Jeśli resort skarbu się nie odwoła, Hutmen będzie mógł zlikwidować nierentowną spółkę zależną.
Sąd pierwszej instancji oddalił wczoraj wnioski Ministerstwa Skarbu Państwa (MSP), dotyczące przede wszystkim uchylenia uchwał o nieprzedłużaniu istnienia Huty Metali Nieżelaznych Szopienice i likwidacji firmy. Takie decyzje podjęło w zeszłym roku walne zgromadzenie, na którym decydujący głos należał do Hutmenu z grupy znanego inwestora Romana Karkosika (Hutmen kontroluje 62 proc. kapitału Szopienic, 32 proc. ma skarb).
— Klęska. Musimy się zastanowić nad ewentualną apelacją — mówi Jarosław Piotrak, radca z Prokuratorii Generalnej, która reprezentuje interesy skarbu państwa.
MSP było przeciwne likwidacji i rekomendowało przeprowadzenie głębokiej restrukturyzacji huty. Hutmen przekonywał z kolei, że nie widzi możliwości odzyskania przez Szopienice rentowności. Dlatego chciał zlikwidować firmę, a jej majątek — sprzedać. Do tej pory nie mógł jednak tego zrobić, ponieważ sąd zabezpieczył powództwo, czyli zablokował likwidację.
— Kiedy wyrok się uprawomocni, przystąpimy do sprzedaży majątku. Przez cały czas trwania procesu prowadziliśmy rozmowy z potencjalnymi kupcami — zapewnia Mieczysław Wicherski, szef biura zarządu Hutmenu.
Majątek Szopienic to m.in. około 100 ha terenu i kilka hal produkcyjnych. Spółka wycenia je w księgach na 95 mln zł, a podobną wartość ma jej zadłużenie wobec banków.
Nadal jednak toczy się w sądzie inna sprawa — chodzi o zwrot pomocy publicznej. Skarb państwa domaga się bowiem zwrotu 10 mln zł, które przekazał spółce w 2003 r. Postawił wtedy warunek — spółka musi zrealizować program restrukturyzacyjny. Niestety, nie przyniósł efektów. Resort skarbu żąda więc oddania pieniędzy.
— To postępowanie toczy się swoim trybem. Jeśli sąd zdecyduje, że mamy zwrócić pomoc, zrobimy to — twierdzi Mieczysław Wicherski.




