Indie dały zarobić i chcą jeszcze rosnąć

Jagoda Fryc
opublikowano: 2012-03-05 00:00

Indyjska giełda zwyżkowała od początku roku o prawie 15 proc. Mimo spowolnienia w gospodarce rynek ma szanse na dalsze wzrosty

W trzecim kwartale fiskalnym PKB Indii wzrósł zaledwie o 6,1 proc., a w całym roku finansowym 2011/2012, kończącym się w marcu, ma wynieść poniżej 7 proc., wobec 10,4 proc. w 2010 r.

Zdaniem analityków, pomimo spowolnienia, dynamika wzrostu PKB dla Indii jest na tyle wysoka, że stwarza możliwość szybkiego rozwoju spółek notowanych na tamtejszym parkiecie.

Od początku roku indeks Sensex30 wzrósł o 14,9 proc.

— Główny indeks Indii odbił się od strefy wsparcia w okolicach 16 tys. pkt i wrócił do wartości notowanych w pierwszej połowie ubiegłego roku. Siła tamtejszego rynku jest wyraźna, a 16 tys. pkt będzie w długim terminie wsparciem dla cen. Potrzebny jest jednak wyraźny impuls z globalnych rynków finansowych, który pozwoliłby na dalsze, długoterminowe zwyżki — mówi Łukasz Wardyn, dyrektor zarządzający w City Index.

Zdaniem Marka Buczaka, dyrektora ds. rynków zagranicznych w Quercus TFI, niewiele firm indyjskich (poza koncernem stalowym Arcelor Mittal czy motoryzacyjnym Tata) stawia na ekspansję na świecie. Większość skupia się na rynku krajowym z powodu jego ogromnej chłonności.

— Zapewnia to im stabilizację w czasie zawirowań na świecie. Wiele firm wyspecjalizowało się także w świadczeniu usług outsourcingowych (księgowość, IT). Dzięki temu mogą się jeszcze rozwijać — uważa Marek Buczak.

Wzrost notowań na giełdzie wspierają inwestycje globalnych funduszy BRIC.

— Zagrożeniem dla dalszych zwyżek jest relatywnie wysoki wskaźnik cena/ zysk w porównaniu z innymi krajami BRIC oraz potencjalne dalsze spowolnienie tempa wzrostu gospodarczego — dodaje Łukasz Wardyn. Wskaźnik c/z dla Indii przekroczył 18.

W ślad za rynkiem

Doskonała koniunktura na giełdzie w Bombaju wpłynęła na wysokie stopy zwrotu funduszy akcji indyjskich. Krajowe TFI oferują dwa produkty, które inwestują na tamtejszym parkiecie. Najwięcej zarobił ING Chiny i Indie. Jednostka liczona w dolarach zdrożała od początku roku o 22,2 proc., a wyceniana w polskiej walucie o prawie 10 proc.

Różnica w wynikach jest efektem wahań kursowych — dolar stracił do złotego ponad 10 proc. Fundusz lokuje aktywa w tytuły uczestnictwa innych funduszy zarządzanych m.in. przez ABN Amro, Fidelity, ING czy JP Morgan.

Trzy największe pozycje w portfelu (na koniec stycznia) to HSBC GIF Indian Equity EC (16,4 proc.), Schroder Int- Great China-CAC (12,7 proc.) i Schroder Intl- Indian EQC (11,1 proc.). Wśród zagranicznych instytucji liderem jest fundusz HSBC GIF Indian Equity EC, wyceniany w dolarach, który zarobił od początku roku 36,3 proc.

Na koniec stycznia w portfelu przeważały walory z sektora finansowego (23,7 proc.) i dóbr konsumpcyjnych (19,7 proc.). Trzy największe pozycje to Maruti Suzuki, Cairn Energy Plc i HCL Technologies.

Potrzebne zmiany

Indie, mimo obiecujących perspektyw, borykają się także z wieloma problemami.

Jednym z nich jest wysoka inflacja, która uderza w najbiedniejszych obywateli tego kraju. W celu spowolnienia wzrostu cen indyjski rząd od marca 2010 r. podniósł stopy procentowe aż trzynaście razy.

— W związku z ubóstwem dużej części społeczeństwa, wynikającym z przeludnienia kraju, w 2008 r. w Indiach doszło do licznych protestów i zamieszek, związanych z drożejącą żywnością. Gdyby sytuacja się powtórzyła, mogłoby to mieć negatywne następstwa dla stabilności indyjskiej gospodarki — twierdzi Marek Buczak.

Słabością Indii jest także brak infrastruktury. Słabo rozwinięte i niedoinwestowane drogi, koleje oraz łączność znacznie utrudniają rozwój gospodarczy tego kraju. Ale z drugiej strony rozbudowa infrastruktury może dać krajowi potężny impuls rozwojowy.

— Władze indyjskie zdają sobie z tego sprawę i mają w planach inwestycje transportowe. Jednak ich realizacja będzie się ciągnęła latami. Do tego czasu kraj nie będzie w pełni wykorzystywać swojego potencjału — uważa Marek Buczak.