Jacek Sasin tworzy węglową rezerwę

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2021-04-19 09:53

70 elektrowni węglowych należących do PGE, Enei i Tauronu odkupi państwo i stworzy Narodową Agencję Bezpieczeństwa Energetycznego. - To będzie studnia bez dna – ostrzega Greenpeace

Ministerstwo Aktywów Państwowych złożyło w piątek wniosek o wpisanie do wykazu prac rządu programu transformacji sektora elektroenergetycznego. To pierwszy formalny ruch, który ma pozwolić na potężną operację wyjęcia aktywów węglowych z państwowych grup energetycznych, czyli PGE, Enei i Tauronu, i wniesienie ich do nowego podmiotu – Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego.

- Da to spółkom skarbu państwa oddech – podkreśla w komunikacie Jacek Sasin, wicepremier oraz minister aktywów państwowych.

W oddech wierzą na pewno inwestorzy, bo po takich zapowiedziach sprzed tygodnia notowania firm energetycznych na giełdzie rosły.

NABE przejmie i wygasi.
NABE przejmie i wygasi.
Bełchatów to największa elektrownia w Polsce, a jednocześnie największy emitent CO2 w Europie. Dziś należy do PGE, ale trafi do NABE, które w latach 30. zacznie ją wygaszać. Kończy się bowiem węgiel.
Maciej Rawluk

Bogdanka i Tauron na zewnątrz

Z komunikatu Ministerstwa Aktywów państwowych dowiadujemy się, że wydzielane aktywa kupi skarb państwa, czyli de facto podatnicy. Co kupią? Elektrownie opalane węglem kamiennym oraz kompleksy energetyczne zasilane węglem brunatnym. Te drugie są nierozerwalne, bo wilgotnego węgla brunatnego nie opłaca się przesadnie transportować, dlatego elektrownia stoi zawsze obok odkrywki.

„Nie będą nabywane aktywa związane z wydobyciem węgla kamiennego” – czytamy w komunikacie.

To oznacza, że do NABE nie trafią ani kopalnie Tauronu, ani Bogdanka, czyli kopalnia Enei. Lubelskiej Bogdance obiecywano już wcześniej, że pozostanie niezależna. Niezależności chcą też związki górnicze Tauronu.

Wydzielane nie będą też elektrociepłownie, mimo że w większości opalane są węglem. Planowana jest za to ich modernizacja w kierunku źródeł nisko- i zeroemisyjnych (m.in. gazowych).

70 bloków i tysiące ludzi

Do PGE, Enei i Tauronu należy dziś 70 bloków węglowych. Każda z firm najpierw zintegruje swoje aktywa w jednej spółce zależnej, a następnie sprzeda ją skarbowi. W następnym kroku, jak czytamy, skarb zintegruje aktywa wokół jednego podmiotu, którym będzie PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, czyli przyszłe NABE.

NABE będzie kolosem. Portal Biznesalert.pl podaje, że ma zatrudniać ponad 30 tys. pracowników, moc jego aktywów wyniesie łącznie 22,7 GW, a produkcja energii elektrycznej sięgnie, przynajmniej na początku, 83,7 TW.

Z czasem potęga NABE będzie malała, aż do zera.

„Wraz z wprowadzeniem do systemu nowych źródeł wytwórczych, NABE będzie stopniowo wycofywać bloki węglowe. Dzięki temu transformacja zostanie przeprowadzona bezpiecznie dla systemu oraz jego odbiorców” – czytamy w komunikacie MAP.

Sasin milczy o finansach

„NABE będzie podmiotem w pełni samowystarczalnym. Będzie prowadzić jedynie inwestycje oraz modernizacje niezbędne dla bieżącego utrzymania sprawności eksploatowanych bloków węglowych” – czytamy w komunikacie MAP.

Może tu chodzić o samowystarczalność finansową, choć warto o przypomnieć, że tydzień temu Jacek Sasin zapowiadał na antenie radia RMF FM dokapitalizowanie NABE.

