W branży ubezpieczeniowej zapowiada się rok pełen wyzwań. Na razie towarzystwom najbardziej daje się we znaki inflacja. Na tym polu liczą na zwrot akcji.
― Mierzymy się ze zjawiskiem inflacji szkodowej w ubezpieczeniach komunikacyjnych. Mam nadzieję, że rok 2022 przyniesienie przełom ― mówi Jan Grzegorz Prądzyński, prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU).
To gigantyczny problem, z którym sektor boryka się od kilku miesięcy. Ubezpieczyciele jak lwy walczą z warsztatami, które windują stawki za naprawy.
Branża negocjuje z nadzorcą rozwiązania, dzięki którym „poszkodowani nadal będą mogli liczyć na bardzo dobre usługi [naprawy auta - red.], ale nie będzie się to wiązało z niekontrolowanym wzrostem kosztów, za które w efekcie płacą wszyscy kierowcy”.

Taniej nie będzie
Drożyzna od miesięcy bije po kieszeni ubezpieczycieli komunikacyjnych (to najgrubsza gałąź biznesu majątkowego), a ceny polis, zamiast rosnąć, stoją w miejscu, a gdzieniegdzie nawet spadają. To efekt zmniejszenia liczby szkód w trakcie obostrzeń pandemicznych, co towarzystwa potraktowały jako okazję odbicia klientów konkurencji tańszą polisy. Auta jednak szybko wróciły na ulice, a wraz z nimi do normy wróciła również szkodowość. W takich warunkach nie da się w nieskończoność utrzymywać niskich cen ― według naszych ekspertów, ubezpieczyciele wkrótce zaczną rekompensować sobie rosnące odszkodowania wyższymi składkami.
― Biorąc pod uwagę rosnące koszty likwidacji szkód, inflację i pogarszające się wyniki techniczne w tym obszarze, wzrost cen polis komunikacyjnych to kwestia czasu ― twierdzi Barbara Timofiejuk, prezes Willis Towers Watson.
Tego samego zdania jest inny pośrednik ubezpieczeniowy, według którego z podwyżkami powinni się liczyć wszyscy klienci, a nie tylko kierowcy.
― TU będą musiały dostosować wysokość składek ubezpieczeniowych do odszkodowań i świadczeń praktycznie we wszystkich liniach produktowych ― zauważa Igor Rusinowski, prezes Unilinka, największej multiagencji nad Wisłą.
Wtóruje mu przedstawiciel ubezpieczyciela z majątkowego podium.
― Zmiany cen w budownictwie, inflacja cen surowców i materiałów, wzrost kosztów pracy to czynniki, które już teraz powodują konieczność aktualizacji sum ubezpieczeniowych ― mówi Marcin Dębicki, dyrektor odpowiedzialny za ubezpieczenia korporacyjne w ERGO Hestii.
Groźne wskaźniki
Średnioroczna inflacja w 2022 r. wyniesie ponad 7 proc. ― prognozuje PZU. Według ubezpieczyciela powinna obniżyć się do ok. 4,5 proc. w roku 2023 r.
― Wysoka inflacja przełoży się na wzrost sum ubezpieczeń i przyrost rezerw. Niemałym wyzwaniem dla całej branży będzie utrzymanie w ryzach kosztów działalności w sytuacji wzrostu płac oraz cen usług, materiałów i energii ― przewiduje Tomasz Kulik, członek zarządu PZU odpowiedzialny za finanse.

Państwowy ubezpieczyciel spodziewa się zacieśnienia polityki monetarnej przez bank centralny. Zakłada, że stopy procentowe po serii podwyżek wzrosną do 3,5 proc. w I kwartale 2022 r., co wesprze dochodowość i wynik odsetkowy.
Narodowy czempion nie patrzy w przyszłość wyłącznie przez czarne okulary. Spodziewa się dość dużego wzrostu gospodarczego, wspieranego w dużej mierze przez inwestycje i konsumpcję indywidualną, co mimo widma podwyżek powinno zwiększyć sprzedaż polis majątkowych i odbudować portfel.
Wielki Brat patrzy
Trudny rok czeka też ubezpieczycieli życiowych. Przede wszystkim muszą dostosować się do wytycznych Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) po zakończonej jesienią interwencji w sprawie polis inwestycyjnych. Zwiastuje to zmiany w ofercie od początku roku.
― Chodzi o dostarczenie klientowi wartościowego produktu przy zachowaniu zdrowego i rentownego biznesu ― wyjaśnia Jolanta Karny, która kieruje Avivą.
Z obserwacji naszych ekspertów wynika, że nadzorca dobrze poczuł się w roli strażnika ubezpieczonych, dlatego spodziewają się jego wzmożonej aktywności ― zarówno po stronie produktowej, jak i dystrybucyjnej. Te działania mają też plus ― to profesjonalizacja rynku i zawodu agenta.

