Komentarz Jacka Zalewskiego: prezesa trzeba wynegocjować

Jacek Zalewski
opublikowano: 2010-05-06 07:32

W komentarzu z 12 kwietnia, bezpośrednio po smoleńskiej tragedii pisałem, że wykonujący obowiązki głowy państwa marszałek Bronisław Komorowski "na pewno niezwłocznie powinien podjąć decyzję kadrowe w pozbawionej dowódców armii", natomiast w sprawie prezesa NBP "jest to decyzja kadrowa o tak długim horyzoncie czasowym i strategicznym znaczeniu, że powinna być podjęta raczej przez prezydenta zaprzysiężonego".

I wszystko wskazuje, że tak się stanie. Szefem Sztabu Generalnego WP dzisiaj zostanie gen. broni Mieczysław Cieniuch, wkrótce powołani zostaną dowódcy rodzajów wojsk — natomiast w odniesieniu do kandydata na szefa NBP marszałek zapowiedział szerokie konsultacje.

Dla bezpieczeństwa państwa oba te obszary wymagają stabilizacji kadrowej, ale obsada prezesa banku centralnego ma większy ciężar gatunkowy. Nie chodzi jedynie o długość kadencji — sześć lat wobec trzech na stanowiskach w armii — lecz o listę kandydatów. W wojsku jest ona ograniczona do generałów z odpowiednią liczbą gwiazdek. Historia NBP natomiast dowodzi, że zgłoszony może być każdy, kto spełnia rozciągliwe warunki ustawowe. Można przypomnieć forsowanie przez Lecha Wałęsę nieznanej szerzej Hanny Gronkiewicz-Waltz. Także Lech Kaczyński zaskakująco zgłosił Sławomira Skrzypka. Jedynie kandydat Aleksandra Kwaśniewskiego, czyli Leszek Balcerowicz, był dla sektora finansowego oczywistością.

Ostrożne podchodzenie Bronisława Komorowskiego do tematu prezesury NBP daje szansę wynegocjowania kandydata akceptowanego przez wszystkie siły polityczne, a co najważniejsze — przez rynki. Nowo wybrany prezydent, wszystko jedno kto nim będzie, powinien taki tryb wyboru prezesa banku centralnego podtrzymać.