Ceny prętów zbrojeniowych uznawane są za barometr koniunktury w stalowym sektorze. Zazwyczaj drożeją jako pierwsze, zwiastując hossę, ale też pierwsze tanieją, wróżąc osłabienie koniunktury.

Autostradowa prędkość
Obecnie — na szczęście dla stalowników — ceny mocno pną się w górę. Jeszcze dwa miesiące temu tona prętów kosztowała 1,37-1,47 tys. zł, a dziś cena przekracza nawet 1,6 tys. zł. To przede wszystkim efekt coraz większej liczby inwestycji infrastrukturalnych. W okresie rządów PO oddano do ruchu 470 km dróg, w budowie i przebudowie jest 780 km szybkich tras, podpisano umowy na 1,1 tys. km autostrad i ekspresówek, a na I kwartał przyszłego roku planowane są przetargi na 500 km dróg. Tylko w tym roku drogowa dyrekcja podpisała umowy na inwestycje warte 15 mld zł. Nie mogło to pozostać bez wpływu na sektor stalowy.
— Rzeczywiście obserwujemy wreszcie coraz bardziej dynamiczny rozwój inwestycji infrastrukturalnych i wzrost cen prętów zbrojeniowych. Ale zaczyna się zima i pewnie w najbliższych miesiącach czeka nas mała korekta cenowa. Mam jednak nadzieję, że wiosną, wraz z nowymi budowami, ceny ponownie mocno zaczną piąć się w górę — mówi Robert Wojdyna, prezes Konsorcjum Stali.
W Chinach taniej
To ciekawe, że w 2010 r. na polskim rynku przewidywany jest wzrost cen stali, a w Chinach stawki właśnie zaczęły spadać. Najwolniej tanieją jednak pręty budowlane. Ostatnio potaniały, o 7 USD za tonę, podczas gdy na przykład blachy używane w motoryzacji i AGD staniały nawet o 60 USD za tonę, a wyroby ocynkowane ogniowo o ponad 70 USD za tonę.
— W Polsce spadku cen prętów jednak bym się nie spodziewał, może nastąpić stabilizacja. Ceny nie będą już tak dynamicznie rosły, ale raczej nie spadną — uważa Jerzy Bernhard, prezes Stalprofilu.
Nie spodziewa się też, aby pręty chińskie mogły trafić na polskie budowy, mimo że rządowe firmy budowlane z Państwa Środka wygrywają przetargi na budowę polskich autostrad.
— To wyroby zbyt słabo przetworzone, by opłacało się je transportować na dalekie odległości. Musiałyby także otrzymać polskie certyfikaty. Jeśli już mówimy o ewentualnym zagrożeniu chińskim importem w przyszłości, to raczej obawiałbym się przywozu blach w kręgach czy kształtowników, ale dopiero za kilka miesięcy, kiedy wygasną obecne umowy kontraktowe — podkreśla Jerzy Bernhard.
Stal w Chinach tanieje, bo od miesięcy producenci wytwarzali mnóstwo hutniczych wyrobów na zapas. I w efekcie stalowe zapasy chińskiego smoka urosły do blisko 12 mln ton (to więcej niż produkują polskie huty). W Polsce natomiast uzupełniane są zapasy blach.
— Na pręty popyt jest duży. Produkcja i sprzedaż dochodzą do poziomu rekordowego pierwszego półrocza 2008 r. — twierdzi szef Stalprofilu.
Rynkowe paradoksy
Krzysztof Walarowski, prezes Cognora, dystrybucyjnego ramienia Złomreksu, zwracał jednak niedawno uwagę na to, że pręty budowlane drożeją, ale już wykonanie z nich zbrojenia wcale nie. Wiele małych zbrojarni podpisało bowiem umowy na dostawę zbrojeń, na przykład na stadiony, oferując je taniej niż pręty. Takie zachowania często bowiem wymuszają firmy budowlane, które oferują w przetargach ceny o połowę niższe od kosztorysów inwestorskich, a później starają się skłonić dostawców do obniżania cen albo koszty przerzucić na podwykonawców.
Podobna sytuacja jak w przypadku prętów i zbrojeń jest na rynku konstrukcji stalowych. Tu także duże firmy rozwinęły skrzydła, ale mniejszym dostawcom nie jest łatwo.
Narzekać nie może Polimex Mostostal, który dostarcza konstrukcje na potrzeby własnego budowania dróg i mostów, a także zaopatruje inne firmy.
— Piątego listopada otworzymy w Siedlcach nasz nowy zakład produkcji konstrukcji stalowych. Coraz lepiej rozwija się także nasza produkcja ekranów akustycznych i barier drogowych w Częstochowie. Widać więc, że inwestycje infrastrukturalne spowodowały ożywienie także u dostawców — mówi Paweł Szymaniak, rzecznik Polimeksu Mostostalu.
Jerzy Bernhard zwraca jednak uwagę, że mniejszym dostawcom, zatrudnianym jako podwykonawcy, nie jest już tak łatwo, ale podkreślam, że należąca do Stalprofilu firma produkująca konstrukcje stalowe radzi sobie całkiem dobrze.
— My jesteśmy dostawcą firm realizujących mniejsze inwestycje, a w ich przypadku tak dużej presji na obniżki cen nie ma — podkreśla Jerzy Bernhard.
Zresztą starania firm wykonawczych o obniżki cen materiałów coraz częściej palą na panewce, bo veto obniżkom powiedzieli nie tylko stalowi dystrybutorzy ale także producenci.