Turkmenistan dostarczać będzie Chinom 30 mld metrów sześciennych gazu rocznie. We wtorek w Pekinie oba państwa podpisały w tej sprawie umowę.
Na potrzeby swej gwałtownie rozwijającej się gospodarki Chiny poszukują na całym świecie nośników energii.
Przy podpisaniu umowy gazowej obecni byli prezydenci Hu Jintao i Saparmurad Nijazow, który od niedzieli przebywa w Chinach z sześciodniową wizytą.
Wcześniej, jak napisała agencja Xinhua, obaj politycy uzgodnili formułę szerokiej współpracy w sferze bezpieczeństwa i w zwalczaniu terroryzmu.
Chinom najbardziej zależy na utrzymaniu spokoju w ich regionie autonomicznym Xinjiang (Sinciang), zamieszkałym głównie przez wyznających islam Ujgurów. Region obfituje w ropę, której rozpoznane zapasy stanowią około jednej trzeciej rezerw surowcowych Chin.
Tymczasem ujgurscy separatyści dążą do rozszerzenia zakresu samodzielności terytorium, a docelowo do utworzenia tam republiki Wschodniego Turkiestanu. Próbując osiągnąć swój cel uciekają się nawet do aktów terroru.
Chiny twierdzą, że ujgurscy bojownicy mogą się ukrywać na rozległych, pustynnych przestrzeniach Turkmenistanu. Z kolei, zdaniem Aszchabadu, w Xinjiangu przebywać mogą muzułmańscy przeciwnicy reżimu Nijazowa, zwanego Turkmenbaszą, czyli wodzem Turkmenów.
Hu i Nijazow byli zgodni, że "terroryzm i działalność rozłamowa są zagrożeniem dla bezpieczeństwa i stabilizacji w regionie". Ocenili, że "istotnym elementem światowej wojny z terrorem jest zdławienie sił separatystycznych Wschodniego Turkiestanu".