Ze strony sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen nie padły żadne wypowiedzi szkalujące Jana Kulczyka, czy jego firmę - powiedział w piątek PAP przewodniczący komisji Józef Gruszka (PSL).
Gruszka był zdziwiony oświadczeniem zarządu Kulczyk Holding, przedstawionym w piątek na konferencji prasowej w Warszawie. Zarząd i pracownicy tej firmy zwrócili się w liście otwartym do marszałka Sejmu Józefa Oleksego, by ten podjął odpowiednie kroki wobec "bezpodstawnych insynuacji członków komisji śledczej uderzającej w dobre imię firmy".
"Komisja podjęła decyzję o zwróceniu się do prokuratury, by - jeśli uzna to za stosowne - zabezpieczyła majątek Jana Kulczyka. Komisja nie żąda i nie apeluje, by zabezpieczyć majątek, tylko prosi prokuraturę, by oceniła tę sprawę. Prokuratura w wyniku prowadzonego śledztwa musiałaby zauważyć, że to potrzebne i dopiero jeśli uzna to za stosowne, zastosować takie zabezpieczenie" - tłumaczył Gruszka.
"Nie ma takiej wypowiedzi, że majątek pana Kulczyka pochodzi z nielegalnego obrotu. Takich ocen nie było" - powiedział Gruszka.
Poinformował, że jeszcze nie widział pisma w sprawie choroby Kulczyka i zaświadczenia ze szpitala w USA, w którym biznesmen przebywa.
"Jestem poza Warszawą, w sekretariacie komisji będę we wtorek" - poinformował.
Jan Kulczyk przesłał w piątek do szefa komisji list, w którym poinformował, że przebywa w szpitalu. Napisał w nim, że stawi się przed komisją w wyznaczonym przez nią terminie tak szybko, jak tylko pozwoli mu na to stan zdrowia - poinformował na piątkowej konferencji prasowej Jan Waga, prezes Kulczyk Holding. Kulczyk potwierdził w liście, że jego zamiarem jest "pełna i lojalna współpraca z instytucjami państwa, w tym z sejmową komisją.