Przewoźnicy szybko zadbali, by wykorzystać szansę. Nowy Przewoźnik LOT już nie zdąży.
Kłopoty Air Polonii, pierwszej polskiej taniej linii lotniczej, stały się dla pozostałych tanich przewoźników szansą do przeprowadzenia potężnej akcji marketingowej. Konkurenci błyskawicznie wykorzystali nadarzającą się okazję.
— Chcemy przewieźć 90 proc. z 53 tys. pasażerów Air Polonii. Oczywiście nie możemy zaoferować tych samych terminów — deklaruje Eryk Kłopotowski, rzecznik SkyEurope.
Węgrzy poszli jeszcze dalej.
— Jesteśmy w stanie przewieźć do świąt Bożego Narodzenia wszystkich „osieroconych” przez Air Polonię pasażerów. W tym celu uruchomiliśmy już sześć dodatkowych lotów do Londynu i Brukseli. Do poniedziałkowego przedpołudnia z naszej oferty skorzystało ponad 7 tys. osób — mówi Jozsef Varadi, prezes Wizz Air.
Dla konkurentów kłopoty Air Polonii okazały się więc... cudownym zrządzeniem losu. SkyEurope i Wizz Air jako pierwsze zadeklarowały, że przewiozą pasażerów Air Polonia tylko za opłaty lotniskowe. Później podobną deklarację złożył EasyJet.
— Nie dość, że przewoźnicy zacierają złe wrażenie, które mogłoby zaszkodzić branży, to na dodatek na potężną skalę reklamują usługi — wyjaśnia Włodzimierz Rydzkowski, profesor katedry polityki transportowej Uniwersytetu Gdańskiego.
Łyżka dziegciu
Kłopoty Air Polonii zachwiały marką tanich przewoźników, jednak nie są w stanie zrazić kolejnego w wyścigu po pasażerów. Nowy Przewoźnik, tworzony przez PLL LOT, przygotowuje się do startu.
— Nasza firma będzie działała na innej zasadzie niż pozostałe low-costy. Zaoferujemy i regularne przewozy, i czartery, które będą się uzupełniały — zapowiada Leszek Chorzewski, rzecznik PL LOT.
Tak łatwo jednak nie będzie.
— Trudno sobie wyobrazić, że nowa spółka odniesie sukces na rynku, podczas gdy jej właściciel ma problemy finansowe. Byłby to „biznesowy cud”. Tego typu przedsięwzięcia wymagają silnych inwestorów strategicznych i finansowych — dodaje łyżkę dziegciu Zbigniew Sałek, członek zarządu Międzynarodowego Stowarzyszenia Dyrektorów Portów Lotniczych.
Nowy Przewoźnik nie jednak skorzysta na problemach konkurenta, bo jego pierwszy samolot ma wystartować za kilka tygodni. Do tej pory wolną część rynku zagospodarują już europejscy giganci.
Za mało środków
Szanse nowej firmy zależą od tego, czy nie powieli błędów Air Polonii. A te były ewidentne. Firma nie dysponowała środkami na tak szeroko zakrojoną działalność.
— Z braku gotówki Air Polonia finansowała bieżącą działalność z przedpłat, a było ich coraz mniej z nadejściem sezonu zimowego — ocenia Włodzimierz Rydzkowski.
Przez kilka miesięcy spółka jednak działała, i to nieźle. Początkowy sukces wynikał z dobrze dobranego momentu rozpoczęcia działalności — otwarcia polskiego nieba w związku z wstąpieniem do UE. Koniunktura dla linii lotniczych się poprawiła. Rynek tanich przelotów w Polsce osiągnął ponad pół miliona pasażerów rocznie.
— Air Polonia stworzyła pewną wartość i nauczyła Polaków latać tanimi liniami. Szansą dla firmy było szybkie sprzedanie pomysłu w momencie rozkwitu, czyli jeszcze w sezonie letnim. Wobec prób kontynuacji działalności bez odpowiednich środków upadek firmy wcale nie dziwi — podsumowuje Włodzimierz Rydzkowski.