Greckie promy do poniedziałku pozostaną w portach. Rozpoczęty w czwartek 48-godzinny strajk marynarzy przedłużono o kolejne 48 godzin - poinformowało w piątek państwowe radio greckie. Strajk jest szczególnie uciążliwy dla mieszkańców ok. 100 wysp na Morzu Egejskim, na których nie ma lotnisk. Sytuację łagodzi nieco fakt, że w Grecji nie rozpoczął się jeszcze sezon turystyczny.
Marynarze protestują przeciwko bezrobociu i domagają się wyższych zarobków. Ostro krytykują zatrudnianie przez greckich armatorów tanich załóg z Azji Południowo-Wschodniej.
"Nasza akcja dotknęła wszystkie pasażerskie jednostki we wszystkich portach" - mówił w czwartek członek zarządu greckiej federacji marynarzy (PNO) Antonis Delakogiorgos. PNO zrzesza około 40 tys. greckich marynarzy na całym świecie.
Według sekretarza generalnego PNO, Janisa Halaspno, decyzję o strajku podjęto po nieudanych próbach przekonania Ministerstwa Marynarki Handlowej do postulatów związkowych w sprawie walki z bezrobociem.
Greckie porty, strategicznie położone między Europą, Bliskim Wschodem a Afryką, należą do najruchliwszych na świecie.