Tylko ok. 40 proc. plastikowych opakowań jest poddawane w Polsce recyklingowi – reszta jest spalana albo składowana na wysypiskach, gdzie ściera się na szkodliwy mikroplastik. Lepiej więc wykorzystywać kompostowalne opakowania stworzone z roślin - spełnią to samo zadanie, a na koniec… znikną.
Wsparcie inwestorów
Koncepcja start-upu Znika przekonała do wyłożenia 1,3 mln zł znanych inwestorów: fundusz LT Capital, Janusza Żebrowskiego (współtwórca K2) i Andrzeja Targosza (założyciel Eventory).
– Chcemy inwestować nie tylko w spółki, które mają potencjał zostania jednorożcami [start-upy wyceniane na co najmniej 1 mld USD – red.], ale również w projekty mające na celu zmianę otaczającego nas świata. Problem wszechobecnych plastikowych opakowań jest coraz większy, ale na szczęście idzie za tym coraz większa świadomość i chęć działania międzynarodowych koncernów. Wspólnie chcemy edukować rynek i stać na czele zmiany – mówi Konrad Gawłowski, dyrektor inwestycyjny LT Capital.
– Wierzę, że jesteśmy wciąż u progu rewolucji, którą wymusi dążenie do neutralności klimatycznej oraz rosnąca potrzeba dbania o środowisko naturalne. Dotyczy to, rzecz jasna, także branży opakowań – podkreśla Janusz Żebrowski.
Nastawienie na e-commerce
Projekt Znika ruszył we wrześniu 2021 r. w ramach Szkoły Pionierów PFR i Allegro, którą wygrał.
– Pierwszych klientów zdobyliśmy niemal od razu – małe zamówienia potwierdziły nasze hipotezy sprzedażowe. Następnie dopracowaliśmy ofertę i przygotowaliśmy się do ekspansji. Spółkę założyliśmy miesiąc temu, a osiągniecie miliona złotych przychodów w ciągu roku uznajemy za realne – mówi Michał Kruszyński, prezes i współzałożyciel Zniki.
Start-up współpracuje z wieloma europejskimi producentami biotworzyw, np. polilaktydu, skrobi kukurydzianej i pulpy celulozowej. Firmom zainteresowanym ekoopakowaniami dla swoich produktów trudno jest poruszać się po tym rynku, bo jest bardzo rozdrobniony. Znika je w tym wyręcza.

– Klienci mówią, jakie właściwości muszą mieć opakowania, a my znajdujemy optymalne rozwiązanie. Chcemy też opracowywać własne kompostowalne materiały foliowe – giętkie, z których można zrobić różne opakowania. Dążymy też do stworzenia produktu dla rynku spożywczego. Na nim liczy się każdy grosz, więc cena opakowania musi być konkurencyjna – wyjaśnia Michał Kruszyński.
Znika skupia się przede wszystkim na rynku e-commerce. Największy potencjał widzi w branży modowej oraz zdrowia i urody, bo one najszybciej reagują na ekologiczne oczekiwania konsumentów.
Szanse na Zachodzie
W ciągu 6-8 miesięcy spółka chce zakończyć prace badawczo-rozwojowe nad własnym materiałem. To będzie kluczowe dla jej dalszego rozwoju, bo pozwoli jej znacząco obniżyć cenę albo zwiększyć marżę.
– W ciągu pół roku chcemy rozwinąć się w Polsce i przygotować fundamenty do ekspansji za granicę – interesują nas przede wszystkim Niemcy, Francja i Wielka Brytania. Konkurencja jest tam znacznie większa niż w Polsce, ale biodegradowalne opakowania są tam bardzo drogie w stosunku do kosztu produkcji w Polsce. Mamy więc mocną przewagę konkurencyjną – mówi Michał Kruszyński.
Zakończona runda ma wystarczyć firmie na najbliższe 12 miesięcy, po tym czasie chce zamknąć kolejną. Skala będzie zależała od osiągniętych do tego momentu celów. Pieniądze będą potrzebne na zagraniczną ekspansję, prace badawczo-rozwojowe nad kolejnymi materiałami albo inwestycje w produkcję.
Argumenty za ekoopakowaniami
Znika działa w modelu B2B poprzez własną stronę internetową, a docelowo myśli o własnej platformie typu marketplace. Podkreśla, że część firm, dostrzegając swój negatywny wpływ na środowisko, z własnej inicjatywy szuka ekologicznych rozwiązań – tak trafili do start-upu pierwsi klienci.
– Do przekonania pozostałych wystarcza nam kilka argumentów poza oczywistą potrzebą ograniczenia zanieczyszczania planety. Po pierwsze, niektóre firmy mogą tracić nawet 25-33 proc. klientów z powodu wykorzystywania w przesyłkach zbyt dużej ilości tworzyw sztucznych. Po drugie, Unia Europejska nakłada coraz ostrzejsze restrykcje w zakresie ich wykorzystywania – dlatego to dla nas dobry moment, by zacząć budować silną pozycję na rynku. Po trzecie, nasze opakowania i etykiety pozwalają się wyróżnić wśród konkurentów dzięki ekologicznemu i estetycznemu wyglądowi – zapewnia Michał Kruszyński.
Zwraca uwagę, że każda nowa technologia jest początkowo droższa.
– Na szczęście większość infrastruktury na świecie, dostosowanej do opakowań z plastiku, może też obsłużyć wykorzystywane przez nas biotworzywa. Obecnie nasze produkty są mniej więcej dwukrotnie droższe, więc dla producentów i sprzedawców bardzo taniego asortymentu taka cena opakowania może być zaporowa. Jednak w przypadku produktów sprzedawanych za 50-100 zł uwzględnienie dodatkowych kilkudziesięciu groszy jest jak najbardziej możliwe, a tym bardziej w towarach premium – mówi szef Zniki.

W przypadku wdrażania ekologicznych opakowań – i nie tylko – nie ma żadnego punktu przełomowego, każdy moment jest dobry na start. Pionierzy będą mieli trudną przeprawę w związku z potrzebą edukowania konsumentów i przedsiębiorców, ale z czasem zaczną czerpać z tego korzyści.
W gospodarce trwa nie najlepszy okres na wdrażanie rozwiązań podnoszących cenę produktu, ale jeśli biodegradowalne opakowanie Zniki jest faktycznie tylko dwukrotnie droższe od odpowiednika z tworzyw sztucznych, to nie stanowi to żadnego problemu. Biorąc pod uwagę możliwość pochwalenia się bioopakowaniem, działa tu nie tylko argument ekologiczny, ale też rachunek ekonomiczny. Coraz większa grupa osób – kilka, a może nawet kilkanaście procent – może już uzależniać od tego zakup danego produktu.