Na pomysł małego i rzec by można miejskiego auta dostawczego, Ford wpadł ponad 30 lat temu. W 1991 r. do sprzedaży trafił model Courier. Był niewielkim (segment B) samochodem dostawczym bazującym na podzespołach miejskiego modelu Fiesta. Ford Courier dostępny był jako dwuosobowy furgon lub pięcioosobowy tzw. kombivan. W 1995 r. zaprezentowano kolejną generację (również w dwóch odmianach), a w 2002 r. zakończono karierę Couriera w Fordzie. Małe dostawczaki (i ich osobowe odmiany) zastąpiono większym Transitem Connectem. Model, w którym wykorzystano platformę Focusa (czyli mówimy o segmencie C), również był dostępny w odmianie osobowej, z tym że wówczas nazywał się Ford Tourneo Connect. Ot, historia.
Zataczanie koła
A skoro o historii mowa, to wiadomo… Z jednej strony nazwa Courier na dobre zakończyła przygodę z Fordem, z drugiej historia lubi koła (zataczać). Tak też się stało i w tym przypadku.
W 2013 r. Ford powrócił do pomysłu małych dostawczaków i tym samym do nazwy Courier. Na genewskich targach pokazano bazujący na modelu Fiesta niewielki samochód dostawczy. Nazwano go Ford Transit Courier i rozpoczęto walkę z innymi małymi autami dostawczymi i kombiwanami, które w czasie absencji Couriera rozpanoszyły się na rynku, czyli np. Citroenem Nemo, Fiatem Fiorino, Nissanem Note czy Renaultem Modusem. I cyk! Mamy 2024 r., Citroen Nemo nie żyje od siedmiu lat, Nissan Note od ośmiu, Renault Modus odszedł dekadę temu. Na placu boju został chyba tylko Fiat Fiorino. Resztka konkurencji pożegnała dostawczaki i kombivany segmentu B. I tu, cały na biało, wchodzi Ford z drugą generacją be-segmentowych samochodów w dwóch odsłonach: dostawczej – Transit Courier i osobowo-dostawczej – Tourneo Courier.
Oba auta – a w zasadzie jedno w różnych odmianach – są w gamie Forda pozycjonowane o segment niżej niż model Tourneo Connect zwany przez złośliwych Fordswagenem lub Vordem z racji tego, że w wyniku ścisłej współpracy Forda i Volkswagena jest bliźniaczą konstrukcją Volkswagena Caddy (tak na marginesie: podobnie jak Caddy również Tourneo Connect jest produkowany w polskich zakładach VW). Transit/Tourneo Courier nie ma z Volkswagenem nic wspólnego. Opiera się na płycie podłogowej made in Ford i został stworzony przez europejski oddział Ford Pro i turecki Ford Otosan. Produkcja nie odbywa się w Polsce, lecz w rumuńskiej fabryce Ford Otosan. Jak wspomniałem, druga generacja maluchów od Forda jest dostępna w wersji dostawczej (Transit Courier) lub osobowej (Tourneo Courier). I tu wybór rodzajów nadwozia w zasadzie się kończy. Nie jest tak jak w przypadku podobnych aut z wyższych segmentów, że można wybrać wysokość i długość nadwozia. Tu wszystko jest constans. Jedna wysokość i jeden rozstaw osi.
