Po rozgłos, a nie pieniądze grupa Ipopema wchodzi na giełdę. Dom maklerski rusza za południową granicę.
Dla klientów zrealizowali 19 ofert pierwotnych i wtórnych. Czas na własną. Pod koniec maja grupa Ipopema, w skład której wchodzi dom maklerski, TFI i spółka konsultingowa, zadebiutuje na GPW. Poprzedzi go oferta prywatna skierowana do instytucji, w której dotychczasowi akcjonariusze sprzedadzą 18,4 proc. akcji (17 proc. Manchester Securities, spółka z grupy Elliot). Spółka nie zamierza w przyszłości prosić inwestorów o pieniądze.
— Nie mamy planów, które wymagałyby podwyższenia kapitału. Nie przewidujemy wchodzenia w nowe obszary działalności. Koncentrujemy się na obsłudze klientów instytucjonalnych, nie będziemy wchodzić w obszar działalności detalicznej. Wejście na giełdę ma pomóc utrzymać i pozyskać nowych specjalistów, zwiększyć rozpoznawalność marki i umożliwić częściowe wyjście z inwestycji inwestorowi finansowemu. Zysk będziemy wypłacać inwestorom — mówi Jacek Lewandowski, prezes Ipopema Securities.
Prezes unika spekulacji o cenie akcji i porównań z notowanym domem maklerskim IDMSA.
— Mamy inny, lepszy model biznesowy, ale nie widzę powodu, dla którego Ipopema miałaby być wyceniana niżej niż IDMSA — dodaje Jacek Lewandowski.
Nie oznacza to, że Ipopema nie będzie się rozwijać. Dom maklerski wychodzi za granicę.
— 60 proc. naszego obrotu generują instytucje zagraniczne. Szukają partnera, który umożliwi im inwestowanie na rynkach w regionie i stąd nasza decyzja. Jesteśmy już członkiem giełdy w Bukareszcie, a do końca 2009 r. chcemy zacząć działać na giełdzie w Pradze. Nasz dział analiz będzie badał tamtejsze spółki — mówi Stanisław Waczkowski, wiceprezes Ipopema Securities.
Ipopema wchodzi na giełdę, choć w 2008 r. nie była u szczytu formy. W 2006 r. miała 10,4 mln przychodów, a w 2007 r. już 80,9 mln zł. Według szacunków ubiegły rok zakończyła spadkiem do 49,2 mln zł. Ucierpiały wszystkie nogi biznesu maklerskiego.