Udział w spotkaniach z zagranicznymi producentami raczej popłaca, choć pewnie nie wszystkim. Problem w tym, że trudno o nich znaleźć informacje.
Rafała Araminowicza, dyrektora handlowego Centrum Wina, spotkałem na elitarnej imprezie promocyjnej. Do Polski z trunkami przyjechali członkowie Primum Familiae Vini, stowarzyszenia skupiającego 11 najznamienitszych rodów winiarskich świata.
— To nie była typowa misja gospodarcza. Raczej połączona z degustacją prezentacja trunków dla mediów i koneserów. Importerowi win na taką imprezę warto się dostać. Zawsze jakieś nowe kontakty można nawiązać — wspomina Araminowicz.
Czy misje cudzoziemskich przedsiębiorców do Polski ułatwiają pozyskiwanie kontrahentów? Skąd się o nich dowiedzieć? A może należy samemu wyruszyć za granicę w poszukiwaniu partnerów?
Czas i pieniądze
Z danych Krajowej Izby Gospodarczej wynika, że importerzy interesują się przede wszystkim spotkaniami z misjami gospodarczymi przyjeżdżającymi do Polski.
— Bardzo rzadko wyjeżdżają z nami za granicę. Głównie wtedy, gdy prowadzą działalność mieszaną — produkcyjno-handlową. Nawiązują wtedy kontakty poniekąd przy okazji promocji własnego produktu — przyznaje Bożena Wróblewska, dyrektor Centrum Promocji KIG, które powstało w 2000 r., aby promować handel zagraniczny.
Dlaczego udział w spotkaniach z misjami przedsiębiorców z Niemiec, Francji, Egiptu, Chin a nawet Chile, które chciałoby nam sprzedawać warzywa i owoce, wydaje się skuteczną formą szukania partnerów? Choćby dlatego, że cudzoziemscy producenci przyjeżdżający do Polski chcą zaistnieć na naszym rynku.
— Nie trzeba tracić czasu i pieniędzy na przekonywanie partnera do współpracy. Ale jeśli chcemy się liczyć w branży, musimy być też na największych targach — zaznacza Rafał Araminowicz.
Dystrybutorowi win rzadko zdarza się przepuszczać takie imprezy, jak na przykład wielkie Vinexpo w Bordeaux.
Za mało informacji
Niestety, w Polsce brakuje jednolitej i wyczerpującej informacji o misjach gospodarczych odwiedzających nasz kraj.
— Żadna organizacja ani strona internetowa nie zbiera zapowiedzi takich wydarzeń — potwierdza Bożena Wróblewska.
Informacje o niektórych misjach zagranicznego biznesu do Polski i wyjazdach polskich przedsiębiorców można znaleźć na stronach internetowych krajowej izby (www.kig.pl). Szukać warto także na stronach urzędów marszałkowskich czy regionalnych izb gospodarczych. Wzmianki pojawiają się również w prasie lokalnej i gospodarczej oraz w serwisach www urzędów większych miast. Ciekawe propozycje mają często branżowe izby zrzeszające producentów i importerów. O najważniejszych targach w branży importer może się dowiedzieć ze strony www.expotours.com.pl.
— Ważne są również odpowiednie kontakty nawiązane na targach czy podczas wcześniejszej współpracy. Wtedy zaproszenia na spotkania z producentami, w moim konkretnym przypadku połączone najczęściej z degustacją win, otrzymamy bezpośrednio — przyznaje Rafał Araminowicz.
Na własną rękę
Misje, targi i wystawy nie są jedynym sposobem pozyskiwania kontrahentów. Bartłomiej Zysiński, dyrektor zarządzający firmy Wamtechnik, importera i producenta baterii i akumulatorków, nie jest nawet przekonany o tym, że spotkania z zagranicznymi misjami dają wymierny skutek.
Wamtechnik sprzedaje baterie m.in. z europejskich fabryk Panasonica i francuskiej firmy Saft, a od niedawna do polskiego dystrybutora pływają też bezpośrednie frachty z Chin.
— Jakoś tak zawsze bywa, że o misjach gospodarczych, którymi jesteśmy zainteresowani, dowiadujemy się zwykle po czasie. Stowarzyszenie Importerów i Producentów Małogabarytowych Źródeł Zasilania, którego jesteśmy jednym z założycieli, również nie informuje nas o takich przedsięwzięciach. Nie przypominam sobie, żeby któryś z naszych kontraktów zawiązał się po spotkaniu z misją — opowiadaBartłomiejZysiński.
W jego firmie najlepiej sprawdza się taki model: przeszukuje się internet w poszukiwaniu producentów interesującego towaru, potem przedstawiciel Wamtechnika odwiedza producenta, później on przyjeżdża do Polski i następnie podpisuje się kontrakt na dostawy.
— Producenci zwykle chcą zobaczyć, kto będzie handlował ich wyrobami — przyznaje Bartłomiej Zysiński.
Pojawił się też inny sposób poszukiwań partnerów. Warto, żeby importerzy zerknęli na stronę internetową www.zentrada.pl dostępnej w Polsce od niedawna międzynarodowej platformy handlu hurtowego (więcej w ramce).
Wiarygodność
Za misje płacą zwykle ci, którzy chcą w ich trakcie zareklamować swoje wyroby lub usługi.
— Udział w spotkaniach z misjami gospodarczymi powinien być bezpłatny. Jeżeli któryś z organizatorów wymaga opłaty, warto sprawę przemyśleć — twierdzi Bożena Wróblewska.
Uczciwość i prawdomówność kontrahenta sprawdzać oczywiście możemy z pomocą wywiadowi gospodarczych czy też pytając w firmach już z nim współpracujących. Wstępne rozeznanie i to bezpłatnie wykonać może również KIG.
— Na prośbę przedsiębiorcy, który nawiązał kontakt z zagraniczną firmą, możemy sprawdzić, czy ona rzeczywiście istnieje, ilu zatrudnia ludzi i czy ma dobrą opinię na rynku — mówi Bożena Wróblewska.
Pracownicy izby zapytają o to w wydziałach ekonomiczno-handlowych polskich ambasad i u reprezentantów izby za granicą.