5-proc. wzrost gospodarczy — to cel Jerzego Hausnera, ministra gospodarki pracy i polityki społecznej. Metody, którymi chce to osiągnąć, budzą jednak zastrzeżenia liberalnych ekonomistów.
Jerzy Hausner, minister gospodarki, pracy i polityki społecznej, zapowiada, że celem działania nowego megaministerstwa jest osiągnięcie trwałego wzrostu gospodarczego. Szef resortu wierzy, że możliwe jest zanotowanie pod koniec 2004 r. 5-proc. wzrostu PKB.
Ale jednym z najpilniejszych zadań resortu będzie redukcja bezrobocia.
— Dziś mówimy „nie” osłonom socjalnym i wyprowadzaniu ludzi z rynku pracy. Podejmiemy działania, by aktywizować bezrobotnych i przedsiębiorczość. Wzorem może być na przykład Ożarów. Rozważamy wprowadzenie podobnych projektów w Andrychowie, Nysie czy Hucie Częstochowa — dodaje minister.
Nie wszyscy są jednak z tych zapowiedzi zadowoleni.
— Nie może być tak, że pomagamy tylko tym firmom, które kuleją. Wszystkie podmioty gospodarcze powinny mieć łatwiejsze życie — mówi Robert Gwiazdowski, ekspert Centrum im. Adama Smitha.
Jerzy Hausner podkreśla tymczasem, że ministerstwo będzie tworzyć nowe miejsca pracy m.in. poprzez budowanie regionalnych parków przemysłowych.
— Dzięki nim inwestorzy mają na przykład preferencje w płatności lokalnych podatków. Takie działania przyciągają nowych partnerów. Dzięki wprowadzaniu podobnych mechanizmów osiągnięcie 5-proc. wzrostu PKB w 2004 r. jest realne. Tym bardziej że po wejściu do Unii Polska będzie krajem tak samo wiarygodnym politycznie i gospodarczo jak „piętnastka”, a jednocześnie może inwestorom oferować niższe koszty pracy — mówi Arkadiusz Krężel, prezes Agencji Rozwoju Przemysłu.
Nowy resort szykuje też ułatwienia, choć dość skromne, dla rodzimego biznesu. Ma to zostać osiągnięte przez wprowadzenie korzystniejszych warunków odliczeń amortyzacyjnych, ułatwienie rejestracji nowych podmiotów, wspieranie inwestycji poprzez granty inwestycyjne czy dokapitalizowanie funduszy poręczeniowych.
Część przedsiębiorców liczy, że instrumenty proponowane przez ministra pozwolą przyśpieszyć wzrost gospodarczy. Jednak z pewnością nie wystarczą.
— Ważne są także działania w skali makroekonomicznej. Dla osiągnięcia realnego wzrostu ważne są: osłabienie złotego i obniżenie kosztów kredytów — mówi Jerzy Podsiadło, prezes Polskich Hut Stali.
— Dzięki tego typu zabiegom ministerstwa możemy osiągnąć wzrost rzędu 0,1-0,2 proc. Powodem obecnej sytuacji w gospodarce są m.in. biurokracja, zbyt małe zmiany w kodeksie pracy i oczywiście system podatkowy. Bez zmiany tych trzech czynników nie zrobimy znaczącego kroku — komentuje Robert Gwiazdowski.