Bank BNP Paribas wypowiedział Polskiemu Jadłu umowę kredytu inwestycyjnego. Zadłużenie z tego tytułu sięga 1 mln CHF, czyli 3,3 mln zł. W giełdowym komunikacie spółka tłumaczy, że „trudności z regulowaniem należności kredytowych wobec banku wynikają z dynamicznego wzrostu kursu CHF do PLN”. Polskie Jadło ma problemy, ale nie kredytowe — zapewnia jej twórca i główny akcjonariusz — Jan Kościuszko.
Spółka ma za drogą siedzibę, na którą zaciągnęła wypowiedziany właśnie kredyt — twierdzi natomiast zaangażowany kapitałowo w Polskie Jadło znany inwestor giełdowy Krzysztof Moska.
— Wypowiedziana umowa nie stanowi problemu, bo wszystkie nasze kredyty są twardo zabezpieczone nieruchomościami. Problem to ataki spekulacyjne. Cena akcji od dawna nie odzwierciedla sytuacji w Polskim Jadle — twierdzi Jan Kościuszko, prezes Polskiego Jadła. W ciągu ostatnich trzech miesięcy kurs spółki wzrósł o ponad 62 proc., a wśród jej akcjonariuszy znalazł się Krzysztof Moska, dziś drugi po Kościuszce udziałowiec z ponad 7 proc. akcji.
— Polskie Jadło ma nieadekwatnie duże i kosztowne biuro. Jeśli więc zarząd zechce teraz sprzedać znajdujący się w centrum Krakowa budynek, to będzie dobra decyzja — mówi Krzysztof Moska.
— Jeszcze nie zastanawiałem się nad sprzedażą. Wartość tej nieruchomości to około 4 mln zł — deklaruje Jan Kościuszko. Obaj panowie mają całkiem różne wizje rozwoju spółki. Moska chce budować silną grupę gastronomiczno-producencką z siecią kilkuset placówek oferujących polskie jedzenie w wersji fast food, a której elementem mogłoby być Polskie Jadło.
Jan Kościuszko uznaje tę wizję za nierealną m.in. z finansowego punktu widzenia. Układ sił na sierpniowym walnym zgromadzeniu pozwolił Kościuszce storpedować pomysły Moski. Nie zniechęcił się jednak, ale dokupił akcji spółki i zażądał zwołania kolejnego walnego.
— Obecnie o kolejnym zwiększeniu zaangażowania nie myślę, bo zajmują mnie inne sprawy — mówi Krzysztof Moska. — Jestem zmęczony całą sytuacją w spółce — twierdzi Jan Kościuszko.