WIG w 2023 r. osiągnie 60-62 tys. pkt - prognozował pod koniec ubiegłego roku Bartłomiej Chyłek, który szans na zwyżkę większą o 5-10 proc. upatrywał w zawarciu pokoju między Rosją a Ukrainą. Specjalista przekonywał wówczas, że obligacje skarbowe i korporacyjne przyniosą w tym roku wyższe stopy zwrotu niż akcje. Zdania zmienił o tyle, że dopuszcza możliwość lepszych wyników z akcji niż obligacji (WIG od początku roku zyskał 10 proc. i jest na poziomie 63,7 tys. pkt), ale lepszą relację zysku do ryzyka wciąż widzi w obligacjach. Te też zresztą radzą sobie doskonale - Goldman Sachs Obligacji, fundusz o aktywach sięgających niemal 5 mld zł, od początku roku zarobił 7,3 proc. Średnia w grupie to 6,9 proc.
Wychodzenie z dołka
Zdaniem szefa działu analiz w Goldman Sachs TFI, gospodarka właśnie mija najtrudniejszy okres, a rynki zdyskontowały to już w październiku zeszłego roku, kiedy WIG zanurkował poniżej 46 tys. pkt. We wtorek, 16 maja, GUS przedstawi wstępne dane o dynamice PKB w I kwartale 2023 r.
– Z racji wysokiej bazy, w I kwartale 2023 r. dynamika PKB w Polsce wyniesie między minus 1,5 a minus 3 proc. - prognozuje Bartłomiej Chyłek.
Ta prognoza znacznie odbiega od konsensu, który wynosi minus 0,8 proc.
– Wydaje się, że w I kwartale zeszłego roku byliśmy jeszcze w miarę rozpędzeni po roku 2021. Zaostrzenie działań Rosji w Ukrainie - bo wojna wybuchła przecież w 2014 r. - zwiększyło aktywność gospodarczą w marcu, trochę mniej w kwietniu. Konsumenci ruszyli na zakupy, aby zapewnić pomoc sąsiadom. Dodatkowo przybyło 3-4 mln konsumentów. Mieliśmy wystrzał cen gazu i ropy, co walnie przyczyniło się do tego, że silnie wzrosła inflacja – mówi Bartłomiej Chyłek.
Jego zdaniem drugi kwartał w gospodarce będzie jeszcze słaby, ale dynamika PKB będzie już zbliżona do zera.
– Wydaje się, że skoro dołek jest za nami, to powinniśmy patrzeć na kolejne kwartały, a w związku z wyborami w Polsce można liczyć na jakąś stymulację fiskalną i monetarną. Wydaje się to całkiem prawdopodobne w miesiącach wakacyjnych, aby wyborca odczuł poprawę. Dlatego od IV kwartału możemy mieć już wzrost przekraczający 3 proc., a może nawet zbliżający się do 4 proc. r/r – uważa Bartłomiej Chyłek.

Potencjał do wzrostu jest, ale niewielki
Na początku roku zespół analityków NN IP TFI (to poprzednia nazwa Goldman Sachs TFI) zakładał spadek zysków spółek z GPW o 15 proc. Ta prognoza się nie zmieniła, choć od tego czasu doszło do mocnego spadku cen surowców: ropa Brent od początku roku potaniała o 10 proc., a gaz TTF o 55 proc.
– Według naszych szacunków spółki notowane na GPW powinny wygenerować 77 mld zł wyniku netto w 2022 r., co oznacza spadek o 15 proc. względem rekordowego 2020 r. Wydaje się, że podnosząc ceny w większości branż w 2022 r. udało się poprawić marże. W 2022 r. będzie z tym jednak problem. Spodziewamy się spadku wyników także w 2024 r., co wynika m.in. z dużej zależności indeksów od spółek surowcowych [największą wagę w WIG20 ma PKN Orlen - red.] i ich znacznego wpływu na sumę wyników – mówi Bartłomiej Chyłek.
W bazowym scenariuszu ekspertów towarzystwa WIG może jeszcze wzrosnąć o kilka procent do końca roku.
