednie zalecenia z auditów, lub wręcz kary, zmieniają myślenie kierownictwa.