Rozmiar ma znaczenie
Jak na malucha rozmiary są imponujące. Auto ma 4337 mm długości, a to aż 18 cm więcej niż poprzednia generacja (i tylko 16,3 cm mniej niż Tourneo Connect w krótszej odmianie), 1827 mm wysokości – to o 5,7 cm więcej niż u poprzednika (i jedynie o 6 mm mniej niż u większego brata). Istotnym parametrem w tego typu samochodach jest wielkość przestrzeni ładunkowej. W Transicie Courier (czyli towarowej odmianie) to 1802 mm, poprzednia generacja mogła się pochwalić w tym temacie jedynie cyferką 1612. W związku z tym przestrzeń ładunkowa towarówki wzrosła z 2,3 m sześć. w poprzedniej generacji do 2,9 m sześć obecnie. Standardowa ładowność to 680 kg. Podwyższona 845 kg. Wersja z dieslem pod maską pociągnie przyczepę o masie 1,1 t. Benzyniak poradzi sobie z tonową przyczepą, a przyszła wersja elektryczna (o której na razie niewiele wiadomo) ma mieć uciąg do 750 kg (i 700 kg ładowności). Skoro wywołałem do tablicy napędy. Wersję towarową można zamówić z dieslem (1,5 l i 100 KM) i manualną sześciostopniową skrzynią biegów lub z litrowym, trzycylindrowym benzyniakiem o mocy 100 lub 125 KM. Do tej drugiej jednostki producent przewidział również siedmiostopniowy automat. W przyszłości ma się też pojawić wersja elektryczna, ale jak już wspominałem, na razie niewiele wiadomo o jej osiągach. Wiadomo jednak co nieco o osobowej odmianie Couriera (czyli tej z przedrostkiem Tourneo). Do tej odmiany Ford nie przewidział diesla. Zatem zdecydowany na nią skazany jest na benzynowy silnik 1.0. Do wyboru manual lub automat. Nie będzie też wersji siedmioosobowej (zainteresowani takową zapraszani są piętro wyżej, czyli do Tourneo Connect).
Jak się jeździ tym autem? Trudno dopatrywać się tu przyjemności z jazdy. To auto dostawcze i nawet jeśli jest w wersji osobowej, DNA nie oszukasz. Niemniej jak na pojazd o tym, a nie innym przeznaczeniu jest nieźle. W wersji osobowej jest zdecydowanie ciszej (co nie oznacza, że cicho) niż w odmianie towarowej – ale osobówka nie wozi za sobą wielkiej skrzyni rezonansowej. Aparycja w dostawczakach też nie gra pierwszych skrzypiec, a szkoda. Bo małemu Fordowi z pudełkowatym kształtem do twarzy.
O ile dostawcza wersja ma wozić cebulę czy inne cegły, o tyle osobowa raczej nie (chociaż też się da). Dzięki sprytnym zabiegom Tourneo Courier (czyli dostawczak w osobowym przebraniu) na serio może się sprawdzić jako rodzinne kombi. Sprytnie rozmieszczone schowki, dostatecznie wygodne fotele i niezłe audio mocno oddostawczają jego charakter. Ale spokojnie. Wystarczy kilka ruchów (złożenie tylnej kanapy), by kombi zamienić w woziciela cebuli. Maksymalna pojemność bagażnika to aż 2162 litry. Dwie europalety może się nie zmieszczą (do Transita Couriera się mieszczą), ale i tak jest nieźle.
Konkurencyjny pean
Ceny Transita Couriera w bazowej specyfikacji benzynowej wersji zaczynają się od 105,5 tys. zł. Za diesla trzeba zapłacić minimum 112,8 tys. zł. Osobówka to wydatek od 99,9 tys. do 121,9 tys. zł za najbardziej wypasioną wersję. Dobre ceny? Zależy jak na to auto patrzeć.
W swoim segmencie ma w zasadzie jednego konkurenta – Fiata Fiorino. Ten jest mniejszy, ma mniejszą ładowność, ale i ceny od niespełna 80 tys. zł. Z tym że Ford ma na swoje najnowsze dostawcze dziecko nieco inny pomysł. Chce podgryzać segment wyższy (ale tylko odmiany z krótszym rozstawem osi). Wjeżdża więc na rynek pełen Renaultów Kangoo, Toyot Proace City, Peugeotów Partnerów, Opli Combo czy Fiatów Doblo, a w tym towarzystwie może i nie zabłyśnie rozmiarami, ale może zabłysnąć ceną. Czy ta strategia się sprawdzi? Przekonany się za kilka miesięcy.

