Obligacje korporacyjne: obniżki stóp bez szkody dla popytu

Emil Szweda, Obligacje.pl
opublikowano: 2025-11-07 17:58

Piąta w tym roku obniżka stóp procentowych nie powinna zaszkodzić popytowi na obligacje korporacyjne, których tegoroczne emisje na krajowym rynku w całości opierały się na zmiennej stawce WIBOR lub stopie referencyjnej. W tym przypadku działa inwestorski mechanizm stadny.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Jednym z efektów obniżek stóp procentowych jest umocnienie obligacji skarbowych. Aktualnie rentowność dziesięcioletnich papierów zmaga się z pułapem 5,3 proc., co już oznacza najniższe zamknięcie tygodniowe od pół roku. A ponieważ rynek spodziewa się kolejnych obniżek (przynajmniej trzech) w przyszłym roku, jest całkowicie do pomyślenia, że dziesięciolatki miną wkrótce barierę 5 proc. Wszak już obecnie stopa referencyjna wynosi 4,25 proc., perspektywa zejścia do 3,5 proc. dawałaby więc rentowności nieco przestrzeni na kontynuację ruchu w dół.

Stopy zwrotu przyciągają do funduszy

Spadek rentowności obligacji oznacza wzrost ich cen, a ten z kolei przekłada się na stopy zwrotu funduszy dłużnych. Niektóre z nich mogą pochwalić się stopami zwrotu rzędu 9-10 proc., co oczywiście przyciąga kolejnych chętnych, ponieważ rynek dłużny daje niewiele okazji, by dziś zaangażować środki z podobną rentownością. Inwestorzy, nawet jeśli zdają sobie sprawę, że takie stopy zwrotu są niemożliwe do utrzymania w kolejnym roku, to zapewne mają nadzieję, że wynik rzędu 6-7 proc. za rok o tej porze jest przynajmniej możliwy do uzyskania, a tylko niewielu zadaje sobie pytanie, w jaki sposób funduszom dłużnym udaje się osiągać tak wysokie stopy zwrotu, skoro MF właśnie uplasowało bony skarbowe z rentownością nieznacznie przekraczającą 4 proc., a dziesięciolatki notowane są ze wspomnianą 5,3-procentową rentownością.

Zatem kapitał do funduszy dłużnych będzie płynął, a jego nadmiar pozwala emitentom obligacji w dalszym ciągu obniżać marże i uzyskanie nominalnego oprocentowania 7-8 proc. wkrótce zacznie być postrzegane w kategoriach okazji, o ile już do tego nie doszło. Nie bez przyczyny przedstawiciele banków oferujących duże emisje obligacji obecni na Kongresie Obligacji Korporacyjnych zorganizowanym przez Ceeta, zapowiadali, że mają jeszcze bogaty pipline na końcówkę tego roku i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że 2025 r. zapisze się jako rekordowy pod względem zrealizowanych emisji (wliczając w to jednak także emisje bankowe).

Rekord nie do pobicia

Trudno jednak powiedzieć, czy coś z tego bogactwa ofert spadnie też na stół inwestorów indywidualnych. Biorąc pod uwagę, że IV kwartał jest zazwyczaj okresem bardzo intensywnym na rynku emisji publicznych, ten rok należy jak dotąd do najsłabszych, gdy mowa o liczbie emisji adresowanych do szerokiego grona nabywców. Wartościowo padnie oczywiście rekord, ale głównie za sprawą oferty PKO Banku Hipotecznego, którego emisję (1,155 mld zł) trudno będzie pobić jeszcze przez długie lata. Przedstawiciele innych banków hipotecznych, także obecnych na kongresie, zapowiadali wprawdzie, że sukces emisji PKO BH otwiera drogę także im, ale zapewne wszyscy zdają sobie sprawę, że do emisji takiej skali potrzebna jest jednak ogromna sieć sprzedaży i budowane latami relacje z klientami private bankingu. Miliard złotych to jednak naprawdę dużo pieniędzy.

Wygasanie małych emisji

Jakby przeciwwagą dla sygnałów płynących z kongresu o znaczącym wzroście dużych emisji obligacji jest inna informacja, płynąca tym razem z naszych statystyk. W ciągu czterech lat liczba emisji o wartości 10 mln zł i niższej spadła o 70 proc. I raczej nie należy spodziewać się zmiany tej tendencji. Na Catalyst jest notowanych jeszcze kilkanaście serii wartych po 10 mln zł lub mniej, ale są to głównie emisje starsze, pochodzące z tragicznego dla rynku 2022 r., w którym trudno było o plasowanie jakichkolwiek papierów i emitenci schylali się po te pieniądze, które były dostępne, czego dziś robić już nie muszą, bo czują, że to oni dziś dyktują warunki. Naturalnie tylko do czasu, aż inwestorzy ockną się i zorientują, że przy rentowności rzędu 4-5 proc. naturalną stopą zwrotu będzie raczej wynik rzędu 3-4 proc., a nie 8-10. Ale to może zabrać jeszcze nieco czasu, być może nawet więcej niż rok.

Emil Szweda, Obligacje.pl