O stronie finansowej przedsięwzięcia MAP nie mówi na razie nic. Warto pamiętać, że o wycenie wydzielanych aktywów zadecydują nie tylko ich wyniki finansowe (częściowo znane, bo energetyczne grupy notowane są na GPW), ale też przyjęte prognozy cen uprawnień do emisji CO2, a także ewentualne przypisane tym aktywom zadłużenie. Nie jest tajemnicą, że PGE chce wydzielić aktywa wraz z długiem, ale w komunikacie MAP kwestii tej nie poruszono.

Okiem analityka
Kluczowe będą wyceny
Kamil Kliszcz
analityk Biura Maklerskiego mBanku

Plan Ministerstwa Aktywów Państwowych, zakładający wydzielenie aktywów wytwórczych do NABE, na razie jest w bardzo początkowej fazie. Dopiero najbliższe miesiące przyniosą odpowiedzi na najbardziej nurtujące pytania, które dopiero pozwolą oszacować wpływ tego planu na giełdowe firmy energetyczne.

Kluczowe będą wyceny tych aktywów, a zwłaszcza podejście wyceniających do niektórych kwestii, np. do rezerw na rekultywację terenów po odkrywkach.

Znaczenie ma też trwająca równolegle restrukturyzacja kopalń węgla kamiennego, a zwłaszcza zasady, na jakich grupy energetyczne będą się pozbywać swoich kopalń. Ciężko sobie wyobrazić, by miały w grupach pozostać.

Są też kwestie związane z konkretnymi spółkami, np. kilkudziesięcioletni kontrakt na sprzedaż energii, wiążący elektrownię Jaworzno z grupą Tauronu. Jak to zostanie wycenione?

Otwarta jest też kwestia notyfikacji całej operacji w Komisji Europejskiej.

Energetyka musi się zazielenić

Cała operacja jest po to, by odciążone firmy energetyczne mogły inwestować w zieloną energetykę. Dziś jest im trudno, bo w związku z globalnymi trendami w polityce klimatycznej instytucje finansowe nie chcą pożyczać pieniędzy grupom zaangażowanym w węgiel.

Zielone inwestycje są zaś potrzebne, by Polska zmniejszała emisje gazów cieplarnianych, zadeklarowała neutralność emisyjną do 2050 r. (od deklaracji zależy dopływ pieniędzy z Unii) i po prostu odeszła od węgla, którego wydobycie z wiekowych kopalni i spalanie jest coraz droższe i coraz mniej pożądane.

Greenpeace widzi kreatywną rachunkowość

Już w piątek plany MAP krytycznie oceniła organizacja ekologiczna ClientEarth, wskazując m.in. ich niezgodność z unijną polityką klimatyczną.

– Przeniesienie aktywów węglowych do NABE stwarza ryzyko sztucznego przedłużania życia nierentownych elektrowni węglowych na koszt podatników. Ponadto dokapitalizowanie firm energetycznych przez skarb państwa to pomoc publiczna, którą musi zatwierdzić Komisja Europejska. To mało realne w obliczu zaostrzającej się polityki unijnej, która na pierwszym miejscu stawia klimat – mówi Wojciech Kukuła, starszy prawnik z ClientEarth.

Z krytyką wyszedł też Greenpeace.

- To uprawianie kreatywnej rachunkowości na koszt podatników. Szumnie ogłaszany plan restrukturyzacji energetyki to nic innego, jak kolejne ogromne subsydia na utrzymywanie energetyki węglowej – dodaje Joanna Flisowska, szefowa zespołu klimat i energia w Greenpeace

Greenpeace uważa NABE za projekt węglowej studni bez dna i przypomina, że ośrodek analityczny Instrat oszacował, że przy optymistycznych założeniach NABE do 2040 r. wygeneruje 31,1 mld zł strat.