Internet Media Services (IMS), spółka, która w poniedziałek 20 października zamieni NewConnect na główny rynek GPW, zajmuje się marketingiem, w którym działając na różne zmysły zbawia się klientów, kreuje ich nastroje i wywiera wpływ na zachowanie. Świadczone przez spółkę usługi można podzielić na trzy grupy: audiomarketing (produkcja i emisja reklam dźwiękowych), digital signage (przekazy reklamowe na ekranach plazmowych) i aromamarketing (projekty zapachowe).

W Polsce w segmencie aroma sprzedaje się usługi o wartości kilku mln zł rocznie. Zarząd spółki ocenia, że liczba lokalizacji, gdzie IMS może umieścić swoje usługi audio, wynosico najmniej 100 tys., ponieważ tyle punktów handlowych opłaca ZAiKS. Spółka poszukuje zbliżonych nisz rynkowych, w które może wchodzić także poprzez przejęcia.
IMS zadebiutował alternatywnym rynku w styczniu 2012 r. Po początkowej zwyżce notowania mocno spadły, ale od 2013 r. systematycznie rosną. Tylko w tym roku zwyżka sięgnęła ponad 40 proc., a bonusem były dywidendy — ta za 2012 r. wyniosła 0,02 zł, a za 2013 r. 0,04 zł (stopa dywidendy sięgała po około 2 proc.). Ponadto spółka kupowała akcje własne i nie wyklucza, że będzie to robić nadal (podobnie jak dzielić się zyskiem), bo z wypracowywaniem gotówki nie ma większych problemów — na koniec czerwca na kontach było 5,9 mln zł. Kapitalizacja IMS to 76 mln zł. W 2013 r. przychody wyniosły 32 mln zł, a zysk netto 3,68 mln zł. W pierwszym półroczu 2014 r. sprzedaż zwiększyła się o 19 proc. do 16,5 mln zł, a zysk netto wyniósł 2,81 mln zł, wobec 1,1 mln zł przed rokiem.
Największym akcjonariuszem spółki jest Dariusz Lichacz (18,8 proc.), a 17 proc. walorów poprzez Forum X FIZ ma Krzysztof Bajołek, twórca m.in. sieci sklepów odzieżowych House i Mojito. Niewielki pakiet akcji jest też w rękach byłego prezesa warszawskiej giełdy — Wiesława Rozłuckiego, który zasiada w radzie nadzorczej IMS. W związku z przejściem na rynek regulowany GPW i chęcią zwiększenia płynności, część udziałowców rozważa zbycie części akcji. Free float nie jest jednak wcale mały — to ponad 18 proc. — ale na obroty to się nie przekłada. W piątek wartość handlu nie przekroczyła 30 tys. zł.