„Koń jaki jest, każdy widzi” — tym cytatem można by podsumować sytuację Idea Banku, jednak ona jest bardziej skomplikowana, niż pokazują liczby. Po I kw. kapitałów ma tylko naparstek, a jeśli przekalkulować wyniki zgodnie ze standardem IFRS9, to okaże się są one nawet ujemne. Co to oznacza? W raportach okresowych spółek giełdowych w rozdziale dotyczącym zatwierdzenia sprawozdania finansowego znajduje się informacja dotycząca kontynuacji działalności, krótki akapit, że nie odnotowano zdarzeń zagrażających istnieniu emitenta. Tak to wygląda standardowo. W Idea Banku mamy już drugi raport z rzędu: roczny i za I kw., w którym „oświadczenie o kontynuowaniu działalności” informuje o naruszeniu kolejnych regulacyjnych wymogów, a wszystko to prowadzi do konkluzji, że nadzór ma prawo odebrać zgodę na działanie banku.
Bank działa jednak nadal, bo też sytuacja zupełnie standardowa nie jest. Formalnie główny akcjonariusz Idei oraz Getinu, Leszek Czarnecki, jest w trakcie negocjacji z inwestorami zainteresowanymi wejściem kapitałowym do obydwu lub jednego z banków. Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) oczekuje zakończenia negocjacji do końca czerwca. W kwietniu przewodniczący KNF powiedział, że oczekuje od Idei przedstawienia planu B na wypadek fiaska rozmów z inwestorem. Sytuację banku niemal w czasie rzeczywistym monitorują instytucje, które wkroczą do akcji, gdy zagrożony stanie się los pieniędzy klientów. Według naszych informacji w zaciszach gabinetów szykowany jest plan ratowania banku, choć jego autorzy wciąż mają nadzieję, że zostanie tylko na papierze.
Plan B za 500 mln zł
Jerzy Pruski, prezes Idea Banku, nie mówi o planie B, lecz o planie transformacji modelu biznesowego. Projekt jest w banku opracowywany niezależnie od finału rozmów z inwestorami. Już przy okazji rocznych wyników Jerzy Pruski zarysował, na czym plan B miałby polegać — podstawę miałaby stanowić aktywność oparta na leasingu. Wczoraj uściślił, że z jednej strony bank szybko obniżałby wartość bilansu, żeby odciążyć kapitały, a z drugiej oparłby biznes na aktywach obciążonych mniejszym ryzykiem, np. właśnie leasingu. Dodatkowe wsparcie zapewniałaby akcja kredytowa skierowana do wybranych segmentów rynku. Po stronie pasywnej bazę finansowania zapewniłyby depozyty ściągane przez internet. W tym bank już dzisiaj ma duże kompetencje. Powstałby więc niszowy, internetowy, bezoddziałowy bank o niskich kosztach działania i ryzyka. Za kluczową Jerzy Pruski uważa trwałą rentowność biznesu. Kapitały są ważne, ale nikt nie zainwestuje w najlepiej skapitalizowany nierentowny bank.
— Odbudowa rentowności ma większe znaczenie niż niskie wskaźniki kapitałowe. Nie można zajmować się tym drugim celem nie osiągając najpierw pierwszego — mówi Jerzy Pruski.
W ramach programu transformacji czy planu B bank będzie potrzebował jednak dodatkowych kapitałów. W raporcie kwartalnym czytamy, że chodzi o 500 mln zł. Przy obecnych cenach emisja publiczna jest raczej wykluczona, zarząd chce więc szukać inwestorów na rynku prywatnym. Jerzy Pruski mówi, że każdy inwestor będzie mile widziany przez zarząd i radę nadzorczą. Projekt transformacji ma na celu, według zarządu, przywrócenie „inwestowalności banku”, czyli przekształcenie go w aktywo atrakcyjne dla inwestorów. Kiedy ten etap zostanie osiągnięty? Jerzy Pruski zapewnia, że plan transformacji zostanie przedstawiony tak szybko, jak to tylko możliwe.
