Firmom pożyczkowym wyrasta konkurencja w dość niespodziewanym miejscu, bo na rynku windykacyjnym. Na rynek wchodzi właśnie Finsano, firma należąca do Kredyt Inkaso. Spółka, która ma już za sobą pożyczkowy pilotaż, rozpoczyna regularną działalność w tym biznesie. W Lublinie został już otwarty pierwszy oddział Finsano, niedługo powstanie jeszcze jeden — w Zamościu.

— Zaczynamy od Polski Wschodniej, ponieważ tu zaczęliśmy nasz biznes podstawowy, windykacyjny i znamy rynek. W grudniu zaczynamy ogólnokrajową działalność. Będziemy udzielać pożyczek przez internetoraz poprzez pośredników — mówi Paweł Szewczyk, szef grupy.
Kredyt Inkaso zdobył już pewne doświadczenia w działalności pożyczkowej. W ofercie ma tzw. pożyczkę restrukturyzacyjną, udzielaną dłużnikom na spłatę zaległych zobowiązań, co pozwala im spłacić wymagalny dług i zarazem uregulować sprawy związane z wpisem w rejestrze dłużników.
Pieniądze „przez internet”, o których mówi prezes Szewczyk, to nie to samo co pożyczki w serwisach internetowych typu Wonga czy Vivus. Finsano ma po prostu witrynę internetową, która służy do prezentacji oferty. Można tu również wypełnić wniosek o udzielenie pożyczki. Finsano kieruje ofertę do innego klienta niż firmy pożyczkowe,nastawione głównie na wielkie miasta.
— Interesuje nas rynek Polski powiatowej i gminnej. W dużych miastach konkurencja jest bardzo silna. Na lokalnych rynkach obecne są banki spółdzielcze i SKOK-i, które, ostatnio przyhamowały akcję kredytową. Uważamy, że jest tu miejsce dla firmy pożyczkowej — mówi prezes Szewczyk.
Plany Finsano są dość ambitne i zakładają do połowy przyszłego roku rozkręcenie sprzedaży pożyczek o wartości 40 mln zł. Po co jednak Kredyt Inkaso wchodzi w ogóle w ten rynek?
— Ta działalność to wsparcie głównego biznesu. Potrafimy oceniać i zarządzać ryzykiem, dysponujemy odpowiednim know-how, mamy też płynność. Uznaliśmy, że warto wykorzystać te atuty na marżowym rynku — wyjaśnia prezes Szewczyk.
Kredyt Inkaso nie jest pierwszym windykatorem, który wpadł na taki pomysł. Wszystko zaczęło się od Kruka, branżowego lidera, bo to on kilka lat temu uznał, że warto pożyczać pieniądze dłużnikom, którzy wzorowo spłacili dług i potrzebują finansowania.
Powołał spółkę Novum Finance, która w grudniu ubiegłego roku otworzyła się na szeroki rynek, przyjmując wnioski od wszystkich zainteresowanych pożyczką. Pieniądze pożycza za pośrednictwem call center oraz strony internetowej, gdzie gromadzone są wnioski od klientów.
Pożyczkę można odebrać przelewem bankowym na wskazany rachunek w okienku pocztowym albo kasach Pekao. Kilka miesięcy później w ślady Kruka poszedł Ultimo, wicelider branży, tworząc firmę Takto Finanse. Pożycza ona do 10 tys. zł, a najdłuższy termin spłaty wynosi dwa lata. W Novum Finance można dostać najwyżej 2,5 tys. zł, które trzeba oddać najpóźniej po upływie 13 miesięcy. W Finsano maksymalna kwota pożyczki jest dwa razy wyższa, a okres spłaty to trzy lata.
Z raportu Kruka po III kwartałach wynika, że od początku roku Novum Finance udzieliła prawie 7,3 tys. pożyczek, czyli o 39 proc. więcej niż po 9 miesiącach 2012 r. Taka sama była dynamika przychodów, które wyniosły prawie 3,3 mln zł.
OKIEM KONKURENTA
Dobry pomysł na biznes
LOUKAS NOTOPOULOS
szef Vivus Finance
Firmy windykacyjne mają kapitał, bazę klientów, których kiedyś windykowały, a potem dawały im pożyczki, mają więc know-how, modele scoringowe, pozwalające zarządzać ryzykiem, i wreszcie mają wiedzą, gdzie mieszkają dobrzy i „źli” dłużnicy. Z taką wiedzą mogą pozwolić sobie na finansowanie klientów o większym ryzyku. Dlatego pomysł z wejściem w biznes pożyczkowy jest zasadny. Dla firm pożyczkowych jest to pozytywne zjawisko. Mam nadzieję, że firmy windykacyjne przyłączą się do dyskusji na temat regulacji rynku pożyczkowego.