W styczniu globalni inwestorzy zwiększyli zaangażowanie w brazylijskie obligacje o 29 proc. w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku. Od początku roku denominowane w krajowej walucie papiery straciły w ujęciu dolarowym 17 proc., trzykrotnie więcej niż indeks obligacji z rynków wschodzących, tworzony przez bank JPMorgan Chase. Tym samym Brazylia zmieniła objętą międzynarodowymi sankcjami Rosję na pozycji czerwonej latarni globalnych rynków obligacji skarbowych.
- W Brazylii obserwujemy idealną burzę. Jeżeli jesteś zagranicznym inwestorem, który jest zaangażowany na rynku obligacji i jednocześnie nie zabezpiecza się przed ryzykiem walutowym, to pewnie trudno zachować ci zimną krew – komentował w wypowiedzi dla Bloomberga Binqi Liu z towarzystwa HSBC Global Asset Management.
Notowania brazylijskiego reala tąpnęły od początku roku wobec dolara o 16,4 proc., najmocniej spośród 31 głównych walut monitorowanych przez Bloomberga, co miało związek z zataczaniem coraz szerszych kręgów przez skandal korupcyjny w gigancie naftowym Petrobras. Największa gospodarka Ameryki Łacińskiej pogrąża się w recesji, w miarę jak afera podłamuje wiarę inwestorów we wprowadzenie przez rząd kluczowych reform.
W tym roku gospodarka Brazylii skurczy się najbardziej od 1990 r., wynika z ankiety banku centralnego wśród ekonomistów. O tym, że kraj ma przed sobą kolejny stracony rok, napisali wprost w raporcie specjaliści Pimco, jednego z dwóch największych zagranicznych inwestorów na brazylijskim rynku obligacji. W zatrzymaniu ucieczki kapitału nie pomogło nawet podniesienie przez bank centralny stóp procentowych do 12,75 proc., najwyższego pułapu od sześciu lat. Odwrócenie się inwestorów od Brazylii jest tym bardziej bolesne, że jeszcze niedawno kraj był jednym z pupili globalnych inwestorów obligacyjnych. W dekadzie zakończonej w 2012 r. brazylijskie obligacje dały zarobić 584 proc., dwukrotnie więcej niż średnio papiery z rynków wschodzących.
- Brazylijskie obligacje były jedną z najlepszych inwestycji poprzedniej dekady. Teraz jednak nie spieszymy się, żeby wracać na ten rynek – powiedział w rozmowie z agencją Bloomberg Paul McNamara z towarzystwa GAM UK.
