Inwestorzy nie mają powodów do optymizmu

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2022-05-05 20:00

Entuzjazmu po decyzji Fedu odnośnie stóp procentowych starczyło na jedną sesję. Decyzję Rady Polityki Pieniężnej zignorowała nawet GPW.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • co jest obecnie najważniejsze dla rynków akcji
  • dlaczego decyzja Fedu o podwyżce stóp procentowych o 0,5 pkt proc. wywołała początkowo entuzjastyczną reakcję inwestorów
  • i dlaczego już na drugiej sesji nastąpiły duże spadki na amerykańskich giełdach
  • co jest ważnie dla sytuacji na europejskich giełdach
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Korekcyjne odbicia na rynkach akcji mogą się zdarzyć, ale nie należy liczyć na generalną poprawę koniunktury, uważa Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu inwestycji Investors TFI. Decyzje banków centralnych - nawet najważniejszego z nich, czyli amerykańskiego Fedu - niewiele obecnie zmieniają z perspektywy inwestorów.

- O losie rynków akcji ostatecznie decydują zyski spółek, a nie Fed. Poza otwarciem sektora usług, które widoczne jest zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, w tej kwestii nie ma przesłanek do zbytniego optymizmu. Mam wątpliwości, czy samo popandemiczne otwarcie sektora usług będzie na tyle silne, by rozbudzić nadzieję inwestorów na dalszą poprawę zysków. Chińska gospodarka spowalnia przez nowe lockdowny, co może odbić się na globalny wzroście i już jest widoczne na rynku surowców przemysłowych. Na rynkach akcji rozegra się pojedynek między słabnącym sektorem dóbr materialnych, który stanowił o sile rynków akcji przez ostatnie dwa lata, a sektorem usług. Trudno prognozować, kto wygra – komentuje Jarosław Niedzielewski.

- Fed dotarł za to do komfortowego dla siebie punktu, w którym jego wpływ na rynek będzie ograniczony. Rynek zaakceptował fakt, że stopy będą podnoszone w tempie, w jakim Fed chce je podnosić – dodaje Kamil Cisowski, dyrektor zespołu analiz i doradztwa inwestycyjnego DI Xelion.

Jego zdaniem jest jednak potencjał do wzrostu na giełdach, choćby dlatego, że Stany Zjednoczone są w pobliżu szczytu inflacji.

Jakie te wyniki

Środowa decyzja amerykańskiego Fedu o podwyżce stóp procentowych o 0,5 pkt proc. wywołała na amerykańskich giełdach entuzjazm. Po jej ogłoszeniu indeks S&P 500 wzrósł o 3 proc., a Nasdaq Composite 3,2 proc. Następnego dnia zieleń zagościła na europejskich parkietach. Gdy jednak do czwartkowego handlu dołączyli Amerykanie, sytuacja w Europie zaczęła się pogarszać. W samych Stanach Zjednoczonych było jeszcze gorzej. Wyraźne zwyżki z dnia poprzedniego zamieniły się w równie wyraźne spadki.

O ile jeszcze nie widać tam znaczących symptomów recesji, to ostatnie wyniki Amazona sugerują, że kondycja amerykańskiego konsumenta słabnie. Jak dodamy do tego, że wzrost stóp procentowych to wzrost kosztów finansowania, to nie mamy za oceanem szczególnie korzystnego otoczenia dla akcji.

Igor Lenart
zarządzający funduszami w BNP Paribas TFI

Według Jarosława Niedzielewskiego, patrząc na pierwszą reakcję giełd na decyzję Fedu należy jednak pamiętać, że akcje były po silnej, miesięcznej przecenie. Do odbicia wystarczyła więc iskierka nadziei, że Fed nie poświęci gospodarki na ołtarzu walki z inflacją. Igor Lenart, fund manager w BNP Paribas TFI, podobnie jak Jarosław Niedzielewski zwraca uwagę, że sytuacja dla rynków akcji nie jest dobra.

