Sejmowa komisja śledcza zakończyła po przeszło dwóch godzinach środowe przesłuchanie prezesa TVP Roberta Kwiatkowskiego. Szef publicznej telewizji będzie kontynuować zeznania w czwartek, a po nim, być może w piątek, będzie wezwany Lew Rywin - zdecydowała w środę komisja śledcza na wniosek Bogdana Lewandowskiego z SLD.
Do przyspieszenia terminu przesłuchania głównego podejrzanego skłoniły posłów środowe zeznania Kwiatkowskiego. Zeznania budziły wątpliwości komisji, a posłowie nie byli przekonani odpowiedziami na wiele z zadawanych pytań.
Komisja bezskutecznie starała się dojść, dlaczego Kwiatkowski po rozmowie z Rywinem zgodził się iść do premiera i rozmawiać z nim w sprawie zmian w ustawie o RTV w imieniu Agory. Tym bardziej, że - jak mówił - nie miał najlepszych stosunków z Agorą, która miała przeciwne niż TVP interesy w nowelizacji ustawy medialnej.
Pytany przez szefa komisji, Tomasza Nałecza o billingi opublikowane przez "Rzeczpospolitą" Robert Kwiatkowski powiedział posłom, że fakt, iż wykazują że on i Rywin wielokrotnie dzwonili do siebie, wcale nie dowodzi, że te rozmowy się odbyły.
- Fakt wystąpienia billingu nie oznacza - w moim przypadku przynajmniej - faktu odbycia rozmowy. Być może brzmi to zaskakująco, ale wyznaję zasadę jako prezes telewizji, czyli osoba do której dość często się dzwoni, że nigdy telefonów nie odbieram, zawsze oddzwaniam. Być może tak było i w tych przypadkach. Ja nigdy nie noszę telefonu komórkowego - tego głównego telefonu komórkowego - przy sobie, zawsze ma ten telefon albo kierowca, albo asystent albo sekretarka - odpowiedział Kwiatkowski na pytanie szefa komisji Tomasza Nałęcza o jego rozmowy telefoniczne z Lwem Rywinem przeprowadzone w gorącym okresie, gdy Rywin składał ofertę korupcyjną Agorze.
Kwiatkowski przyznał, że zna publikację o billingach, ale nie chciał jej komentować. We wtorek Rzeczpospolita opublikowała informacje o billingach rozmów telefonicznych, które w kluczowym okresie lipca ubiegłego roku prowadzili Lew Rywin i prezes TVP Robert Kwiatkowski. W dzienniku czytamy, że przez swoje telefony komórkowe kontaktowali się oni w ciągu dwóch najistotniejszych dla sprawy tygodni aż trzynaście razy. Z billingów wynika między innymi, że w dniu, w którym Rywin pierwszy raz złożył swą korupcyjną ofertę prezes Agory Wandzie Rapaczyńskiej, szef TVP zadzwonił do niego trzy razy.
- Co przy okazji nowelizacji ustawy o RTV było "skrywanym celem rządu"? - pytał Kwiatkowskiego Rokita, cytując zdanie szefa MON Jerzego Szmajdzińskiego, ujęte w stenogramie z posiedzenia rządu z 23 lipca zeszłego roku. Wówczas rząd przyjął autopoprawkę do projektu nowelizacji ustawy o RTV.
- Być może, nie potrafię odpowiedzieć – mówił Kwiatkowski, gdy Rokita podpowiadał mu odpowiedzi.
Szef TVP zeznał, że premier pytał go o jego związek ze sprawą Rywina, a gdy zapewnił, że z propozycją korupcyjną nie ma nic wspólnego, przyjął te wyjaśnienia do wiadomości.
- Po moim powrocie z wakacji, w drugiej połowie sierpnia, pan premier pytał mnie o związek z tzw. sprawą Rywina. Zapewniłem premiera, że z propozycją przedstawianą przez pana Rywina panu Michnikowi, której treści wówczas dokładnie nie znałem, nie mam nic wspólnego. Premier przyjął do wiadomości te wyjaśnienia. I potwierdził, że Rywin wymienił nazwisko moje i pana Zarębskiego w tym samym kontekście - powiedział.
Kontaktów z Rywinem nie wstydzę się, a twierdzenie, że kluczem do sprawy jest prywatyzacja "dwójki", uważam za absurdalne - mówił przed sejmową komisją śledczą prezes TVP Robert Kwiatkowski.
Szef telewizji publicznej zeznał, że swej rozmowy z premierem raczej nie nazwałby mediacją w sprawie zmian w ustawie o rtv. Mówi, że w nowelizacji interesowały go przede wszystkim nie przepisy dekoncentracyjne, tylko inne punkty - istotniejsze dla TVP - z regulacjami kwestii abonamentu na czele.
- Chęć szybkiego i korzystnego dla TVP zakończenia prac nad nowelizacją ustawy połączyła moje nazwisko z tzw. sprawą Rywina - mówił w środę przed komisją śledczą Kwiatkowski. - Premier nie chciał wdawać się w szczegóły, powiedział jednak, że niektóre zapisy w pierwotnym projekcie były niewłaściwe i że polecił minister Jakubowskiej, aby tak negocjowała zapisy ustawy, aby wszyscy nadawcy byli z niej zadowoleni - dodał.
- Jestem niewinny, nie byłem twórcą łapówki za ustawę. Nigdy nie wysyłałem Rywina do Michnika, nie chciałem prywatyzować telewizji publicznej, ani programu drugiego ani pierwszego programu też nie, i nigdy nie podejmowałem działań w tym kierunku - mówił Kwiatkowski rozpoczynając zeznania przed sejmową komisją śledczą. Dodał, że jako prezes TVP był zaś i jest zaangażowany w proces nowelizacji ustawy o rtv, gdyż jest to "jego podstawowy obowiązek". Oświadczył także, że jest zainteresowany wyjaśnieniem całej sprawy m.in. dlatego, że "przez niektórych został już oskarżony, a nawet uznany za winnego".
Prezes telewizji publicznej jest trzecim świadkiem zaproszonym przez posłów w sprawie Rywina. Posłowie rozpoczęli przesłuchanie szefa telewizji publicznej o godz. 13:20, po zakończeniu przesłuchania Wandy Rapaczyńskiej, prezes Agory.
Zdaniem Rapaczyńskiej w sporze o ustawę o RTV chodziło o budowę nowego koncernu, a za tymi planami stała grupa lewicowych działaczy, powiązanych z "Ordynacką". Zarówno zeznania szefowej Agory, jak i wcześniejsze wypowiedzi Adama Michnika, redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" wskazywały Kwiatkowskiego, obok Czarzastego jako osoby mogące stać za korupcyjną propozycją Rywina.
Paweł Kubisiak