Ostatnie dni przyniosły na amerykańskim rynku wzrost odsetka byków i obniżenie się odsetka pesymistów. Ankieta Investors Intelligence, bazująca na opiniach ponad 100 autorów newsletterów inwestycyjnych, wykazała, że 2 czerwca byków było 39,8 proc. wobec 39,3 proc. tydzień wcześniej i 56 proc. w tegorocznym szczycie. Natomiast niedźwiedzi było 28,4 proc. wobec 29,2 proc. tydzień wcześniej i 17,4 proc. w kwietniowym dołku. Proporcje między optymistami a pesymistami stały się charakterystyczne dla dołków lokalnych korekt w trwającym od kilkunastu miesięcy trendzie zwyżkowym. Mimo to, amerykańska giełda ma duże trudności z odrobieniem majowych strat.

Taka diagnoza jest kolejnym potwierdzeniem teorii, że rynku akcji znalazły się w bardzo istotnym miejscu z punktu widzenia koniunktury w dłuższym okresie. Jeśli rzeczywiście pogorszenie notowań z poprzednich tygodni miałoby mieć charakter tymczasowy, należałoby oczekiwać, że stopniowo indeksy będą „zbierać” się do zwyżek, a nastroje inwestorów nie będą się już pogarszać. Natomiast jeśli kursy nie będą chciały iść w górę, zwiększać się będzie prawdopodobieństwo tego, że jednak wchodzimy w okres średnioterminowych spadków. Wtedy atmosfera wśród inwestorów nadal pogarszałaby się - aż do chwili, kiedy niedźwiedzi będzie więcej niż byków.
Dzisiejsza sesja będzie czasem wyczekiwania na dane z amerykańskiego rynku pracy za kwiecień. Mogą one początkowo bardziej wpłynąć na rynek walutowy, gdzie euro tkwi niebezpiecznie blisko ostatniego dołka. W razie jego przełamania negatywny impuls mógłby się pojawić na rynkach akcji.
Zwróć uwagę
- Maj przyniósł załamanie zainteresowania Amerykanów kredytami hipotecznymi
na kupno domów.
- Euro tkwi niebezpiecznie blisko wsparcia w postaci majowego
dołka — jego przełamanie mogłoby stanowić zły znak dla rynków akcji.
Rynki nieruchomości
Informacje o liczbie podpisanych przez Amerykanów w kwietniu umów kupna domów były ostatnimi danymi obrazującymi sytuację na rynku nieruchomości w USA w miesiącu, w którym wygasało wsparcie rządowe dla nabywców domów. W skali miesiąca liczba podpisanych umów zwiększyła się o 6 proc., a w porównaniu z tym samym miesiącem 2009 r. była wyższa od 22,4 proc.
Szacuje się, że dzięki programowi stymulacyjnemu dla rynku nieruchomości udało się przyciągnąć do niego 1 mln kupujących. Tyle tylko, że to już historia, a coraz częściej słychać pytanie, co dalej. Wiadomości z rynku kredytów hipotecznych w dalszym ciągu nie są zachęcające. W poprzednim tygodniu nastąpił kolejny spadek indeksu obrazującego kredytami na kupno domów. Obniżył się o 4,1 proc. i osiągnął najniższy poziom od 13 lat. Jednocześnie indeks w ciągu ostatnich 4 tygodni spadł o więcej niż 40 proc., co dobitnie wskazuje na załamanie popytu po wygaśnięciu programu stymulacyjnego.
Spadek rynkowych stóp procentowych sprzyja natomiast refinansującym wcześniej zaciągane kredyty. Tu wzrost w poprzednim tygodniu wyniósł 2,4 proc.
Katarzyna Siwek
Home Broker