Chińska przeglądarka ciągle więc działa, tyle że pod adresem Hong
Kongu.
Przeniesienie serwerowni do Hong Kongu oznacza, że potentat
internetowy postanowił wbrew pogłoskom pozostać na wartym miliardy dolarów rynku
chińskim, ale jednocześnie zabezpieczył się znacząco przed ingerencją władz w
treści pokazywane przez wyszukiwarkę.
O decyzji Google poinformowało na swoim korporacyjnym blogu. Serwerownie w Hong Kongu gwarantują większą niezależność od działań cenzorskich władz. Poniedziałkowa decyzja zakończyła ciągnącą się od kilku tygodni niepewność związaną z przyszłością wyszukiwarki w Państwie Środka.
Wszystko przez styczniowy cyberatak na konta pocztowe chińskich opozycjonistów założone na gmailu, skrzynce pocztowej Google. To wtedy przelała się czara cenzorskiej goryczy. Atak przeprowadzono z Chin, a za wszystkim stały ponoć organy władzy. Google zagroziło wtedy, że jeśli politycy w tym kraju nie powstrzymają się od takich ingerencji, firma wycofa chińską wersję swojej wyszukiwarki.
ŁO, "The Wall Street Journal"