- W dłuższym horyzoncie rosnące stopy procentowe i wysoka inflacja nie są najbardziej korzystnym środowiskiem dla akcji. Ta sytuacja będzie wywierała presję na giełdy w Stanach Zjednoczonych. O ile jeszcze nie widać tam znaczących symptomów recesji, to ostatnie wyniki Amazona sugerują, że kondycja amerykańskiego konsumenta słabnie. Jak dodamy do tego, że wzrost stóp procentowych to wzrost kosztów finansowania, to nie mamy za oceanem szczególnie korzystnego otoczenia dla akcji. Jeśli chodzi o Europę, to bardziej na sytuację wpływają czynniki lokalne, czyli głównie wojna na Ukrainie i to jak będą wyglądały koszty zmiany struktury dostaw surowców. A w tej kwestii też trudno się na razie spodziewać pozytywnych informacji – mówi Igor Lenart, fund manager w BNP Paribas TFI.

- Nie jest to wybitny sezon wynikowy, ale jego percepcja ukształtowała się przez wyniki dwóch niezwykle ważnych spółek. Amazon i Alphabet rzeczywiście podały słabe wyniki. Na poziomie zagregowanym wygląda to lepiej – twierdzi Kamil Cisowski.

Oczekiwania kontra decyzje

Podwyżka stóp procentowych przez Fed była zgodna z oczekiwaniami. Konsens oczekiwań rynkowych zakładał podwyżkę o 0,5 pkt proc. i na taki ruch zdecydował się najważniejszy bank centralny świata.

- Wydaje mi się, że rynek bał się podwyżki o 0,75 pkt proc. – mówi Jarosław Niedzielewski.

- Z perspektywy globalnej wydaje się, że istotną kwestią jest informacja z konferencji szefa Fedu, że podwyżki o 0,75 pkt proc. nie są rozważane. Utemperowało to oczekiwania na podwyżki większe niż dotychczas zakładane. Musimy jednak pamiętać, że choć oczekiwane były podwyżki o 0,5 pkt proc., to te oczekiwania w ostatnich dwóch miesiącach gwałtownie rosły. Wiemy, że ruchów o 0,75 pkt proc. nie będzie, ale ogólnie przekaz Fedu był jednak jastrzębi. Nie ma się co oszukiwać: jesteśmy w cyklu podwyżek stóp procentowych – mówi Igor Lenart.

Na ten ostatni aspekt uczula też Jarosław Niedzielewski.

- Na każdym posiedzeniu Fed ma podwyższać stopy procentowe o 0,5 pkt proc. Trzy miesiące temu nikt by czegoś takiego nie powiedział. Na początku 2022 r. rozważano podwyżki tylko o 0,25 pkt proc. Miesiąc temu zaczęto rozważać 0,75 pkt proc. Ale w stosunku do początku roku nawet 0,5 pkt proc. jest bardzo jastrzębią polityką. Fed nie spanikował, ale trzyma się w miarę ostrej polityki, dostosowując swoją politykę do tego, co rynek już wcześniej wycenił. Podobnie postępuje Rada Polityki Pieniężnej – tłumaczy Jarosław Niedzielewski.

Organ NBP podniósł 5 maja 2022 r. stopę referencyjną o 0,75 pkt proc. To mniej od oczekiwań, które zakładały wzrost o 1 pkt proc. Nie wywołało to w zasadzie żadnych zmian w rentowności polskich obligacji skarbowych. Indeksy giełdowe zaczęły tracić trochę więcej niż wcześniej, ale zbiegało się to już z ponad 4-procentową przeceną Nasdaq Composite i ponad 3-procentową S&P 500. Po decyzji RPP ewidentnie za to osłabił się złoty.

- Nie jestem zwolennikiem podejścia, w myśl którego przyszłość złotego jest w rękach RPP. Wpływ RPP na to, co się wydarzy ze złotym jest bardzo ograniczony, niezależnie od tego czy cykl podwyżek zakończy się na poziomie 6 czy 8 proc. Ważniejsze jest, by retorykę zmienił Europejski Bank Centralny. Bez silniejszego euro wobec dolara nie będzie silniejszego złotego, nie będzie silniejszego złotego wobec niczego - uważa Kamil Cisowski.