
Zaprezentowane w środę przez Australijskie Biuro Statystyczne dane pokazały, że inflacja bazowa wyhamowała tempo wzrostu w pierwszym kwartale do 1,1 proc. co jest najsłabszym odczytem od 1983 r. kiedy zaczęto archiwizować tego typu dane. W porównaniu do czwartego kwartału 2020 r. ceny wzrosły o 0,6 proc. W obu przypadkach prognozy były zdecydowanie wyższe i zakładały wzrosty odpowiednio o 1,4 i 0,9 proc.
Eksperci podkreślają, że przed Bankiem Rezerw Australii stoi poważne wyzwanie. Z jednej bowiem strony instytucja musi dążyć do ożywienia presji inflacyjnej by znalazła się ona trwale w zakładanym przedziale 2-3 proc., z drugiej zaś strony musi nadal wspierać rząd w stymulacji gospodarczej, a dotychczasowe programy doprowadziły do ograniczenia presji inflacyjnej m.in. z uwagi na obniżenie kosztów w gospodarce.
Spekuluje się obecnie, że RBA będzie musiał dłużej pozostać cierpliwym biorąc pod uwagę, że zarówno inflacja bazowa, jak i płace kształtują się obecnie na rekordowo niskim poziomie.
Kierujący pracami RBA Philip Lowe powiedział, że nie spodziewa się podwyżki stóp przed 2024 r. W jego opinii, płace będą musiały wzrosnąć o ponad 3 proc. w sposób trwały, aby napędzać szybszą inflację.