PrzetargiKonkurs na system obsługujący e-administrację znów się przedłuży
Przetarg na system dla administracji państwowej trwa już piąty miesiąc. Z przerwami na protesty. Firmy czują wielką kasę i nie odpuszczają.
Dziś w Urzędzie Zamówień Publicznych (UZP) odbędzie się arbitraż między pięcioma firmami, które odwołują się od rozstrzygnięć w pierwszym etapie przetargu na budowę Elektronicznej Platformy Usług Administracji Publicznej (ePUAP). Przetarg organizuje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Rzecz jest niezwykle istotna i pilna, bo ma to być system integrujący świadczenie usług publicznych przez internet. Dzięki niemu — oraz systemom wdrażanym bezpośrednio w urzędach — firmy i obywatele będą mogli elektronicznie załatwiać większość spraw urzędowych (rozliczenia podatkowe, rejestracja pojazdów, paszporty, podania na studia, a nawet rejestracja u lekarza).
Sam ePUAP (a właściwie jego podstawa) ma kosztować około 25 mln zł, lecz w przyszłości nawet dziesięć razy więcej. Jest się o co bić.
Rządowe priorytety
Do 2010 r. urzędy mają świadczyć poprzez sieć 24 usługi. Funkcjonalność i rola ePUAP wciąż nie jest jednak doprecyzowana. W maju 2006 r. wybrano firmy Infovide i McKinsey, które za 9 mln zł mają opracować analizy i prace projektowe dla platformy. Na początku listopada ruszył przetarg ograniczony na budowę właściwego systemu. W tej procedurze firmy najpierw składają wnioski o udział w postępowaniu, a potem kilka najwyżej ocenionych (w tym przypadku 5 firm) zostaje zaproszonych do udziału w drugim etapie, który wyłoni zwycięzcę. Pierwszy etap na ePUAP trwa już piąty miesiąc z powodu protestów i odwołań.
— To ważne, prestiżowe i wartościowe zamówienie. Trudno dziwić się firmom, że wykorzystują wszystkie środki prawne, żeby zapewnić sobie udział w postępowaniu — mówi przedstawiciel jednego z oferentów.
W tej chwili budżet projektu — jak wynika z naszych informacji — wynosi 35 mln zł (w tym 9 mln zł na opłaty dla doradców). W perspektywie jednak firmy liczą na dużo więcej.
— To zależy od funkcjonalności, ale taki projekt może być wart 200-300 mln zł. Należy go traktować na razie jak pilotaż. Potem będą kolejne przetargi albo rozszerzenie zamówienia — ocenia przedstawiciel dużej firmy IT.
Ostra rywalizacja
O udział w przetargu rywalizuje 11 konsorcjów zrzeszających prawie 30 dużych firm informatycznych. Pierwotnie najwyżej oceniono (ocenia się referencje i zasoby) wnioski Comarchu, który startuje samodzielnie, oraz konsorcjów pod wodzą: S&T Services Polska i Spinu (grupa Prokomu). Po protestach i odwołaniach nieoczekiwanie za burtą znalazła się oferta tej ostatniej firmy. Poza Comarchem i S&T na krótkiej liście dopuszczonych do dalszego etapu są jeszcze konsorcja reprezentowane przez: Unizeto Technologies, Bazy i Systemy Bankowe oraz Aram (grupa Computerlandu). Z gry odpadły m.in. IBM i HP, wielkie korporacje informatyczne. Arbitraż w UZP może jeszcze zmienić układ sił, firmy mogą też złożyć skargi do sądu, toteż przetarg prawdopodobnie potrwa jeszcze kilka miesięcy. Pod warunkiem że arbitrzy lub sąd nie dopatrzą się poważniejszych błędów i nie unieważnią całkowicie postępowania.
2,5
mld zł Tyle wynosi szacunkowa wartość projektów informatycznych dla administracji, które mają ruszyć w latach 2007-10.