Indykpol wyruszył na regionalne zakupy

Maciej Zbiejcik
opublikowano: 2008-06-17 00:00

Potentat drobiarski chce ruszyć na podbój rynków Europy Środkowej i Południowej. Lada dzień może przejąć firmę na Słowacji.

W najbliższych tygodniach głośno może być o Indykpolu. Olsztyńska firma drobiarska, nieco ostatnio zapomniana przez inwestorów, szykuje się do zagranicznych akwizycji i skupu akcji. Najwyższy czas, bo w ostatnich tygodniach jej kurs mocno spadał. Co prawda, wczoraj walory zyskiwały nawet 10 proc., ale odbywało się to przy symbolicznych obrotach. Słaby handel to pięta achillesowa walorów Indykpolu. Tymczasem, jeśli 26 czerwca WZA spółki zdecyduje o skupie własnych akcji, to z ich płynnością, których 63-procentowym pakietem dysponuje Rolmex, może być jeszcze gorzej. W planach jest przeznaczenie do 7 mln zł na nabycie do 10 proc. akcji celem umorzenia. Zarząd rekomendował wykorzystanie silnej przeceny akcji Indykpolu dla taniego przeprowadzenia ich skupu. Tylko w tym roku papiery firmy straciły ponad 40 proc.

Kolejnym ważnym ruchem mają być przejęcia w krajach Europy Środkowej i Południowej. Kupując zakłady o podobnym do swojego profilu, Indykpol chce mieć oręż w postaci lokalnych brandów, z którym łatwiej będzie przebić się na tamtejszych rynkach. Na pierwszy ogień idzie Słowacja, gdzie blisko jest do przejęcia przez Indykpol firmy drobiarskiej średniej wielkości. Z naszych informacji wynika, że może to nastąpić jeszcze w tym tygodniu. Następnymi kierunkami akwizycji mają być Bułgaria i Rumunia.

Indykpol próbuje również budować przyczółek na terenie Rosji, gdzie chce stworzyć od podstaw zakład i własne fermy drobiu. Na razie wszystko jest na etapie planowania. Zarząd spółki realizację projektu uzależnia od tego, czy uda się mu kupić wystarczającą ilość ziemi uprawnej, aby mieć zagwarantowane odpowiednio duże zbiory zbóż z przeznaczeniem na pasze.

Spółka musi cały czas szukać nowych pomysłów na biznes i wychodzić za granicę, bo w kraju nie jest jej łatwo się rozwijać. Świadczą o tym wyniki z I kwartału, w którym drobiarski potentat musiał pogodzić się z drastycznym spadkiem zysków. Wyniki psują segment ubojowy (niskie ceny sprzedawanych tuszek), oraz eksport (mocny złoty w stosunku od euro). Ratuje je sprzedaż przetworów, z której obecnie spółka czerpie najwyższe profity. Jednak w drugim kwartale na kokosy nie ma co liczyć, bo złoty nie zamierza słabnąć. Kłopoty przeżywa cała branża, co paradoksalnie może wyjść na zdrowie Indykpolowi. Istnieje bowiem duże prawdopodobieństwo, że najsłabsi odpadną i na rozdrobnionym rynku drobiarskim zrobi się trochę luźniej.

Co dalej

Indyki bez płynności

Kiedy na giełdzie robi się nerwowo i rynek znajduje się w trendzie spadkowym, inwestorzy starają się unikać spółek o niskiej płynności. Dlatego przy obecnej koniunkturze trudno spodziewać się, by nagle zapałali sympatią do Indykpolu. Jednak spółkę z marazmu mogą wyciągnąć zaplanowane akwizycje i modny ostatnio buy-back.