– Wojna w Ukrainie nadal przekłada się na oczekiwanie premii za ryzyko na polskim rynku, więc inwestorzy uważnie obserwują sytuację geopolityczną. Biorąc pod uwagę, że 60 proc. transakcji na warszawskiej giełdzie jest dokonywanych przez inwestorów zagranicznych, ich obawy będą się utrzymywać, o ile nie dojdzie do pełnego zakończenia konfliktu w krótkim terminie. Inne czynniki, które mogą generować zwyżki, to korzystniejsze perspektywy dla inflacji, stóp procentowych i wzrostu PKB – mówi Bartłomiej Chyłek.
Jego zdaniem w horyzoncie rocznym, a nawet półtorarocznym lepiej lokować kapitał w instrumentach dłużnych.
– Zaczęliśmy rok z rentownością 10-letnich obligacji skarbowych na poziomie 7 proc., co jest równe przeciętnej stopę zwrotu funduszu obligacji w Polsce. Jeżeli weźmiemy pod uwagę duration [średni termin do wykupu obligacji z portfela - red.] dla takiego funduszu wynoszącą 3-4 lata i założymy, że rentowności spadną jeszcze o 100-150 pkt baz., co da dodatkowe 6, a może nawet 7 proc., to łącznie otrzymujemy stopę zwroty w wysokości kilkunastu procent. To wynik zbliżony do oczekiwanego dla WIG, ale ryzyko na obligacjach jest znacznie mniejsze. Fundusze akcji, które uznają WIG za benchmark, od początku roku wypracowały 7-8 proc., podczas gdy obligacje zrobiły 5-6 proc. Patrząc w perspektywie roku wydaje mi się, że obraz jest bardzo podobny – jeśli akcje nawet zarobią trochę więcej, to nie na tyle, aby zrekompensować ryzyko – mówi Bartłomiej Chyłek.
Małe i średnie nadal w cenie
Zdaniem eksperta mocne odbicie na giełdzie, trwające od października 2022 r., ogranicza potencjał dalszego wzrostu.
– Spodziewaliśmy się odbicia WIG do 60-62 tys. pkt. i to zostało szybko wykonane. Inwestorzy patrzą na wyniki za I kwartał i perspektywy na 2024 r. – tymczasem dynamika polskich spółek i amerykańskich będzie inna. W tym roku zysk na akcję z indeksu S&P500 nieznacznie spadnie, a w przyszłym roku pójdzie do przodu o ok. 10 proc. W Polsce spółki surowcowe mają spory udział w indeksach, a na rynkach rozwiniętych wynosi on tylko ok. 5 proc., co pokazuje, że bliżej nam do rynków wschodzących. Spółki surowcowe swoją masą sprawiają, że spadek wyników w WIG20 jest niemal przesądzony, natomiast im bardziej schodzimy na poziom mniejszych firm, tym jest lepiej – spółki z sWIG80 i w tym roku, i w przyszłym mają szansę wyniki poprawiać – mówi Bartłomiej Chyłek.
Już teraz rozdźwięk między stopami zwrotu z poszczególnych segmentów rynku jest znaczący. WIG20 od początku roku wzrósł o 8,3 proc., mWIG40 o 13,3 proc., a sWIG80 o 21,5 proc. “Misie” wspiera kapitał z pracowniczych planów kapitałowych (PPK), w których liczba uczestników po autozapisie wzrosła o jedną trzecią do 700 tys.
– Ze względu na to, że że akcje małych spółek są mniej płynne, każdy złoty napływający do PPK - nawet przy ograniczeniach dotyczących inwestowania w walory z sWIG80 - wspiera ich relatywnie lepsze zachowanie niż blue chipów. Zobaczymy, jak trwały będzie ten trend zmiany nastawienia Polaków do PPK. Możliwe, że pracownicy będą się wypisywać w kolejnych miesiącach, gdy odkryją, że dostali niższe wpływy na konto w banku – mówi Bartłomiej Chyłek.
Goldman Sachs TFI pojawił się na polskim rynku w kwietniu w wyniku rebrandingu NN Investment Partners TFI, przejętego przez amerykański bank inwestycyjny. Na koniec marca 2023 r. pod zarządzaniem towarzystwa były aktywa o wartości 22 mld zł, co dawało drugie miejsce w segmencie funduszy rynku kapitałowego. Większe było tylko PKO TFI (33 mld zł).