Zawiązanie unii polsko-litewskiej, a później powstanie Rzeczpospolitej Obojga Narodów nie tylko zlikwidowało w serii wojen zagrożenie ze strony Zakonu Krzyżackiego, ale zabezpieczyło również wielkie połacie kraju przed najazdami ze wschodu. Od początku XVI wieku szlak rzeki Wisły był bezpieczny, a ona sama mogła rozwijać się jako największa arteria komunikacyjna tej części Europy. W XVI wieku statki z Gdańska pływały regularnie do Skandynawii, Francji, Anglii, a nawet Portugalii i Włoch. Jednym z głównych towarów eksportowych było zboże uprawiane na tysiącach hektarów południowych i południowo-wschodnich województw Korony. Po żniwach setki statków płynęły z nurtem rzeki wyładowane zbożem przypominającym w słońcu kopy złotego kruszcu.

- Oprócz ziarna spławiano również ogromne ilości drewna. Na nieprzemyślaną gospodarkę leśną narzekał już w XVI wieku Jan Kochanowski, pisząc: „Gdzie pojźrzę, wszędy rąbią: albo buk do huty, albo sośnią na smołę, albo dąb na szkuty.” – mówi Przemek Pasek z fundacji Ja Wisła. Nasze drewno było tak cenione w Anglii, że do dziś po angielsku świerk to spruce, czyli „z Prus” (które były wówczas prowincją oraz lennem Rzeczypospolitej).
O ile ścięte bale samoistnie dopłynąć mogłyby do Gdańska, o tyle dla zboża nie było innego wyjścia niż flis i transport barkami, których pasta „na pusto” wynosiła aż 40 ton. Takie statki po zdaniu towaru były sczepiane i holowane wzdłuż brzegi rzeki w jej górę.
O gospodarczym wykorzystaniu Wisły w dawnych wiekach opowiada Przemek Pasek z fundacji Ja Wisła. Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy:
