Elektrownia atomowa Darlington w Kanadzie leży 80 km od centrum Toronto. Z parkingu do elektrowni można przejść przezroczystym tunelem, jeśli zimą hula mroźny wiatr. Na początku października 2023 r. słońce jest jednak mocne, a temperatura „nienormalnie wysoka”, jak o 28 stopniach w cieniu mówi dziennikarzom Neal Kelly, rzecznik prasowy firmy Ontario Power Generation (OPG), właściciela elektrowni.
OPG to jeden z największych wytwórców prądu w Ameryce Północnej. W elektrowni Darlington, odpowiedzialnej za 20 proc. produkcji energii w prowincji Ontario, ma cztery reaktory CANDU o łącznej mocy 3,5 tys. MW, a obok nich wolny plac, po którym kręcą się koparki. Zdjęć placowi robić nie można, ale Neal Kelly zapewnia, że to właśnie tu stanie pierwszy na świecie komercyjny mały reaktor modułowy (small modular reactor, SMR) w technologii BWRX-300 opracowanej przez GE Hitachi Nuclear Energy (GEH). Jego budowa ruszy w 2025 r.
Taki sam BWRX-300 może stanąć w Polsce. Od czterech lat nad tym projektem pracuje Michał Sołowow, najbogatszy Polak i przemysłowiec kontrolujący chemiczny koncern Synthos.
Polskie kuluary: kto to widział
Wizytę dziennikarską w kanadyjskiej prowincji Ontario zorganizowała w październiku fundacja Four Reasons założona przez Michała Sołowowa. Miliarder już w 2019 r. podpisał z GEH porozumienie dotyczące rozwoju SMR-ów w Polsce i w regionie. Wtedy jednak w tę technologię nie wierzył w Polsce prawie nikt. KGHM, największy krajowy odbiorca prądu, wskazywał wówczas na łamach PB, że małym reaktorom nawet się nie przygląda.
Cztery lata to najwyraźniej epoka. Dziś KGHM energicznie pracuje nad małymi reaktorami, a podobnych projektów w polskim biznesie jest więcej. Do spółki Sołowowa z GEH dołączył Orlen, największa firma w Polsce i w regionie. Jednocześnie w rozmowach kuluarowych w branży energetycznej nie kwituje się już SMR-ów niegdysiejszym „przecież nie istnieją”, lecz „nie istnieją jeszcze komercyjnie”.
W kręgu Michała Sołowowa ta nieufność budziła zawsze lekką irytację. Współpracownicy miliardera przekonywali, że na tę samą technologię od GEH zdecydowało się przecież OPG, gracz poważny, państwowy i od ponad 50 lat zarządzający elektrowniami atomowymi w Kanadzie. W końcu zorganizowali wizytę.
Inwestor: technologia jest znana
Ludzi i firm w prowincji Ontario przybywa, popyt na energię rośnie, więc OPG musi coś budować. Chris Grills, odpowiedzialny w OPG za nowe projekty atomowe, opowiada, że nad tym, co właściwie zbudować, firma i jej właściciel, czyli prowincja Ontario, dumali kilka lat. W grę wchodził m.in. duży atom, ale stanęło na małym, a konkretnie na reaktorach BWRX o mocy 300 MW. OPG uważa, że małe reaktory łatwiej plasować w rozproszonych lokalizacjach, będą tańsze i szybsze w budowie, a technologia jest przecież znana, jedynie zmodyfikowana na potrzeby mniejszych instalacji.
Docelowo Darlington chce postawić u siebie cztery małe reaktory, co da elektrowni łącznie 1200 MW nowych mocy. Kolejne reaktory mogą być budowane w odleglejszych lokalizacjach, również w Stanach Zjednoczonych. Budowa BWRX w Darlington powinna ruszyć w 2025 r. i potrwać trzy lata. Uruchomienie produkcji prądu zaplanowane jest na 2029 r.
Ten harmonogram ma znaczenie dla Polski, ponieważ śladem OPG, z niewielkim opóźnieniem, zamierzają iść Synthos z Orlenem. Firma Orlen Synthos Green Energy (OSGE) zapowiada budowę pierwszego reaktora (we Włocławku, Ostrołęce lub Stawach Monowskich k. Oświęcimia) do 2029 r., a pierwszy prąd popłynąłby w 2030 r.
Inżynier: uwaga na zbiornik reaktora
Nad małym atomem dla Darlington pracuje już w Kanadzie cały łańcuch wykonawców i dostawców. W projekt zaangażowany jest m.in. inżynieryjny BWX Technologies (dawniej Babcock & Wilcox Nuclear Energy), który chwali się, że w swojej długiej historii zbudował już 400 reaktorów. John R. Macquarrie, szef firmy, uważa, że elementem szczególnie strategicznym, którego produkcja wymaga najwięcej czasu, jest zbiornik reaktora.
— Produkcja zbiornika zajmuje 3,5 roku, a z dobrym marginesem jest to 5 lat. Wytwarzamy sześć takich zbiorników rocznie — mówi John R. Macquarrie.
Przewiduje jednocześnie, że zainteresowanie małymi reaktorami będzie w świecie rosło, co oznacza wzrost liczby takich zamówień. Wniosek dla Polski: zamówienia trzeba składać z dużym wyprzedzeniem.
Dostawcy: budujmy polsko-kanadyjskie partnerstwa
Praca wre również w GEH SMR Technologies Canada, czyli kanadyjskiej spółce GEH. Lisa McBride, jej szefowa, na wizytę w Polsce na razie nie ma czasu, bo wszystkie siły firmy rzucone są na projekt w Darlington, który jest absolutnym priorytetem.
