Branża HoReCa mocno ucierpiała z powodu wybuchu pandemii. Spadek obrotów i przychodów, jak wynika z danych PARP, odnotowało wtedy ponad 60 proc. firm. Wiele z nich było na granicy przetrwania, mnóstwo zamknęło działalność.
Światełko w tunelu
Im dalej od pandemii, tym kondycja była lepsza. W 2024 r. rynek HoReCa wzrósł o 9 proc. – wynika z raportu „Rynek HoReCa w Polsce 2025”, przygotowanego przez PMR Market Experts by Hume’s Institute. Dane GUS pokazują z kolei, że w lipcu tego roku nastroje w tym sektorze były wyraźnie lepsze, a część barier w prowadzeniu biznesu zaczęła tracić na znaczeniu. W ośmiu regionach osiągnięto wyniki wyższe niż w lipcu 2024 r., a największe roczne wzrosty zanotowano w lubelskim, kujawsko-pomorskim i zachodniopomorskim.
Spadają też długi hotelarzy i restauratorów. Jeszcze rok temu przeterminowane zadłużenie w bazie BIG Info Monitor wzrosło o blisko 200 mln zł (11 proc.), do 2,1 mld zł. Zwiększała się też liczba niesolidnych płatników. Najgorzej było w gastronomii, natomiast branża noclegowa notowała poprawę zdolności do płacenia kontrahentom na czas.
Obecnie dane BIG Info Monitor i baza Biura Informacji Kredytowej pokazują, że choć łączne zadłużenie branży HoReCa na koniec czerwca nadal przekraczało 2 mld zł, to w ciągu roku spadło o ponad 42,5 mln zł (2,1 proc.).
- Ubywa niesolidnych dłużników i łącznych zaległości. Spada też średni zaległy dług spoczywający na jednej firmie zarówno w branży gastronomicznej, jak i noclegowej – przyznaje Waldemar Rogowski, główny analityk BIG InfoMonitora.
Dodaje, że HoReCa wychodzi na prostą, ale wciąż jest mocno poturbowana.
- Pandemia w ogromnym stopniu wpłynęła na dzisiejszą sytuację hoteli i restauracji. Nie można też zapominać o czasach galopującej inflacji. Wszystko to znajduje odzwierciedlenie w twardych danych liczbowych i analizach zaczerpniętych z naszych baz – podkreśla Waldemar Rogowski.
- Branża HoReCa bez wątpienia była jedną z najbardziej poszkodowanych w czasie pandemii. Odbudowa trwała stosunkowo długo ze względu na niepewność co do kondycji całego sektora, jak również braki kadrowe. Gdy zaczęła rosnąć, uderzył w nią kryzys energetyczny, który znacząco wpłynął na ceny oferowanych usług. Problemem nadal będą rosnące koszty pracy, które osiągają swoje maksima w ogólnych kosztach działalności firm w Polsce. Nie pomoże tu podwyżka płacy minimalnej. W HoReCa jest wysoki odsetek pracowników zatrudnionych za najniższą krajową – wtóruje mu Mariusz Zielonka, główny ekonomista Konfederacji Lewiatan.
Ucierpią wszyscy
Branży dodatkowo zaszkodzi problem z dotacjami z KPO dla HoReCa. Ministerstwo Funduszy i Rozwoju Regionalnego (MFiRR) do tej pory wypłaciła firmom 110 mln zł, a całość programu sektorowego opiewa na 1,2 mld zł. W sumie zawarto ponad 3 tys. umów. Teraz MFiRR wstrzymuje wypłaty z KPO dla firm z sektora HoReCa do czasu skontrolowania umów i wyjaśnienia, czy są w nich nieprawidłowości.
Paula Gajkowska, menedżerka nadmorskiego obiektu M2 Resort Wellness & Spa, z niepokojem obserwuje rozwijającą się aferę, która może się odbić na całej branży.
- Nasz obiekt nie korzystał z pieniędzy z KPO, ale dla wielu przedsiębiorców z sektora turystycznego i gastronomicznego miały one być realnym wsparciem po trudnym okresie pandemii. Jeśli rzeczywiście doszło do nadużyć, może to skutkować wstrzymaniem lub ograniczeniem dalszego finansowania, co uderzy zwłaszcza w mniejsze obiekty, które liczyły na tę pomoc. Co więcej, cała branża, również te firmy, które nie korzystały z funduszy, ucierpi wizerunkowo – mówi Paula Gajkowska.
Z kolei Mariusz Zielonka zwraca uwagę, że afera KPO przyniesie szkodę wizerunkową nie tylko branży HoReCa, ale wszystkim mikro i małym przedsiębiorcom.
- Wracamy bowiem w mgnieniu oka do obrazu przedsiębiorcy-kombinatora – mówi Mariusz Zielonka.
Ocenia on, że wstrzymanie wypłat środków przez MFiRR to dobry ruch, który pozwoli uspokoić sytuację i ją przeanalizować.
- W wielu przypadkach te pieniądze rzeczywiście miały trafić do przedsiębiorców chcących realnie uniezależnić się od kolejnych możliwych szoków makroekonomicznych. Ta część firm straci, choć mam nadzieję, że tylko do czasu wyjaśnienia wszystkich nieprawidłowości – mówi Mariusz Zielonka.
Afera bez podstaw
Innego zdania jest Sławomir Grzyb, prezes Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej, który uważa, że wstrzymanie dopłat i cała afera z KPO to kolejny zupełnie nieuzasadniony cios dla całej branży.
- Przedsiębiorcy nie są winni nieprawidłowościom w KPO, a ponoszą konsekwencje wstrzymania zwrotu nakładów z winy błędnej legislacji regulującej dotacje. Nieprawidłowości w KPO zgłaszaliśmy już w lutym tego roku do Najwyższej Izby Kontroli. Głównie dotyczyły działalności operatorów regionalnych, gdzie wiele firm spełniających kryteria spadku obrotów rzędu 30 proc. nie dostało pomocy – mówi Sławomir Grzyb.
Podkreśla, że Izba krytykowała brak wystarczającej pomocy ze strony rządu już w czasie pandemii. Politycy nie chcieli m.in. wprowadzić stanu klęski żywiołowej czy stawki VAT 5 proc. dla gastronomii. Pomoc dla branży była nikła, a sektor został zamknięty na dziewięć miesięcy, co doprowadziło do bankructwa ponad 2,5 tys. firm. Z dotacji z KPO firmy HoReCa skorzystały zaledwie w 0,48 proc. Ograniczały to kryteria programu i dostępne środki. Przedsiębiorca musiał najpierw spełnić kryteria i wydać całość kwoty na zakupy. Średnio trzeba było zainwestować 540 tys. zł. Większość firm nie miała takich pieniędzy albo bała się ryzykować.
- HoReCa wciąż jest w kryzysie. Statystki mówią o wzrostach, ale nie dają pełnego obrazu. Dzisiaj wiemy, że z powodu pandemii w 2020 r. zostało zamkniętych 9,5 tys. lokali gastronomicznych. W lipcu tego roku w Gdańsku obroty przedsiębiorców są na poziomie 50 proc. zeszłorocznych – mówi Sławomir Grzyb.
Do tego przedsiębiorcy HoReCa wciąż walczą w Sądzie Okręgowym w Warszawie ze Skarbem Państwa o odszkodowania w pozwach zbiorowych za szkody poniesione za zamknięcie firm w czasie pandemii.
- Te procesy jeszcze nie zakończyły się w pierwszych instancjach, a chodzi o setki milionów złotych. Wiele firm nie dotrwa do ich zakończenia – mówi Sławomir Grzyb.
