
We wtorkowy poranek notowania jena spadały o około 0,8 proc. w stosunku do amerykańskiej waluty schodząc do poziomu 132,96 jenów. Tak słaby jen był po raz ostatni w kwietniu 2002 r. Tymczasem rentowność benchmarkowych japońskich obligacji przekroczyła poziom 3 proc. Jen tracie też względem euro i australijskiego dolara, w przypadku których odnotowano siedmioletnie minima.
Tak znaczące osłabienie krajowej waluty jest w ogromnej mierze następstwem utrzymywania przez Bank Japonii ultraluźnej polityki monetarnej. Instytucja – jak już nie raz podkreślał jej szef Haruhiko Kuroda – skupia się przede wszystkim na dostarczeniu gospodarce bodźców stymulacyjnych, kosztem nieco wyższej inflacji.
Jednak nadmierne osłabienie jena, przy szalejącej na całym świecie inflacji i wzroście kosztów coraz dotkliwiej dotyka japońskie przedsiębiorstwa, które do tej pory skutecznie unikały przenoszenia kosztów na konsumentów.
Bank Japonii jest obecnie jedynym bankiem centralnym wśród krajów rozwiniętych, który nie zaostrza polityki pieniężnej, co umocniło inne waluty, czyniąc z jena jedynego przegranego – powiedział Takuya Kanda, dyrektor generalny Gaitame.com Research Institute w Tokio. Dodał, że „…następny cel techniczny to poziom 135,15 jenów za dolara”.