Jakubas kupuje, kursy idą w górę

Katarzyna Latek, Grzegorz Nawacki
opublikowano: 2008-07-24 00:00

Jeśli Zbigniew Jakubas zechce dokupować akcje Ruchu, musi dogadać się z funduszami. A te mogą być skłonne do sprzedaży.

Skarb i fundusze czekają na ruch Mennicy

Jeśli Zbigniew Jakubas zechce dokupować akcje Ruchu, musi dogadać się z funduszami. A te mogą być skłonne do sprzedaży.

Mennica jest drugim po skarbie państwa udziałowcem Ruchu. Ma co prawda tylko 5,41 proc. udziałów, jednak do tej pory żadna instytucja nie przekroczyła tego progu. Skarb państwa ma pakiet 62,57 proc. walorów dystrybutora prasy, który zamierza sprzedać w całości. Jak twierdzą przedstawiciele resortu, czekają na ogłoszenie wezwania. Wśród inwestorów deklarujących chęć zakupu jest znany inwestor giełdowy Zbigniew Jakubas, do którego należy 42 proc. Mennicy. Wezwania nie ogłosił, ale ujawnił się w akcjonariacie.

Być może postanowił zająć pozycję w państwowej spółce, wykorzystując niski kurs giełdowy.

Wysoka cena wezwania

Średnia cena Ruchu na giełdzie w ostatnich trzech miesiącach wynosiła 14,87 proc., a w sześciu miesiącach —17,32 zł. I mniej więcej tyle powinna wynosić cena minimalna w wezwaniu. Wiadomo jednak, że skarb państwa spodziewa się premii i nie wyklucza, że inwestorzy zaoferują cenę jeszcze wyższą, niż wynikająca z ustawy. Tymczasem wczoraj za akcje Ruchu płacono 13,59 zł, po wzroście o 2,41 proc., przy niewielkich obrotach. Małe obroty nie dziwią — dostępność akcji Ruchu na rynku jest mocno ograniczona, free float może wynosić zaledwie kilka procent. Tak więc dokupowanie udziałów na giełdzie jest mało prawdopodobne. W sumie spory pakiet mają jednak różne fundusze inwestycyjne — według danych na koniec ubiegłego roku miały 27,18 proc. Jeżeli Zbigniew Jakubas będzie chciał tą drogą zwiększać swoje zaangażowanie w Ruch, będzie musiał dogadać się z funduszami.

Mogą oddać taniej

Czy fundusze zechcą sprzedawać swoje pakiety? Zapewne jest to kwestia ceny. Możliwe, że zdecydują się ograniczyć straty na trudnej spółce, którą kupowały za cenę znacznie wyższą niż obecna. ING TFI, który ma w portfelu ponad 2 proc., kupował swoje akcje po 31,57 zł, czyli dwa razy drożej, niż wynosiła cena emisyjna (16 zł). Pionier TFI, który przez różne fundusze ma prawie 4 proc., płacił za akcje po blisko 30 zł.

— Ruch ma ogromny potencjał, ale by go wydobyć, potrzebne są radykalne zmiany w sposobie zarządzania zapasami czy sprzedażą i solidna restrukturyzacja. Dobrze zrobiłby spółce inwestor branżowy. Bez wprowadzenia wspomnianych zmian może być tragedia. Dlatego obecna wycena, choć w odniesieniu do wyceny spółki w dniu debiutu może wydawać się niska, wcale nie jest taka zła. Nie ma gwarancji, że jeszcze nie spadnie, dlatego sądzę, że fundusze będą zainteresowane sprzedażą akcji, zwłaszcza jeśli ktoś zaoferowałby cenę wyższą o 10-15 proc. od obecnej — mówi jeden z zarządzających funduszem.

W Rafamecie dojdzie do drugiego starcia rekinów

Producent obrabiarek jest atrakcyjny zarówno dla Jakubasa, jak i Jędrzejewskich, ale za pakiet kontrolny trzeba będzie słono zapłacić.

Nawet o blisko 14 proc. rosły wczoraj notowania raciborskiego producenta obrabiarek. To reakcja na informację, że w akcjonariacie Rafametu z ponad 5-procentowym pakietem ujawniła się spółka Multico, należąca do Zbigniewa Jakubasa, znanego biznesmena i inwestora giełdowego. Smaczku dodaje fakt, że Rafametem są zainteresowani także bracia Jędrzejewscy, kontrolujący Kopex. Biznesmeni niedawno spotkali się w Ponarze, producencie hydrauliki siłowej. Wszystko wskazuje, że tam przewagę osiągnęli Jędrzejewscy. Jak będzie tym razem?

Każdemu pasuje

Zainteresowani nie chcą komentować swojej obecności w Rafamecie. Twierdzą, że ujawnienie planów może im po prostu zaszkodzić.

— Rafamet jest atrakcyjny zarówno dla Zbigniewa Jakubasa, jak i dla braci Jędrzejewskich. Można znaleźć sporo synergii z firmami kontrolowanymi przez tych panów — mówi Longin Wons, prezes raciborskiej spółki.

Rafamet śmiało można uplasować w pierwszej piątce światowych producentów obrabiarek wykorzystywanych do obróbki kolejowych zestawów kołowych. I jedyny taki na rynku polskim. A tu mocną pozycję ma Zbigniew Jakubas. Jego nowosądecki Newag nie tylko remontuje wagony, ale też produkuje całe zestawy szynowe. Biznesmen ma jeszcze związane z kolejnictwem przedsięwzięcia w Gliwicach czy Poznaniu, jest też zainteresowany odkupieniem części kolejowej w zakładach Cegielskiego.

— Ale my robimy również obrabiarki uniwersalne — dodaje Longin Wons.

Rafamet ma duże kontrakty m.in. z Hyundaiem czy Japan Steel.

— Także Kopex ma spore potrzeby w tym względzie — twierdzi prezes.

30 zł może nie starczyć

W praktyce o tym, kto uzyska kontrolę nad Rafametem, zadecyduje Agencja Rozwoju Przemysłu, prawie 47 proc. kapitału.

— To dobry inwestor. W 2002 r., kiedy firma stała na skraju upadłości, pomógł jej wyjść na prostą — mówi Longin Wons.

Nie czuje się uprawniony do komentowania możliwych zmian właścicielskich w firmie. Jest jednak pewien, że ten, kto będzie chciał odkupić pakiet od Agencji, będzie musiał zapłacić dużo więcej niż 13-14 zł za akcję, jak są one wyceniane na giełdzie.

— Fundamentalnie Rafamet jest znacznie więcej wart — uważa prezes.

Ile? Może 30 zł za walor?

— Mało — odpowiada, zaznaczając, że to prywatna opinia.

Kapitalizacja Rafametu to 50-60 mln zł. A firma ma ciągle w gotówce 14 mln zł z emisji akcji, drugie tyle środków własnych w kasie, no i kontroluje odlewnie o 30 mln zł rocznych obrotów przy 10-procentowej rentowności netto. Do tego grupa poprawia wyniki finansowe. Prognoza na ten rok zakłada 105 mln zł sprzedaży i podwojenie zysku do 4 mln zł. Bez uwzględnienia przejęć, nad czym zarząd już pracuje.

— Wyraźnie poprawimy wyniki finansowe. Rewelacji nie będzie z uwagi na mocnego złotego — tłumaczy Longin Wons.

I na chwilę obecną podtrzymuje prognozy.

Katarzyna Latek

Grzegorz Nawacki