Inwestycje mniejsze niż zakładał plan

Marcin Musioł
opublikowano: 2005-05-16 00:00

Zakłady okołogórnicze liczyły, że spółki węglowe zdecydowanie zwiększą inwestycje w sprzęt górniczy. Na razie te rachuby nie potwierdzają się.

Koniunktura dla producentów maszyn górniczych jest zawsze zależna od aktualnej sytuacji na rynku węgla oraz poziomu wydobycia tego surowca. W Polsce postępy we wdrażaniu przez kolejne rządy planu restrukturyzacji górnictwa oznaczały likwidacje kopalni i spadek poziomu wydobycia węgla. Dla producentów branży okołogórniczej nastały ciężkie czasy.

Jednak poprzedni rok dla górnictwa okazał się niezwykle udany. Światowa koniunktura na węgiel — wywołana w dużym stopniu nagłą hossą na wyroby stalowe —przełożyła się na wyniki finansowe spółek węglowych. Kompania Węglowa (KW) w 2004 r. zanotowała 430 mln zł zysku netto, zaś Katowicki Holding Węglowy (KHW) osiągnął 142 mln zł zysku netto. Zakłady zaplecza górniczego oczekiwały więc wiekszej liczby kontraktów.

— Początek tego roku zapowiadał się obiecująco. Spółki węglowe deklarowały większe nakłady na inwestycje, w tym zakupy maszyn górniczych — mówi Andrzej Hołda, prezes Wamagu.

Pierwszy kwartał tego roku przyniósł jednak osłabienie koniunktury na węgiel. W lutym cena tony węgla energetycznego na rynku światowym spadła nagle o 25 proc. Zdaniem Henryka Stabli, prezesa Polskiej Techniki Górniczej, w tej sytuacji poziom zamówień na dostawy maszyn powinien pozostać na tym samym poziomie co w roku ubiegłym.

— Największe spółki węglowe, może poza Jastrzębską Spółką Weglową, inwestują tylko w dostawy najpotrzebniejszych maszyn, służących do podtrzymywania dotychczasowego poziomu produkcji — uważa Henryk Stabla.

Klucz w dokapitalizowaniu

Kłopoty ma Kompania Weglowa — jeden z głównych, krajowych odbiorców maszyn górniczych. Obecnie koncern każdego miesiąca osiąga zyski rzędu kilkudziesięciu milionów złotych, ale ma do spłacenia ogromne zobowiązania względem ZUS i gmin górniczych, wynikające z przejęcia długów wchodzących w jego skład spółek węglowych i kopalni. Obecnie wynoszą one w sumie 4,8 mld zł.

KW miała zostać, według planu rządowego, dokapitalizowana na sumę ponad 900 mln zł. Plany te prawdopodobnie nie zostaną zrealizowane, przynajmniej przez ten rząd.

— Jeżeli KW nie dostanie obiecanego przez rząd wsparcia, przewidywane na ten rok kontrakty na dostawy maszyn dla tego koncernu ulegną zmniejszeniu — uważa Andrzej Hołda.

— Nie dostaliśmy żadnej oficjalnej informacji z ministerstwa skarbu, która stwierdzałaby, że zapisane w programie rządowym dokapitalizowanie nie dojdzie do skutku. Dlatego planowane przez nas na ten rok inwestycje rzędu 650 mln zł, w tym m.in. zakupy maszyn górniczych, będą realizowane — mówi Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej.

Eksport kołem ratunkowym

Kłopoty finansowe krajowych spółek węglowych wymusiły na polskich producentach maszyn górniczych szukanie rynków zbytu poza krajem. Bezsprzecznym liderem jest Kopex, który prawie 85 proc. swojej produkcji przeznacza na eksport. Głównymi rynkami zbytu spółki są Niemcy, Serbia, Iran, Rumunia oraz Argentyna.

FMG Pioma również rozwija swój handel zagraniczny.

— 30 proc. naszej sprzedaży to eksport na rynki: niemiecki, duński, skandynawskie, hiszpański oraz rosyjski i ukraiński. Naszymi największymi odbiorcami w tym roku są Niemcy i Dania —twierdzi Kazimierz Gawroński, główny specjalista ds. marketingu w FMG Pioma.

Producenci zainteresowani są szczególnie szukaniem klientów na wschodzie — w Rosji i na Ukrainie. Polskie maszyny górnicze mają tam już uznaną markę, a potrzeby tego rynku z każdym rokiem rosną, m.in. z powodu postępującej prywatyzacji tamtejszych przedsiębiorstw wydobywczych.

— Współpraca z głównym akcjonariuszem spółki — Kopexem — umożliwia nam pozyskiwanie nowych kontraktów. Dzięki temu eksportujemy nasze produkty dla kopalni węgla kamiennego i brunatnego w Rosji, Kazachstanie, Chinach, Argentynie i Serbii — wyjaśnia Andrzej Hołda.

Twarde warunki

Przetargi na dostawy sprzętu górniczego dla kopalni odbywają się w trybie publicznym. Ponieważ na rynku panuje ostra rywalizacja, do każdego z nich startuje zawsze kilku krajowych producentów. Dodatkowo na nasz rynek wchodzą firmy zagraniczne.

— Zagraniczne firmy coraz liczniej pojawiają się na krajowym rynku górniczym. Oferują lepsze możliwości finansowania kontraktów, choć produkty są droższe od rodzimych — mówi Kazimierz Gawroński.

Oczekiwania kontraktowe spó- łek węglowych wobec producentów maszyn ciągle rosną. Dostosowywanie produktów do indywidualnych potrzeb klienta oraz gwarancja szybkości serwisowania — w przypadku prostych części zamiennych do dwóch tygodni, w sytuacjach bardziej skomplikowanych awarii do miesiąca — to obecnie standard. Teraz spółki węglowe coraz częściej życzą sobie, aby np. magazyn części zamiennych znajdował się na terenie kopalni.

— Ostatnio, choć sporadycznie, pojawiają się w przetargach nowe formy zakupu — dzierżawa i leasing. Świadczy to o wciąż niewielkich możliwościach finansowych kopalni — wyjaśnia Kazimierz Gawroński.