— Polska ma dobrą pozycję wyjściową do tego, by wspierać rozwój tej technologii w innych krajach regionu — podkreśla Lisa McBride.
Podobna myśl przyświeca zresztą wszystkim zaangażowanym w projekt Kanadyjczykom. Udana budowa pierwszego BWRX w Darlington pozwoli im eksportować know-how i usługi na cały świat, będzie więc wsparciem dla rozwoju całej kanadyjskiej gospodarki.
Potwierdza to Gary Rose, który po 35 latach przepracowanych w kierownictwie OPG dziś jest wiceprezesem AtkinsRealis (dawne SNC Lavalin). Na potrzeby małego atomu w Darlington jego firma zbuduje dla GEH tzw. wyspę jądrową.
— Rozwijamy relacje z ekipą Synthosu, byłem w Warszawie już dwa razy — podkreśla Gary Rose, dodając, że naturalnym sposobem budowania łańcucha dostawców w Polsce będą partnerstwa z firmami z Kanady.
Minister energii: wracamy do atomu
Todd Smith jest ministrem energii prowincji Ontario. To on wykonuje prawa właścicielskie wobec OPG, firmy w 100 proc. należącej do prowincji. W Warszawie był raz z 24-godzinną oficjalną wizytą.
— Decyzję o wejściu przez OPG w mały atom uważam za optymalną. Poprzedni rząd wprowadził w Ontario kosztowne instrumenty wsparcia dla energetyki odnawialnej, co przełożyło się na wzrost cen energii, kosztów życia i utrudniło warunki biznesowe dla przemysłu. Krytykowałem te metody wspierania inwestycji, choć nie jestem przeciwnikiem zielonej energii. Ceny energii były zresztą głównym tematem kampanii wyborczej, która doprowadziła naszą partię do zwycięstwa. Dziś wracamy do atomu i jestem przekonany, że przyczyni się do wzrostu gospodarczego w Ontario — mówi Todd Smith.
Podkreśla też, że przejęta zmianami klimatu opinia publiczna Ontario popiera program budowy małych reaktorów.
— Ludzie postrzegają atom jako odpowiedź na kryzys klimatyczny. To pozwala nam podejmować decyzje o inwestycjach — mówi Todd Smith.
Burmistrz: Fukushima nie zachwiała zaufania
O ile polskie społeczeństwo, poza zarzuconą w latach 90. budową elektrowni w Żarnowcu, styczności z inwestycjami w atom nigdy nie miało, o tyle społeczeństwo kanadyjskie jest do nich przyzwyczajone. W prowincji Ontario udział atomu w produkcji energii stanowi 60 proc., a otoczona domami mieszkalnymi najstarsza elektrownia w mieście Pickering, działająca od pół wieku, leży zaledwie 45 km od centrum Toronto.
— Populacja Pickering stale się rozrasta i wszyscy nowi mieszkańcy wiedzą przecież, że od dziesiątek lat jest tu elektrownia — mówi Dave Ryan, były wieloletni burmistrz miasta.
Kiedy doszło do katastrofy w Fukushimie, do urzędu miasta nie zadzwonił żaden zaniepokojony mieszkaniec.
— Byli spokojni, mają zaufanie — podkreśla Dave Ryan.
Przekonuje, że samorząd jest w nieustannym dialogu z mieszkańcami, którzy uważają, że dla dobra klimatu świat potrzebuje czystszej energii. Temat atomu mało ich zresztą zajmuje, bo kluczowym problemem są korki, czyli rzecz typowa dla kultury samochodowej Ameryki Północnej, oraz niedobór mieszkań.
Nie ma antyatomowych protestów? Nasi rozmówcy wspominają jakieś, ale małe.
— Zamiast pytania, dlaczego budujemy nowy atom, stawiałbym u nas raczej pytanie, dlaczego go nie budować — mówi Gary Rose.
Ontario ma potężne elektrownie wodne, dzięki czemu miks energetyczny całej prowincji jest dla klimatu przyjazny.
— Jeśli w Polsce nie macie energetyki wodnej, to idźcie w atom — uważa Gary Rose.
Przyznaje jednak, że wyzwaniem jest przygotowanie opinii społecznej na takie inwestycje.
— My wkładamy dużo energii w taką komunikację — podkreśla Gary Rose.
Inicjatyw dotyczących małego atomu jest w Polsce kilka. Spółka Orlen Synthos Green Energy, czyli wspólne przedsięwzięcie Orlenu i Synthosu, wskazała już siedem wstępnych lokalizacji i dla sześciu zawnioskowała o tzw. decyzję zasadniczą, czyli polityczną akceptację ze strony państwa. Czeka na odpowiedź Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Koszt budowy pierwszego reaktora szacuje na 1,5 mld EUR.
Decyzję zasadniczą dostał już natomiast KGHM, który planuje budowę SMR-ów w technologii NuScale w województwie wielkopolskim.
Mimo że polscy decydenci przekonują, że mały atom nie jest konkurencją dla dużego, który polski rząd też zamierza budować, lecz jedynie uzupełnieniem, rywalizacja między technologiami jest zauważalna. W kręgach rządowych krytykuje się dziś słowa Daniela Obajtka, prezesa Orlenu, który w styczniu zapowiedział budowę aż 76 SMR-ów w 26 lokalizacjach. Zapowiedź oceniana jest jako przesadna.