Jeśli firma przyjęła zasady dobrych obyczajów, ale ich nie przestrzega, może za to nawet odpowiadać przed sądem.
Wśród przedsiębiorców krzewi się ostatnio moda na dobrowolne kodeksy etyczne, zasady odpowiedzialnego biznesu, dobrych praktyk, reklamy, promocji i inne. I to w bardzo różnych sektorach przemysłu i handlu. Przykładów wcale nie trzeba długo szukać — w zeszłym roku swój kodeks etyczny stworzyła choćby Grupa Żywiec.
— Chcieliśmy ułatwić pracownikom jednolitą interpretację zasad i wartości obowiązujących w firmie. Nasze zasady etyki biznesowej określają zarówno postępowanie wobec pracowników, jak i uwzględniają kwestie przestrzegania praw konkurencji czy sposobów wykorzystania informacji poufnych — mówi Justyna Piszczek z Grupy Żywiec.
Podobnie wprowadzenie zasad etycznych w firmie argumentuje Beata Syczewska, dyrektor ds. informacji ABB w Polsce, spółki działającej m.in. w branży energetycznej.
— Wdrożyliśmy standardy etyki biznesu, które regulują zachowania wewnętrzne i zewnętrzne, na przykład wobec dostawców i klientów — mówi Beata Syczewska.
Kodeksy etyczne mają nie tylko duże firmy, takie jak Kompania Piwowarska, BP Polska, Agora, Aon, Procter & Gamble czy Schenker, ale też te mniejsze.
— Już dawno temu opracowałem zasady, którymi się kieruję w biznesie. Wywiesiłem je w swoich sklepach. Dzięki temu klienci do mnie wracają — mówi Józef Czerniejewski, właściciel Natalia Gold, firmy sprzedającej m.in. biżuterię.
Dobre obyczaje a prawo
Kodeksy nie są tylko pustymi deklaracjami, i to nawet jeśli nikt ich nie przestrzega. Przedsiębiorcy nie są związani jedynie stanowionym prawem, czyli zakazami i nakazami wyraźnie wymienionymi w ustawach i rozporządzeniach. Moc prawną mają także deklarowane tak zwane dobre obyczaje.
— Jeżeli przedsiębiorca deklaruje, że pewne praktyki są dla niego wskazane lub są niedopuszczalne, możemy mówić o deklarowaniu obyczajów. Jeżeli będzie przestrzegał tych deklaracji, to powstaje dla niego obyczaj. A „dobre obyczaje” mają moc prawną — wyjaśnia Dustin Du Cane, prawnik z kancelarii Kochański Brudkowski i Wspólnicy.
Jakie wywołuje to skutki prawne? Sprawę reguluje ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (DzU z 2003 r., nr 153, poz. 1503 z późn. zm.). Z jej art. 3 wynika, że czynem nieuczciwej konkurencji jest działanie sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami, jeżeli zagraża to lub narusza interes innego przedsiębiorcy albo klienta.
— Przyjęcie kodeksu, a następnie jego nieprzestrzeganie może naruszać „dobre obyczaje”. Docierają do nas sygnały o takich sytuacjach — mówi Małgorzata Cieloch z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Beata Syczewska z ABB twierdzi jednak, że trudno jej sobie wyobrazić, by ktoś łamał zasady, które sam wprowadził.
Zasady dla konkurencji
Dobre obyczaje w rozumieniu ustawy o nieuczciwej konkurencji to nie tylko te, które wynikają z kodeksu etyki przyjętego przez przedsiębiorcę, ale także zasady panujące w biznesie.
— Jeżeli wystarczająco znacząca grupa sektorowa przestrzega pewnych zasad i nakazów albo tylko ogłasza to przestrzeganie, to tworzą się dobre obyczaje w ich sektorze. Ponadto przedsiębiorca, który uważa, że pewne reguły są łamane, może przekonywać sąd o istnieniu dobrych obyczajów wiążących nie tylko podmioty deklarujące przestrzeganie tych reguł, ale także ich konkurentów — twierdzi Dustin Du Cane.
Taki przedsiębiorca musi sam tych zasad przestrzegać, by mógł się na nie powoływać.
Łamanie reguł
Załóżmy, że przedsiębiorca lub ich grupa przyjęli w kodeksie etyki, że wszelkie pytania czy wątpliwości wobec produktów będą rozpatrywać w miesiąc od ich otrzymania. Potem okazało się jednak, że nie przestrzegali tej zasady. Czy mogą ponosić za to jakąś odpowiedzialność?
— Sąd oceni, czy istnieją dobre obyczaje oraz czy doszło do ich naruszenia i zagrożenia cudzego interesu. Jeśli się okaże, że są to działania sprzeczne z dobrymi obyczajami i stanowią czyn nieuczciwej konkurencji, wówczas sąd może np. orzec zaniechanie tych działań, usunięcie ich skutków w drodze czynności faktycznych lub prawnych, złożenie oświadczeń i przeprosin — twierdzi Dustin Du Cane.