Długi ogon wirusa
Ubezpieczyciele życiowi wciąż mierzą się ze żniwem, zebranym przez COVID-19, co widać po kwocie wypłaconych świadczeń. To głównie bezpośrednie skutki pandemii, ale też niechlubną statystykę podnosi też miesiącami zaniedbywana profilaktyka zdrowotna.
Ubezpieczyciele mogą mówić o szczęściu w nieszczęściu. Na kanwie koronakryzysu rośnie świadomość społeczeństwa, że o zdrowie swoje i bliskich trzeba należycie dbać, co - według obserwacji PIU - przekłada się na wzrost popularności ubezpieczeń zdrowotnych i polis związanych z ciężkimi zachorowaniami.
Wpływ pandemii na branżę zatacza coraz szersze kręgi ― i nie zawsze jest niekorzystny. Strumień gotówki, jaki napłynął na rynek w ramach różnych tarcz antykryzysowych, poprzez agentów częściowo znalazł ujście na rynku produktów inwestycyjnych, oferowanych przez TFI. Na tym nie kończą się dobre wiadomości. Dzięki rozpędzonej cyfryzacji rośnie zainteresowanie polisami cybernetycznymi. Sęk w tym, że trudno ubezpieczyć tego typu ryzyko w polskich firmach.
― Ubezpieczenie cyber wciąż zyskuje na popularności, jednak wyzwaniem na 2022 r., poza spodziewanym dalszym wzrostem składek, jest sprostanie wymogom bezpieczeństwa, które nakładają na klientów biznesowych ubezpieczyciele. Okazuje się, że nawet duże firmy często odbiegają standardami od norm zachodnioeuropejskich czy amerykańskich ― wyjaśnia prezes Willis Towers Watson.
Digitalizacji ciąg dalszy
W 2022 r. branża będzie kontynuować inwestycje w rozwój technologiczny, ale będzie również inwestować w talenty. Zdaniem przedstawicielki Nationale-Nederlanden rynek postawi na obsługę wielokanałową oraz rozwiązania i narzędzia dla agentów.
― Bez wątpienia wyzwaniem pozostaje dalsza cyfryzacja, która w czasie pandemii nabrała dodatkowego rozpędu. Technologie są bardzo ważne i mogą w znacznym stopniu uprościć wiele procesów zachodzących w branży. Jednocześnie z naszych badań wynika, że aż 87 proc. klientów korzystających z ubezpieczeń na życie preferuje kontakt z doradcą ― mówi Edyta Fundowicz, członek zarządu Nationale-Nederlanden.
Skoro o cyfryzacji mowa, nie sposób pominąć insuretechów. Okazuje się, że w 2022 r. będzie o nich znacznie głośniej niż do tej pory.
― Rynek insurtechów w Europie z roku na rok rośnie ― w latach 2020-21 urósł czterokrotnie pod względem sumy pieniędzy zainwestowanych w start-upy [2.5 mld EUR w 2021 r. ― red.], i skoko przybyło jednorożców [ich liczba wzrosła z 1 do 8 ― red]. Fundusze VC maja coraz więcej kapitału, a ubezpieczyciele chętniej korzystają z usług insurtechów niż innych dostawców technologii. Ducha przedsiębiorczości odkrywają też w sobie kolejne korporacyjne talenty. Pracodawcy nie są w stanie zaoferować im ułamka tego, co mogą osiągnąć dzięki wiedzy i umiejętnościom na wolnym rynku. To wszystko napędza rozwój insurtechów. Kula śnieżna się toczy, a śniegu na trasie jest coraz więcej. Nikt już nie pyta, czy ten rynek urośnie. Wszyscy zastanawiają się, w jakim tempie ― komentuje Jan Kastory, zarządzający funduszem Astoryza VC.