Gas–Trading, najmniejszy akcjonariusz EuRoPol Gazu (4 proc. akcji), walczy o przetrwanie. 28 lutego rada nadzorcza spółki dyskutowała o strategii rozwoju i zaopiniowała ją pozytywnie.
Zaczną od wody
Być może tym razem zła passa zostanie przerwana. Gas–Trading, jak wiele innych firm, chce wiązać przyszłość z gazem łupkowym.
— Chcemy rozpocząć współpracę z dwiema firmami:ze Stanów Zjednoczonych i z Niemiec, by wprowadzić na polski rynek urządzenia do uzdatniania wody wykorzystywanej do wydobycia gazu z łupków. Wkrótce w USA rozpoczniemy weryfikację tych urządzeń. Sprawdzimy, czy spełniają one oczekiwania rynku, jeśli chodzi o technologie i opłacalność ich wykorzystania — mówi Stanisław Rychlicki, szef rady nadzorczej Gas-Tradingu.
Spółka wciąż stara się o uruchomienie własnej biogazowi.
— Zabiegamy o to już od 1,5 roku. Rozmawialiśmy z wieloma firmami. Udało nam się w końcu porozumieć z przedsiębiorstwemgospodarki komunalnej w sprawie współpracy przy realizacji projektu. Produkcja mogłaby ruszyć pod koniec 2013 r., jeśli porozumiemy się z niemieckim dostawcą technologii budowy biogazowni i mleczarnią w sprawie dostaw surowca (odpady poprodukcyjne) — mówi Stanisław Rychlicki. Spółka twierdzi, że wykorzysta własne fundusze.
— Jeśli ich nie wystarczy, poszukamy finansowania zewnętrznego — twierdzi Stanisław Rychlicki. Po fatalnym 2010 r. Gas-Trading poprawił kondycję, angażując się w handel węglem. Okazało się, że również ten biznes zaczął się psuć.
— Ceny węgla gwałtownie spadły, a jego sprzedaż stała się mało opłacalna. Nie chcąc tracić na tej działalności, postanowiliśmy zawiesić czasowo realizację kontraktów dotyczących handlu węglem. Umowy są na tyle elastyczne, że możemy to zrobić — mówi Stanisław Rychlicki.
Skazani na LPG
Zanim ruszą nowe projekty, spółka, niegdyś zajmująca się pośrednictwem w handlu rosyjskim gazem ziemnym, a potem handlem LPG, wróci do korzeni.
— Spróbujemy wrócić do handlu LPG, czym Gas- -Trading zajmował się poprzednio,zanim Rosjanie zaczęli utrudniać nam tę działalność do tego stopnia, że stała się ona mało opłacalna — twierdzi Stanisław Rychlicki.
Pierwotnie Gazprom Export, akcjonariusz Gas-Tradingu (15,88 proc. akcji), wybrał spółkę Siewiergazprom jako dostawcę LPG dla Gas–Tradingu.
— Współpraca układała się dobrze, do czasu aż Gazprom Export wskazał nam nową firmę — pośrednika zarejestrowanego w Austrii. Ceny LPG stały się nie do przyjęcia, a dostawy coraz mniejsze. Ratowaliśmy się współpracą z polskimi firmami, którym Rosjanie dostarczali LPG na korzystniejszychwarunkach — mówi Stanisław Rychlicki.
Gas–Trading zmierza teraz renegocjować warunki dostaw LPG z austriackim partnerem i nawiązać współpracę z firmami z Polski i z Kazachstanu. Spółka, kontrolowana przez polski kapitał, jest solą w oku rosyjskiego Gazpromu, który chce ją wyeliminować z akcjonariatu EuRoPol Gazu, zajmującego się przesyłem błękitnego paliwa do Niemiec. Wówczas Rosjanie mogliby zwiększyć udziały w EuRoPol Gazie do 50 proc.
— Przedstawiciel Gazprom Exportu na posiedzeniu rady nadzorczej nie zabierał głosu — mówi Stanisław Rychlicki.