Autosanacja jest lepsza
Prezes przyznaje, że punkt startu do procesu naprawy jest trudny, ale podkreśla, że z punktu widzenia sektorowego i systemowego jest to znacznie lepsze rozwiązanie niż wszelkie rozwiązania nadzorcze i regulacyjne. Paradoks sytuacji polega na tym, że na czele banku niespełniającego norm kapitałowych, podlegającego ścisłemu nadzorowi KNF i Bankowemu Funduszowi Gwarancyjnemu (BFG), stoi wieloletni prezes BFG, osoba jak mało kto w Polsce zaznajomiona z teorią stosowania procedury resolution, której wpływ na kształt ustawy wprowadzającej do systemu prawnego unijną dyrektywę o restrukturyzacji banków jest nie do przecenienia. Jerzy Pruski uważa, że obecna sytuacja w związku z Idea Bankiem jest istotna nie tylko z punktu widzenia banku, lecz całego systemu.
— Chodzi o wypracowanie standardu postępowania wobec banków z różnych powodów przeżywających problemy. Wymagają one bardzo precyzyjnych działań, bardzo delikatnych działań, gdyż ingerują one we własność prywatną — mówi prezes Idea Banku.
Dodaje, że zanim zostaną uruchomione procedury i narzędzia administracyjne, należy w pełni wykorzystać wszystkie inne środki sanacji.
— We wszystkich analizach dotyczących tego zagadnienia kanonem jest przekonanie, że w pierwszej kolejności należy zweryfikować skuteczność modeluprivate sektor solution. Jeśli możliwa jest naprawa we własnym zakresie, to ma ona pod każdym względem przewagę nad rozwiązaniami regulacyjnymi — mówi Jerzy Pruski.
Zarząd jest przekonany, że plan transformacji daje nadzieję na szansę przeprowadzenia autosanacji.
Nadzór patrzy
Nie wiadomo, jak nadzór zapatruje się na te plany, ale Jerzy Pruski mówi, że przedstawiciele BFG z racji pełnienia funkcji kuratora banku wspierają bank w pracach nad autosanacją. KNF na razie ostrożnie podejmuje wszystkie przewidziane przepisami działania. Wezwała w kwietniu Leszka Czarneckiego do dokapitalizowania banku, co oczywiście się nie stało i na co nadzór z pewnością nie liczył. Ważne było samo wezwanie. KNF daje do zrozumienia, że sytuacja w banku jest pod kontrolą, o czym świadczy ustanowienie kuratora, najłagodniejszego środka nadzorczego. Fakt, że kurator nie oprotestowuje uchwał zarządu, pośrednio potwierdza, że jest przyzwolenie dla jego działań.
Z drugiej strony nadzór przygotowuje się na wszelkie możliwości, o czym świadczy powołanie w kwietniu Pierwszego Banku BFG, wydzielonej spółki specjalnego przeznaczenia, obsadzonej przez ludzi, którzy ostrogi zdobyli przy restrukturyzacji SKOK-ów. Kciuki za plan zarządu Idea Banku powinni trzymać obligatariusze, którzy w obligacjach podporządkowanych mają ulokowane 500 mln zł. Gdyby nadzór zdecydował się wdrożyć plan resolution, to w skrajnym scenariuszu obligacje zostałyby umorzone, a inwestorzy ponieśliby potężne straty.
OKIEM ANALITYKA
Test cierpliwości
ANDRZEJ POWIERŻA, analityk DM Citi Handlowy
KNF wezwała akcjonariusza do pod wyższenia kapitału, co nie nastąpiło. Wezwała zarząd do przedstawienia planu B. Pytanie jest, czy jego realizacja pozwoli spełnić wymogi kapitałowe. Żeby działać, bank musi spełniać minimalne wymogi kapitałowe. Pytanie, czy plan B przygotowywany przez zarząd nadzór uzna za wiarygodny i dostatecznie szybki. W ramach niszowego banku można próbować odzyskać rentowność przez zmianę profilu, koncentrację na leasingu. Nie potrafię jednak ocenić, na ile to realne, bo po tylu odpisach i korektach bilansu otwarcia nie wiem, którym liczbom z dawnych sprawozdań można zaufać.