Polska awansowała na 37. miejsce w dorocznym raporcie UNDP — Agendy Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju. To niewielki postęp — lepiej wypadły m.in. Czechy, Węgry i Słowacja. Naszą lokatę „zawdzięczamy” m.in. rosnącej korupcji i bezrobociu.
Zaledwie o jedno miejsce wyżej awansowała Polska w ciągu roku w rankingu UNDP, podsumowującym rozwój społeczny państw. Raport ocenia poziom życia obywateli nie tylko pod względem realnego dochodu, ale także stopnia edukacji i długości życia.
Najlepiej w rankingu wypadły kraje skandynawskie. Pierwsze miejsce przypadło Norwegii, a drugie — Szwecji. Spośród państw azjatyckich zdecydowanie najlepiej żyje się w Hongkongu, a z latynoskich — w Argentynie. Żaden kraj afrykański nie został zakwalifikowany przez UNDP jako wysoko rozwinięty.
Polskę, która znalazła się na 37 miejscu, wyprzedzają takie państwa z naszego regionu jak Słowacja, Węgry i Czechy. Gorzej oceniona została Estonia (42), Litwa (49) i Łotwa (53). Spośród państw kandydujących do Unii Europejskiej najlepiej wypadła Słowenia (29), której poziom rozwoju jest wyższy od Malty.
— W ciągu roku Polska uczyniła imponujący postęp w dziedzinie zdrowia, edukacji i ochrony środowiska. Niestety nastąpił też wyraźny wzrost biedy. Zwiększyła się też dyskryminacja kobiet na rynku pracy — twierdzi Colin Glennie, stały przedstawiciel UNDP w Polsce.
Bieda i rosnące różnice między najbogatszą częścią społeczeństwa a najuboższą są wynikiem wysokiego bezrobocia.
— Niezależne organizacje wskazują, że korupcja w naszym kraju nieustannie wzrasta — podkreślił Maciej Grabowski, który jest współautorem raportu UNDP „Milenijne Cele Rozwoju”.
Agenda ONZ wskazuje na niepokojący światowy trend powiązania biznesu i polityki. Dobitnym przykładem jest sprawa Enronu. Pieniądze odegrały także niebagatelną rolę w wyborze Michaela Bloomberga na burmistrza Nowego Jorku. W 2001 r. wydał on na kampanię wyborczą 74 mln USD (302 mln zł). Jeden głos kosztował go 99 USD (404 zł).