Dobrze dobrane tony sprawiają, że klienci kupują więcej. Tylko jak trafić w tę czułą nutę?
Pitagoras byłby zachwycony amerykańskimi badaniami opinii publicznej, z których wynika, jak wiele muzyka ma wspólnego z liczbami. W końcu to on pierwszy — 2,5 tysiąca lat temu — wpadł na to, że podstawowe motywy muzyczne dają się opisać prostymi zależnościami liczbowymi.
A teraz okazuje się, że dźwięk może tworzyć liczby. W jaki sposób? To proste — od doboru właściwej muzyki zależą przychody sklepów, restauracji i pubów.
Jak narkotyk
— Dobrze dobrana muzyka wpływa na klientów, relaksuje ich, sprawia, że zostają w sklepie dłużej i przychodzą chętniej — mówi Aleksandra Potrykus, szefowa DMX Music w Polsce.
Ta amerykańska firma to potentat w dostarczaniu muzyki dla biznesu. Z jej usług korzystają takie sieci, jak Mexx, H&M, Adidas, Puma, restauracje McDonald’s, KFC, Pizza Hut, hotele Mariott, Sheraton, Accor/Orbis, Holiday Inn czy stacje benzynowe Statoil.
DMX, dobierając klientowi muzykę, radzi się psychologów, terapeutów, analizuje profil marki, zatrudnia DJ-ów. I liczy sobie za to niemało. Część z tego można zrobić samemu.
— Weźmy supermarket. Rano do sklepu przychodzą zwykle ludzie starsi. Mają czas, wstają wcześniej. Potrzeba zatem spokojnych rytmów. Najlepiej — mnóstwo standardów. Koło południa — pierwsza zmiana. W sklepie pojawia się coraz więcej młodzieży szkolnej. Dla nich warto puścić coś, co jest na topie. Inny przykład to restauracja. Kiedy puszczamy jazz, wiadomo, że od razu wzrośnie sprzedaż alkoholu, szczególnie wina — radzi Potrykus.
Muzyka pomoże też aktywizować sprzedaż.
Kiedy w pubie klienci „zalegają” przy stoliku nad resztkami piwa, a nowi nie mają gdzie usiąść, pomoże rotacja stylów muzycznych. Wystarczy zmienić jazz na soul: ci, którym ten rodzaj muzyki nie odpowiada, zbiorą się szybciej. Zmiany stylów muzycznych powinny być niewielkie, bo dźwięk płynący z głośnika, szczególnie w klubach, kawiarniach restauracjach i pubach musi być indentyfikowalny. Klienci muszą wiedzieć, czego mniej więcej w wybranym miejscu mogą się spodziewać.
Różnicuj sprzedaż
Muzyka „sprzedaje” produkty krajów, z których pochodzi. Pomaga również przy promocjach.
— Robiliśmy kiedyś eksperyment w sklepach z winami. Postawiliśmy obok siebie wino niemieckie i francuskie. Podobna jakość, te same ceny. Kiedy przez tydzień puszczaliśmy muzykę francuską, wino znad Loary sprzedawało się trzy razy lepiej niż to znad Renu. Kiedy puszczaliśmy muzykę niemiecką, proporcje odwróciły się na korzyść wina naszych zachodnich sąsiadów (w stosunku 2 do 1) — opowiada Aleksandra Potrykus.
Daj pośpiewać
16-letnią Emilkę spotkaliśmy w katowickim Housie. To młodzieżowa polska marka, w sklepach sprzedawcy rozmawiają z klientami bezceremonialnie per ty, z głośników pobrzmiewa powtarzalny klubowy bit, przekładany spokojniejszymi utworami — funky, czy r’n’b.
— Wstyd się przyznać, ale rzeczywiście tańczyłam przed lustrem, przymierzając bluzeczkę. Muza jest całkiem OK. Miałam kupić tylko bojówki, ale nie wyszło — śmieje się nastolatka.
Nie wyszło, bo do bojówek dokupiła wspomnianą bluzeczkę... Znaczy dwie bluzeczki... I jeszcze niebieski daszek.
— Na panie muzyka działa bardziej. Mężczyźni nie tańczą, nie podśpiewują tak często. W ich przypadku lubiany dźwięk zatrzymuje w sklepie, pozwala spokojnie przymierzać dłużej — komentuje nasza ekspertka.
Oczywiście należy pamiętać, że w butiku z elegancką odzieżą dla pań w wieku średnim tony płynące z głośnika powinny być relaksacyjne. Zabiegane Polki na zakupy przychodzą się odprężyć.